Wirtualna rzeczywistość zajmuje w moim życiu więcej miejsca niż bym chciał. Jak się okazuje, moja praca to poza pływaniem ogromna misja logistyczna, która wiąże się z załatwianiem biletów, kwater, samochodów, transportów sprzętu itd.
Wirtualna rzeczywistość to miejsce kreowania mojego wizerunku, nawiązywania kontaktów i główne narzędzie komunikacji.
Życie online to równoległy świat, którego jestem częścią i obserwuje go przez szklany ekran smartfona lub komputera.
Moja relacja ze światem wirtualnym jest poprawna, ale nie jestem z nią jakoś bardzo zżyty. Głównie wiążę go z pracą, która zmusza mnie do pewnych schematów.
Jestem dzieckiem PRL-u, więc zdecydowanie lepiej znam tą realną rzeczywistość w postaci bezpośrednich kontaktów z ludźmi, które cenię sobie najbardziej.
Wirtualna rzeczywistość uzupełnia się i współgra z moim realnym życiem. Muszę przyznać, że ten internetowy świat to moja codzienność i ciężko byłoby mi żyć bez niego. Mam nadzieję, że moim czytelnikom beze mnie również (śmiech). Od 9 lat prowadzę bloga kulinarnego dusiowakuchnia.pl i dzisiaj, wygląda to zupełnie inaczej niż kiedyś.
Internet jest jedną z otaczających nas rzeczywistości, bez której dzisiejszy świat przestałby funkcjonować. Wbrew niezaprzeczalnym ułatwieniom jakie nam oferuje, stajemy się od niego coraz bardziej zależni i coraz mniej anonimowi.
Wirtualna rzeczywistość to poniekąd moje drugie życie. Funkcjonuje tu na równi ze światem rzeczywistym.
Moja pierwsza styczność z internetem zaczęła się już w podstawówce. Najpierw służył on do nawiązywania kontaktów. Na pewno ktoś z was pamięta jeszcze czasy Czaterii czy GaduGadu!
Dzisiaj nie wyobrażam sobie świata bez internetu, chociaż bardzo dobrze wspominam czasy, kiedy nami nie rządził.
Mój świat wirtualny to część rzeczywistości, która dzięki możliwościom technologicznym przede wszystkim umożliwia mi kontakt z osobami, których w danej chwili nie ma blisko mnie.