Jeśli już koniecznie chcemy rozmawiać o Wielkich Projektach Żeglarskich to mowa jest raczej o pokoleniach. Regularne wydawanie dużych prywatnych sum na żeglarstwo to na świecie domena środowisk 'old money'. Alternatywą jest sponsoring, ale Francja to jedyny kraj na świecie, gdzie działa to systemowo – mówi Przemysław Tarnacki, żeglarz regatowy, właściciel gdyńskiego Super Yachts Club i Ocean Challenge Yacht Club.
Michał Stankiewicz: Czy dzisiaj jest więcej biznesu w żeglarstwie? Czy to widać?
Przemysław Tarnacki: Z pewnością. Społeczeństwo jest coraz zamożniejsze, rośnie świadomość unikalnych walorów żeglarstwa jako sposobu na życie i jej atrakcyjnej propozycji na osiągnięcie poszukiwanego well-being. Rynek odpowiada tworząc coraz ciekawszą propozycję.
Prowadzisz Super Yachts Club i Ocean Yacht Challenge Club. Dla kogo są skierowane? Co jest ich celem?
W konsekwencji zmian społecznych poszerza się oferta na rynku, w czym mamy swój udział dostarczając jachty w Super Yachts, lepsze życie nad szeroko rozumianą wodą w Super Yacht Club i doznania sportowe w Ocean Challenge Yacht Club.
Czy trzeba mieć własną, odpowiednią jednostkę? Czy można być totalnym amatorem, by zostać członkiem?
Nie trzeba mieć swojego jachtu, aby zanurzyć się we wspaniałym świecie jachtingu. W Super Yachts Club oferujemy najnowsze jachty na abonament, szkolimy, oferujemy usługi concierge. W Ocean Challenge Yacht Club umożliwiamy amatorom start w najbardziej prestiżowych regatach mroskich z cyklu Rolex. To przygoda życia!
Pieniądze jednak grają rolę. Z pewnością nie jest to zabawa dla przeciętnie zarabiającego Polaka. Jaki jest próg wejścia?
Dwa tysiące euro opłaty rocznej w ramach karty Azurro Super Yachts Club umożliwia korzystanie z najnowszych łodzi motorowych. Co ciekawe - bez limitu!
Ile sportu jest w tego typu klubach?
O ile w Super Yachts Club kultywujemy po prostu dobre życie nad wodą o tyle sensem Ocean Challenge Yacht Club jest sport. I to ten najbardziej wymagający - morski. Szkolimy się, zapraszamy do projektów międzynarodowe autorytety, rywalizujemy.
Organizujesz starty w regatach morskich w formule PRO/AM. Kto może wziąć w nich udział?
To przygoda życia. Uczestniczymy w niezwykle ambitnym procesie turbo doskonalenia na topowych morskich jachtach regatowych w niezapomnianych okolicznościach prestiżowych regat ma Morzu Śródziemnym, Karaibach czy w Australii. Ścigamy się z międzynarodową elitą. Nie bierzemy udziału i nie siedzimy na balaście - rywalizujemy na serio.
Zaproszenia kieruję osobiście do osób, które wiem, że stać je mentalnie na pewnien wysiłek, który jest niezbędny, aby zafunkcjonować w takich procesach. To zaproszenie do unikalnego świata, do którego zwykle jedyną drogą jest zakup jachtu i finansowanie startu własnej załogi – co oznacza wydatki rzędu milionów euro…
… A u was można to osiągnąć zapewne szybciej i taniej…
My robimy to w sprytny sposób: wynajmujemy topowy jacht regatowy, wynajmujemy wybitną załogę zawodową, która skraca nam dystans i poddajemy się procesowi. Co ciekawe nie trzeba dysponować umiejętnościami żeglarskimi, aby móc w nim zafunkcjonować. Jedyne czego oczekuję od zainteresowanych to umiejętność kontroli własnego ego, dbałości o siebie, dystansu i dobrego humoru. Dla mnie to ogromna satysfkacja budowy ciekawych teamów, nauki od najlepszych zawodowców na świecie, ale i spory wysiłek w poszukiwaniu złotego środka pomiędzy bezpieczeństwem, satysfkacją zaangażowanych i rywalizacją, na którą nie potrafię znaleźć remedium.
Ile kosztuje taka przygoda?
Bierzemy udział w regatach typu Grand Prix na Morzu Śródziemnym i Karaibach (8 dni na wodzie, od rana do wieczora każdego dnia, śpimy w hotelach). Zwykle to koszt 8 tys. euro. Projekty specjalne jak udział w słynnych wyścigach 600 mil morskich jak Rolex Sydney Hobart, Fastnet czy Middle Sea Race (2-3 tygodnie przygotowań, 3 doby non stop w wyścigu) to okolice 25 tys. euro. W naszym gronie jest już kilku zdobywców Morskiej Korony Rolexa.

Powiazane artykuły: