Chcemy walczyć o najwyższe trofea w regatach offshorowych w formule IRC. Mamy juz na koncie drugie miejsce w Fastnet Race i mamy apetyt na zwycięstwo. Jest kilka innych klasycznych 600-ek, które są do wygrania. Włącznie z absolutną wisieńką na torcie - Sydney to Hobart – mówi Robert Gwóźdź, właściciel sopockiej firmy Yachts & Yachting i szef Wind Whisper Racing Team (dawniej Sailing Poland).
Michał Stankiewicz: W 2017 roku, w Warszawie wystartował klub Sailing Poland. Flagową jednostką został jacht klasy VO65 (wcześniej Mapfre). Projekt, którego celem były starty w najważniejszych regatach oraz budowanie zaplecza biznesowego dla żeglarstwa szybko jednak zakończył żywot. Co się stało?
Robert Gwóźdź: W wielu projektach brak było realistycznej wizji i znajomości realiów płytkiego i ubogiego polskiego rynku. Właściciele jachtu nie uczestniczyli w tym przedsięwzięciu, a jedynie czarterowali klubowi będący ich własnością jacht. Szybko okazało się jednak, że to tylko aspiracje i słomiany zapał, a finanse przekraczają mozliwości fundatorów klubu. Zbyt dużo środków zostało wpompowanych w klub jako taki zamiast w regatowe przedsięwzięcia. Z 5 - letniego czarteru zrobiło się 5 nigdy nieopłaconych miesięcy.
Co spowodowało, że zdecydował się pan koontynuować ten projekt?
Skoro jacht już był to logicznym było jego sensowne użycie. Już podczas współpracy z warszawskim klubem zakładaliśmy pewną ilość miejsc dla młodych polskich żeglarzy, którzy mieli się szkolić od najlepszych na świecie, by w perspektywie kilku lat wystartować w The Ocean Race, co później udało się zrealizować. Chcieliśmy grać o najwyzsze stawki w żeglarstwie oceanicznym z polskimi, młodymi żeglarzami na pokładzie i oczywiście pod biało - czerwoną. Zamierzeniem było coś, co ostatnim razem udało się zrealizować 50 lat temu (i tylko raz w historii i oczywiście w innych socjalistycznych realiach), czyli wystartować w najbardziej ekstremalnych regatach oceanicznych na swiecie. Cel był od razu bardziej ambitny, aniżeli sam start - chcieliśmy walczyć o miejsca na podium i dlatego właśnie wybór padł na VO65 jako monotyp eliminujący przewagi technologiczne wprost wiążące się z dostępnym budżetem. Czyli klasę, która stawia na wiedzę i umiejętności żeglarskie, a nie na wyścig zbrojeń.
Waszym celem był udział w wokółziemskim The Ocean Race Trophy w 2023 roku, ale finalnie wystartowaliście w krótszych regatach The Ocean Race Sprint Cup po europejskich portach. Co stanęło na przeszkodzie?
Pandemia i jej konsekwencje. Przypomnę tylko, że w 2021 po raz pierwszy w historii ściągneliśmy jeszcze w reżimie covidowym 5 jachtów klasy VO65 do Gdyni jako portu etapowego na trasie The Ocean Race Europe (start w Kłajpedzie - meta w Genui). Zajęliśmy finalnie 2 miejsce ustępując jedynie w pełni zawodowej jednostce Mirpuri z kilkukrotnie większym budżetem. The Ocean Race 2023 finalnie odbył się w formacie sprint cup, gdyż pocovidowe reperkusje finansowe (sponsorzy) spowodowały, że nie mieliśmy się z kim ścigać dookoła świata. Niestety tylko my byliśmy gotowi podjąć to wyzwanie, ale wtedy musielibyśmy ścigać się sami ze sobą. Dookoła świata popłynęły tylko Imoca 60 z budżetami kilku, kilkunastu milionów euro i sponsorami pokroju Wendy Schmitz (jacht „11 hours”). Nota bene wygraliśmy te The Ocean Race Sprint Cup dla klasy VO65 deklasując rywali na każdym z etapów rywalizacji i absolutnie w każdej kategorii. Z młodymi Polakami na pokładzie, pod biało – czerwoną powiewajacą dumnie na rufie. Takiego wyczynu nie dokonał nikt przed nami w kategorii regat oceanicznych. Warto zaznaczyć, że na potrzeby wyścigu dookoła świata pozyskany został drugi jacht klasy VO65, który został nazwany Windwhisper.
Nie tylko tak nazwaliście drugi jacht, ale cały projekt zmienił nazwę z Sailing Poland na Wind Whisper Racing Team. Co było powodem zmiany nazwy, czy też całej koncepcji?
Koncepcja się nie zmieniła – to wymóg sponsora podyktowany jego kampanią reklamową. Dalej pływamy z młodzieżą, dalej jesteśmy żądni wygranych i chcemy sięgać po najwyższe trofea. Fundacja stojąca za projektem nosi nazwę Sailing Poland, a jej statut w pełni definiuje nasze cele, niezmienne od początku istnienia projektu.
Kto jest właścicielem nowej jednostki?
Właścicielem Windwhispera jest fundacja zasilana środkami sponsorskimi.
Co się stało z pierwszą jednostką, czyli Sailing Poland?
Pływa, ściga się, szkoli, działa komercyjnie - właśnie kończy sezon karaibski i za chwilę wraca do Europy, gdzie będzie startować w cyklu regat Rorc i Rolex.

Powiazane artykuły: