Śmierć na talerzu
Jak pożegnać się ze smakiem?
Śmierć na talerzu
Jak pożegnać się ze smakiem?

Jeszcze niedawno o śmierci mówiło się szeptem – o ile w ogóle ktoś odważył się poruszyć ten temat. Dziś zapraszamy ją do rozmowy, a czasem nawet do wspólnej kolacji. Coraz więcej osób chce świadomie planować swoje pożegnanie, a zamiast czarnej żałoby wybiera wspomnieniową biesiadę. I właśnie o tym jest książka grupy artystycznej Nagrobki „Ostatnia wieczerza. Deathstyle’owa książka kulinarna”. To dowód na to, że zamiast bać się śmierci, można oswajać ją przy stole – dzieląc się nie tylko wspomnieniami, ale i smakiem życia.
Jeszcze kilka dekad temu temat śmierci był owiany ciszą i tajemnicą, a żałoba przypominała ściśle określony rytuał, w którym ból maskowano czarnymi ubraniami, ceremoniami i surowymi normami społecznymi. Był to czas wyzbyty radości, podporządkowany konwenansom. Współczesność jednak stopniowo redefiniuje te ramy. Dzięki globalizacji coraz częściej przyglądamy się temu, jak różne kultury afirmatywnie radzą sobie z końcem życia, więc zadajemy sobie pytanie: czy musimy się aż tak umartwiać?
Coraz rzadziej narzucamy sztywne schematy przeżywania straty – zamiast tego poszukujemy autentycznych i spersonalizowanych form upamiętnienia. Tradycyjne rytuały żałobne, które niegdyś pełniły funkcję integracyjną, dziś ustępują miejsca bardziej indywidualnym sposobom radzenia sobie z odejściem bliskich. W efekcie pojawiają się niekonwencjonalne praktyki – od kameralnych spotkań i wspólnego biesiadowania po przenoszenie żałoby w przestrzeń online.
- Śmierć była kiedyś doświadczeniem codziennym i bliskim – mówi Maria Puchalska, edukatorka z Instytutu Dobrej Śmierci. - Dwa, trzy pokolenia temu ludzie umierali w domach, wśród swoich. Medykalizacja śmierci, wynikająca z troski o bliskich, sprawiła, że oddaliliśmy się od niej, a tym samym zaczęliśmy postrzegać ją jako wroga – coś, czego trzeba unikać za wszelką cenę, co budzi lęk i jednoznacznie kojarzy się z bólem oraz samotnością.
Podobnie zmieniło się nasze podejście do żałoby.
- Dziś często traktujemy ją jak coś, co trzeba jak najszybciej „przepracować” i zostawić za sobą, bo czyni nas nieefektywnymi, jakby chorymi – zauważa Puchalska. - Tymczasem zarówno proces umierania, jak i sama śmierć oraz doświadczanie straty zawierają w sobie ogromną mądrość. Mogą wnieść do naszego życia poczucie sensu i wdzięczności, pozwolić nam zwolnić, zmienić priorytety i dostrzec wartość relacji.



