Smacznie i prosto. To jego dewiza na udane danie. Marcin Faliszek, Szef Kuchni restauracji Piwna 47 udowadnia, że aby stworzyć prawdziwy rarytas i podbić wyszukane gusta gości, wystarczy kilka świeżych produktów i pomysłowość. 

Kim chciał pan zostać, gdy był pan dzieckiem?

Miałem dwa marzenia. Chciałem pływać na statkach oraz chciałem zostać kucharzem. Udało mi się zrealizować jedno z nich. Od dziecka bardzo lubiłem piec ciasta. Jednak z biegiem czasu  porzuciłem słodycze na rzecz bardziej konkretnych dań.

Jak długo trwa pana przygoda z gotowaniem?

Pracę w gastronomii rozpocząłem w wieku 15 lat. Najpierw była szkoła zawodowa, praktyki, dwa lata pracy w Anglii. Ale tak naprawdę swoje pierwsze kroki w kuchni robiłem mając 8 lat. Oczywiście pod czujnym okiem rodziców. To oni zaszczepili we mnie tę pasję. To dzięki nim odkryłem pierwsze smaki i zapachy.

Gdzie zdobywał pan doświadczenie? 

Przez 2 lata pracowałem w hotelu w Anglii. Serwowaliśmy tam kuchnię europejską. Doświadczenie zdobywałem też na wielu szkoleniach, czytając wiele książek, ale również samodzielnie komponując różne smaki. Nadal też jestem szefem kuchni w restauracji Gdański Bowke. Na chwile obecną pod swoją pieczą mam zatem dwie restauracje i staram się sprostać wyzwaniom (śmiech).

Jakimi zasadami kieruje się pan w kuchni, żeby to tak wszystko sprawnie działało?

Trzeba być po prostu człowiekiem (śmiech). W kuchni najważniejsza jest dobra organizacja pracy i odpowiedzialne podejście do swoich obowiązków. To się sprawdza i bardzo ułatwia dość stresującą pracę i życie.

Czym różni się kuchnia serwowana w Piwnej 47 od tej z Gdańskiego Bowke?

Przede wszystkim na Piwnej 47 mamy kuchnie europejską, a w Bowke kuchnię polską w nowoczesnej odsłonie. Jedną rzeczą, która łączy te dwie restauracje jest to, że bazujemy na świeżych produktach. A łączeniem różnych smaków staramy się zaskoczyć, oczywiście miło, naszych gości.

Skąd czerpie Pan inspiracje?

Przede wszystkim z własnej wyobraźni. Smakuję różne składniki i usiłuję połączyć je w jak najlepszy sposób. Staram się nie modyfikować starych przepisów, ale wymyślać zupełnie nowe. Na przykład połączyć rybę ze słodkimi śliwkami albo śliwkami w occie. To ciekawa kombinacja, która znajduje wspólną nutę smakową i zaspakaja ciekawość podniebienia.

To co szef kuchni poleca najbardziej?

Obecnie polecam jelenia przygotowywanego metodą sous-vide, z marynowanymi warzywami. Wart spróbowania jest także rostbef argentyński, podawany na boczniakach, z batatami i różnymi sosami.

A jakie są pana ulubione smaki?

Ja przede wszystkim lubię prostą kuchnię, stworzoną z połączenia najwyżej trzech składników, najlepiej kompilacji lekko słonego ze słodkim. Bardzo lubię tworzyć kompozycje ryby z mięsem, np. dorsza z kaszanką lub wątróbką drobiową.

Kto gotuje u pana w domu?

 Oczywiście ja.

Oczywiście wszystkim smakuje?

Moje dziecko jest bardzo sceptycznie nastawione do mojego gotowania (śmiech). Lubi prostą kuchnię, a nie jakąś wyszukaną. Oczywiście od czasu do czasu przygotuję dla domowników wykwintną kolację, ale jednak staram się gotować prosto.

A gdy nie gotuje Pan w pracy ani w domu, to jak spędza Pan czas?

Odpoczywam. Poświęcam czas dziecku. Jeżdżę na rowerze. Gram też na turniejach w karty, dokładnie w kaszubską grę „Baśkę”.

Z sukcesami?

Raz lepiej, raz gorzej, ale kilkoma pucharami mogę się już pochwalić.

To w takim razie życzę jeszcze wielu sukcesów. A wracając do kuchni, poprosiłabym o przepis na sukces w kuchni dla naszych czytelników.

Proponuję dorsza w palonym maśle, ze szpinakowym puree. Należy ugotować ziemniaki, zmiksować lekko podduszony świeży szpinak z podsmażoną cebulką, czosnkiem i śmietanką. Wszystko połączyć z ziemniakami. Usmażyć dorsza. Pod koniec smażenia należy dodać masło i delikatnie je przypalić. Puree i dorsza ułożyć na talerzu. Danie idealnie smakuje z fasolką szparagową.