Kiedy robisz to, co się kocha, nie czujesz, że jesteś w pracy… Rafał Doczyk, szef kuchni restauracji ,,Pasjami...” w sopockim Hotelu Rezydent, opowiedział mi nie tylko o kulinarnych inspiracjach, ale także zdradził swoje ulubione smaki i kto jest jego kulinarnym autorytetem.
Słynie pan przede wszystkim z potraw kuchni polskiej, ale w nowoczesnym wydaniu, muszę więc zapytać – kuchnia staropolska, czy może jednak futurystyczna - molekularna?
Kuchnia staropolska, nazywana czasami dworską jest prawdziwą skarbnicą pomysłów i coraz chętniej do niej wracamy. W mojej biblioteczce tego typu literatura kulinarna zajmuje poczytne miejsce, a bogactwo przepisów, często niezwykle wymagających i pracochłonnych, niejednokrotnie jest dla mnie ciekawym wyzwaniem i motywacją do ,,szaleństw” i wypróbowania ich w mojej indywidualnej, autorskiej wersji. Mieszkając w Polsce nietrudno o inspiracje – każda pora roku przynosi odmienne smaki i zapachy, które staram się przenosić do mojej kuchni. Zwykły spacer i rzut oka na jarzębinę może zaowocować pomysłem na oryginalne danie. Staram się jednak, by ta ,oryginalność‘’ nie przyćmiewała nigdy esencji smaku, bo to przecież on jest najważniejszy (śmiech). Oczywiście śledzę również na bieżąco współczesne trendy i nowinki kulinarne, w kuchni bowiem również obowiązuje zasada, iż stojąc w miejscu tak naprawdę się cofasz, zatem staram się, by moja kuchnia była spójna z wizerunkiem restauracji - dużo klasyki i szczypta nowoczesności.
Szczypta nowoczesności, garść doświadczenia i całe mnóstwo pomysłów. Taka jest właśnie pana kuchnia. A jakie są pana ulubione smaki?
Wydawać by się mogło, że pracując na co dzień w świecie smaków, powinienem wskazać te najbardziej oryginalne, złożone, czy zaskakujące. Jednak nic bardziej mylnego. Doceniam prostotę, wyrazistość i naturalność. Zdecydowanie jestem smakoszem ryb, wśród których numerem jeden na mojej liście jest turbot. Można go podawać na wiele sposobów, choć ja najbardziej lubię wersję nieskomplikowaną, czyli turbota w sosie Bouillabaisse. Nie jestem fanem słodkości, dlatego też ,,bezkarnie” mogę przygotowywać dziesiątki deserów bez pokusy nadmiernej ich degustacji (śmiech). Oczywiście, jak większość z nas, mam ogromny sentyment do smaków z dzieciństwa. Kuchnia mojej babci to coś, za czym zawsze tęsknię - do dziś pamiętam smak domowego rosołu z żołądkami. Nie do powtórzenia…
Skoro już cofnęliśmy się w czasie - jak zaczęła się pana przygoda z gotowaniem? Czy była to „miłość” od pierwszego wejrzenia?
Od początku moja ścieżka kariery związana była nieodłącznie z gastronomią i hotelarstwem. Po ukończeniu szkoły rozpocząłem pracę w hotelu Szydłowski zaczynając od stanowiska kucharza śniadaniowego. Z biegiem czasu awansowałem na kucharza. Kolejnym etapem mojej drogi zawodowej było rozpoczęcie współpracy z Hotelem Rezydent Sopot. Najpierw pracowałem jako kucharz, by po kilku latach ciężkiej pracy i zdobywania doświadczenia, objąć stanowisko szefa kuchni. Wraz z z moim zespołem ciężko pracujemy nad tym, by każdy gość restauracji wyszedł z niej z przekonaniem, że czas tu spędzony był dobrą inwestycją – w zdrowie, doznania i relaks.
Ogromną popularnością cieszą się obecnie wszelkie programy kulinarne, a ich prowadzący stali się już prawdziwymi idolami i „guru” w kuchni. A kto dla pana stanowi kulinarny autorytet?
Na swojej drodze zawodowej spotkałem wielu fantastycznych, niezwykle zdolnych ludzi. W każdej z tych osób ceniłem coś szczególnie – pasję, kreatywność, umiejętność tworzenia zaanagażowanego zespołu. Trudno wskazać mi jedną osobę, łatwiej cechy i zalety, które budzą moje uznanie. Do takich zaliczam pracowitość, chęć stawiania sobie coraz śmielszych wyzwań i umiejętność komunikacji z ludźmi – zaangażowany zespół bowiem jest podstawą osiągnięcia sukcesu.
Na koniec chciałabym zapytać o inne pasje. Co poza gotowaniem sprawia panu największą przyjemność?
No cóż… Może to niepoprawne wizerunkowo, ale... szybka jazda samochodem. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się spróbować swoich sił na torze wyścigowym, choć do mistrzostwa będę raczej dążyć w kuchni.