Gęsia uczta powraca
Artur Moroz zna
się na gęsi jak mało kto, bo serwuje ją już od 25 lat, czyli od czasu, kiedy był szefem kuchni
w Domu Restauracyjnym Gessler w Warszawie.
– Jestem współpomysłodawcą
przywrócenia gęsiny na polskie stoły wraz z Województwem Kujawsko-Pomorskim promujemy gęsinę w kraju
i za granicami. Miałem przyjemność przygotowywania dań z tego ptaka, w takich egzotycznych krajach
jak Filipiny, Japonia, Korea Południowa, Emiraty Arabskie, ale także wiele krajów w Europie. Gęś dla
mnie to absolutnie produkt premium polskiej kuchni.
Potwierdzenie tych słów
najłatwiej znaleźć w sopockim Bulaju, szczególnie w listopadzie. To czas, gdy w kuchni pojawia się
produkt, który dla szefa kuchni znaczy więcej niż tylko mięso. Gęsina – prawdziwa władczyni
jesienno-zimowego stołu – właśnie wtedy pokazuje pełnię swojego charakteru: bogactwo smaku, głęboki
aromat i tłustość, jaka w chłodne dni staje się synonimem kulinarnego komfortu.
–
Potrawy z gęsi to powiązanie sezonowości z innym zapotrzebowaniem kalorycznym organizmu. Nie widzę
zasadności, aby ten rodzaj potraw serwować przez cały rok. Proszę sobie wyobrazić, czy gęsina
sprawdziłaby się w trakcie wiosny czy lata, kiedy czekamy na nowalijki, ryby, cielęcinę,
a temperatura jest powyżej 20 stopni – podkreśla właściciel.
Sezonowość zatem to
nie kaprys, a świadomy wybór. Chłodniejsze miesiące pozwalają zachować gęsinie oprócz smaku, również
najwyższą jakość produktu. Moroz korzysta przede wszystkim z matecznika polskiej gęsi w Kołudzie
Wielkiej, prowadzonej przez instytut naukowy, zajmujący się badaniami nad Polską Gęsia Owsianą.
Współpracuje też z lokalnymi hodowlami, takimi jak Dębogórze. Dzięki temu na talerze trafiają gęsi
o solidnym genetycznym rodowodzie, starannie kontrolowane, a jednocześnie hodowane w naturalnych,
mniej intensywnych warunkach, zgodnych z tradycyjnym chowem. To zestawienie naukowej wiedzy
i lokalnego rzemiosła.
Co warto zaznaczyć, hodowla gęsi jest ograniczona pod
względem skali i wymaga szczególnych warunków. Z tego powodu wysokiej jakości mięso w Polsce trafia
przede wszystkim do restauracji i lokalnych, wyspecjalizowanych dostawców. Mimo tego, ptak ten jest
jednak na tyle wdzięcznym produktem kulinarnym, że świetnie sprawdza się w daniach tradycyjnych, jak
i w nowoczesnych w połączeniu z niestandardowymi składnikami.
– Dla mnie to
przede wszystkim tradycja, to wspomnienia z domu rodzinnego. Pamiętam potrawy z gęsi mojej babci,
która przygotowywała ją w piecu opalanym drewnem, w dużym żeliwnym naczyniu. W mojej restauracji
w dużej mierze stawiamy na taką klasykę: tatar, żołądki, udko i oczywiście gęś pieczona, która
świetnie sprawdza się na rodzinne, towarzyskie spotkania. Natomiast po drugiej stronie
przygotowywanych potraw są inspiracje, podróże, książki kucharskie, wymiana przepisów i rozmowy
z moimi kolegami po fachu. To wszystko wpływa na smak, zapach i pomysły w mojej kuchni – opowiada.
I trudno się z tym nie zgodzić, gdy zapach pieczonej gęsi unosi się w Bulaju, wypełniając
całą restaurację ciepłem, wspomnieniami i zapowiedzią kulinarnej uczty – takiej jak dawniej przy
rodzinnych stołach.