Literatura zamiast raportu
Festiwal
otworzył spektakl Michała Zadary i kierowanego przez niego Instytutu Prawa Performatywnego. Tematem
była katastrofa ekologiczna z 2022 roku – zatrucie Odry, jedna z największych tragedii rzecznych
Europy ostatnich lat. Na scenie nie było teatralnych ozdobników – jedynie ekran z prezentacją
i aktorzy odczytujący teksty. Forma była celowo surowa, przypominająca publiczne przesłuchanie.
Widzowie nie mieli poczucia, że oglądają przedstawienie – czuli, że stają się uczestnikami rozprawy.
Tymczasem rzeczywiste śledztwo przeprowadzone przez Instytut wykazało jednoznacznie, że to kopalnie,
działając za państwowym przyzwoleniem, wylewały do rzeki ogromne ilości zasolonej wody. Materiały,
które powstały w ramach badania sprawy, trafiły do prokuratury, nie spotykając się jednak
z adekwatną reakcją.
Woda w Gdańsku to coś więcej niż żywioł – to nić, która od
wieków łączyła ludzi i miasto. Podczas debaty z Beatą Możejko, Stefanem Chwinem i Maciejem Zarembą
Bielawskim, prowadzonej przez Agnieszkę Daukszę i Michała Nogasia postawiono na opowieść o tym, jak
rzeki i morze splatały Gdańsk w sieć zależności. Tymi samymi drogami, którymi płynęły cenne towary,
wędrowały również idee, języki, zwyczaj, historie. Hanza w rozmowie przestawała być jedynie cieniem
przeszłości, a urastała do symbolu wspólnoty, solidarności i wzajemności.
Natomiast
debata z udziałem Eweliny Jarosz, Małgorzaty Rejmer i Karoliny Sulej, prowadzona przez Aleksandrę
Zbroję, skupiła się na hydrofeminizmie i związanymi z nim efektami oddziaływania wody, lub szerzej
środowiska, na kobiety. Wykluczane z patriarchalnych decyzji o zarządzaniu zasobami, najczęściej
odczuwają skutki braku dostępu do czystej wody. W tym kontekście motyw syreny stał się zwierciadłem
rzeczywistości, który odbija nierówności i demaskuje wzorce gospodarowania naturą. Jednocześnie
hydrofeminizm, z jakiego narodziła się ta dyskusja, odpowiada, że woda to ciało, z którym wchodzimy
w relację, a nie zasób do wyczerpania. Należy więc zrezygnować ze sztywnych, utrwalonych ram, by
skłonić się ku relacyjności, elastyczności, płynności.
Najpełniej idea festiwalu
objawiła się podczas spacerów. Nie przypominały one zwykłych wycieczek z przewodnikiem – tutaj każdy
przystanek zamieniał się w scenę, gdzie głównym bohaterem stawała się natura. Kuratorzy zaprosili do
współtworzenia tej opowieści autorów, którzy potrafią czytać miasto inaczej. Michał Książek
poprowadził „biodróż” po Dolnym Mieście, pokazując, jak przyroda wciska się w szczeliny między
cegłami i betonem. Stanisław Łubieński spojrzał na Gdańsk z perspektywy ptaków – jego wędrówka była
lekcją uważności, szukaniem dzikości w sercu miasta. A w niedzielne popołudnie Barbara Piórkowska
prowadziła spacer zielarski, w którym chodniki zamieniały się w zielnik, a rośliny wyrastające
w szczelinach bruku stawały się bohaterami opowieści.
Pierwsza edycja „W poprzek
wpław”otworzyła nową perspektywę patrzenia na Gdańsk – nie tylko przez pryzmat zabytków, ale także
tego, co płynie tuż obok nas. I pokazała, że woda równie trafnie potrafi opowiadać historię miasta.