Volkswagen Iltis
Nie taki znowu tchórz
Volkswagen Iltis
Nie taki znowu tchórz
Niemiecki samochód wojskowy? Wydaje się oczywiste, że wojennego VW „Kubelwagena” zastąpił prawie od razu Mercedes klasy G w militarnej odmianie „Wolf”. Tymczasem Mercedes początkowo przejechał się na „Wilku”. Pokonał go VW „Iltis”, czyli „Tchórz”. Konstrukcja koncernu z Wolfsburga była tańsza i bliższa niemieckim przyzwyczajeniom. Dzisiaj to świetny i przy okazji niezbyt drogi klasyk, którego aż chce się wrzucić w błoto.
Trudno zerwać z przyzwyczajeniami. Kiedy na frontowych drogach II Wojny Światowej pojawiły się kultowe Volkswageny typ 62/82, w zapomnienie poszły wszystkie inne samochody, zbudowane według koncepcji „Kubelwagen”. To znaczy otwarte, pozbawione drzwi pojazdy, potrafiące sprawnie poruszać się w terenie. Do 1945 roku hale produkcyjne opuściło 50 tysięcy tylnonapędowych Volkswagenów Kubelwagen. Po wojnie, z wojennych części, Brytyjczycy zmontowali jeszcze pewną partię pojazdów na potrzeby sił okupacyjnych i niemieckiej policji.
Kiedy w maju 1955 roku powołano do życia siły zbrojne NRF, czyli Bundeswehrę, wróciła potrzeba opracowania dedykowanego jej samochodu. Tak w 1956 roku narodziła się DKW Munga, czyli gorzej wykonana i bardziej awaryjna wariacja na temat wojennego Volkswagena. W dodatku wyposażona w dwusuwowy motor, który kompletnie nie nadawał się do samochodu o terenowych ambicjach. Mimo wielu wad, Mungę produkowano przez ponad dekadę, wypuszczając w świat 46 750 samochodów. Auto trafiło nie tylko do armii RFN, czy Holandii, ale było także chętnie wykorzystywane przez niemieckich rolników i leśników. Z tego powodu często pojawiało się na przykład w wielu filmach, kręconych wówczas w Bawarii.
W drugiej połowie lat 60. XX wieku konstruktorzy Mercedesa i VW przygotowywali się do startu w wyścigu o przejęcie następstwa po odchodzącym dwusuwie. Kiedy w 1968 roku ostatecznie pożegnano Mungę, Mercedes postawił na bardzo sprawny i rozwojowy, ale przy okazji kosztowny projekt. Zupełnie inaczej niż Volkswagen, który rozwinął koncepcję znaną z „Kubelwagena” i „Mungi”, opierając ją na nowoczesnych podzespołach i wymaganiach standaryzacji NATO. W 1976 roku Bundeswehra dokonała nareszcie wyboru nowego auta. Zachwycona Mercedesem zdecydowała się na… Volkswagena, który był prostszy i tańszy. W obliczu ogromnych kosztów projektu, Mercedes, by nie ponieść spektakularnej porażki finansowej, postanowił przeczekać, kierując tymczasem G-klasę na rynek cywilny. Tak świat dorobił się kultowego klasyka. Tymczasem Volkswagen Iltis, czyli „Tchórz” produkowany był przez kolejne dziesięć lat, spełniając założone mu wymagania. Nie tylko przewoził czterech żołnierzy, ale za pomocą dodatkowego zestawu montażowego, mógł przenosić różnorodne uzbrojenie: m.in. wyrzutnię przeciwpancernych pocisków kierowanych. Ciekawostką jest, że w 1980 roku, cztery Iltisy zajęły wysokie lokaty w rajdzie rajdu Paryż-Dakar. Dekadę potem wojsko naszego zachodniego sąsiada rozpoczęło wymianę Volkswagenów na … Mercedesy.
Pod koniec lat 90. wycofywane z rezerw Bundeswehry Iltisy zaczęły masowo trafiać w prywatne ręce. Wkrótce pojawiły się także w Polsce.
- Prosta konstrukcja i części zapożyczone z popularnych VW sprawiają, że eksploatacja tego samochodu nie jest specjalnie kłopotliwa – mówi Sławomir Kalita, który od lat użytkuje ten model samochodu. - Dla mnie Iltis to nie tylko klasyk, ale także idealna platforma do zabaw w terenie, która dodatkowo bez problemu pociągnie za sobą przyczepkę ze sprzętem, lub niewielki kemping – dodaje.
Jeżdżącego Iltisa można kupić już za około 25 000 złotych. Za maszynę znajdującą się w dobrym stanie trzeba zapłacić około 30 - 50 tysięcy złotych. Patrząc na ceny Mercedesów klasy G, czy Land Roverów, to jak na czteronapędową terenówkę z garaży NATO, nadal śmiesznie tanio. Tym bardziej, jeżeli weźmie się pod uwagę, jak dobrze można się bawić, posiadając takiego klasyka.