Dawno, dawno temu, kiedy byłem młodym człowiekiem… wyposażone w silnik V8, ekskluzywne Gran Tourismo by Porsche, wisiało na ścianach zamkniętych w późnym PRL-u entuzjastów motoryzacji obok Lamborghini Countach, czy Ferrari Testarossy. Dziś, biorąc pod uwagę stosunek jakości do ceny, to jedna z najciekawszych propozycji w segmencie youngtimerów. Znajdziemy bowiem niepostarzałe, rasowe, super – GT, grające w tej samej lidze co Lambo, czy Ferrari i kosztujące mniej niż jakiekolwiek Porsche 911. Jak to możliwe, i co poszło nie tak? Zaraz wszystko wyjaśnię.

Na początku lat 70. XX wieku Porsche przygotowywało się do wielkiego skoku w przyszłość. Był to czas, kiedy wszystkie szanujące się firmy produkujące samochody sportowe, już dawno odeszły od silników umieszczonych nad tylną osią. Przewidywano więc, że rychło przeżytkiem stanie się także model 911, bo mniejszego 914 nigdy nie traktowano poważnie. Szeroko zakrojone prace nad nowymi projektami rozpoczęto już w 1971 roku. Zakładano wprowadzenie palety trzech aut z silnikami umieszczonymi z przodu i skrzyniami biegów posadowionymi przy tylnej osi – to tak zwany układ transaxle, spotykany dosyć często także w Alfach Romeo, mający na celu poprawę rozkładu mas. Do finalnych prac ostatecznie skierowano model 4 i 8 cylindrowy, decydując, że model z sześcioma cylindrami poczeka do czasów, kiedy przestanie się sprzedawać 911. Tu refleksja - minęło ponad pół wieku i nadal czeka. Premiera mniejszego, czterocylindrowego modelu, oznaczonego 924, miała miejsce w 1976 roku. Samochód stał się od razu rynkowym hitem, co dobrze prognozowało dużemu GT z silnikiem V8, które zaprezentowano rok później podczas targów w Genewie. Dla niemieckiego producenta był to szczególnie ważny model. Miał udowodnić, że Niemcy potrafią stworzyć coś, co bez kompleksów zaistnieje wśród najbardziej wysublimowanych bogów motoryzacyjnego panteonu. Zdawałoby się, że się udało. Awangardowy, wyrafinowany konstrukcyjnie i drogi model 928 wybrany został samochodem roku. W 1980 roku pojawiła się wersja 928 S, wyposażona w silnik V8 4,7 l z wtryskiem paliwa, o mocy 300 KM.

Cztery lata później na rynek wprowadzono edycję specjalną, przygotowaną z okazji 75. urodzin Ferdinanda Porsche. Wariant ten charakteryzował się wydłużonym dachem w tylnej części pojazdu, nowymi zderzakami i reflektorami, dłuższym o 25 cm rozstawem osi oraz silnikiem o mocy 310 KM. W 1986 roku pojawiła się wersja 928 S4, posiadająca silnik z głowicą o czterech zaworach na cylinder, o pojemności 5,0 l i mocy 315 KM. W następnym roku 928 przeszedł poważny face – lifting, aby dwa lata później generować 326 i na koniec – w 1992 roku, 350 KM. Ostatnie 928 startowało do setki w 5,4 sekundy, a jego prędkość maksymalna przekraczała 270 km/h. Były to wartości zbliżone do Countacha i Testarossy. Samochód był napędzany 5-biegową skrzynią manualną, bądź 3 lub 4-stopniowym automatem. W 1995 roku, po osiemnastu latach produkcji, ze względu na słabnące zainteresowanie klientów, model 928 wycofano z produkcji. Kiedy kilka lat później – pod koniec XX wieku, dzięki uprzejmości znanego miłośnika prawdziwej motoryzacji, Bartka Nowopolskiego, miałem możliwość przejechać się 300 konnym 928 z niemiłosiernie kopiącym, trzybiegowym automatem, byłem przekonany, że za chwilę ceny tego samochodu, podobnie jak równych mu wiekiem Ferrari, Lambo, czy Astonów, pofruną w chmury. Tymczasem po ćwierć wieku: Countach zaczyna się od 500 000 euro, Testarossa od 100 000 euro, a najtańsze Astony – od około 60 000 euro. A co z Porsche 928? Ładny, poliftowy egzemplarz można kupić już za 20 000 euro. Za takie pieniądze nie dostaniemy żadnego przyzwoitego technicznie Porsche 911. Nawet najmniej szanowanej i awaryjnej odmiany 993 z końca lat 90. Zatem – dlaczego ćwierć wieku temu tak strasznie się myliłem? Wszystko przez model 911, który ledwo przetrwał lata 80. Udało mu się to głównie sprawą Amerykanów. To oni stworzyli kult tylnosilnikowych Porsche, który na dobre rozkwitł na początku lat 90. Przeżytek stał się atrakcyjną klasyką, odsuwając w mrok tak późne 928, jak bardzo udane, produkowane tylko cztery lata, trzylitrowe 968. Wygrała tradycja i tak jest do dzisiaj. Sportowe Porsche z silnikiem z przodu jest akceptowalne jedynie pod warunkiem, że jest SUV - em.

W przyszłym roku minie trzydzieści lat od momentu zakończenia produkcji modelu 928. Mimo to, zwłaszcza modele produkowane od połowy lat 80. XX wieku, to nadal bardzo nowoczesne, wygodne i piekielnie szybkie samochody. Zaufajcie – jeździ się nim świetnie. W dodatku, w przedziale cenowym 20 – 35 000 euro bez problemu znajdzie się pięknie zachowany egzemplarz z przebiegiem zdecydowanie poniżej 100 000 kilometrów.

W Trójmieście jest ich obecnie nie więcej niż palców jednej dłoni. Jeden – pięknie utrzymany egzemplarz, należący od ponad pięciu lat, do pana Adama Pokornego z Sopotu, pojawił się kilka tygodni temu na klasycznym zakończeniu sezonu. Teraz możecie zobaczyć go na naszych zdjęciach. Właściciel od lat eksploatuje go całe lato, pokonując bezawaryjnie nawet kilkusetkilometrowe trasy, będąc w nim bezpamiętnie zakochany.

Zatem do dzieła – piękny niemiecki supersamochód z pewnością zasługuje na szczególne miejsce w garażu. Trzeba jednak pamiętać, że jego eksploatacja – jak każdego unikatowego GT segmentu superpremium może nie być tania. Ale spokojnie - 928 z pewnością się odwdzięczy.