Jajko - symbol odradzającego się życia, element mitów kosmogonicznych, i wreszcie podstawowy produkt, który można odnaleźć w każdej lodówce. O owalnej bombie witaminowej, która chroni przed cukrzycą i nadciśnieniem, jej wartościach odżywczych i coraz bardziej popularnych zamiennikach roślinnych opowiadają eksperci - dietetyk Martyna Jacko oraz Maria Bednarz z „Zakwasownii”.
Jajka, za symbol życia, płodności i odrodzenia uznawane były jeszcze przed czasami chrześcijaństwa. Kształtem przywodziły na myśl zamknięty krąg życia i doskonałość. Jednak nie zawsze symbolika i wykorzystywanie jajek miało wymiar religijny, równie częste były cele magiczne. Pojawiały się również w wielu mitach i legendach starożytnych. Najstarsze wzmianki czy oznaki malowania jajek zachowały się jeszcze z czasów Mezopotamii, gdzie w ten sposób przystrojone stawały się podarunkiem dla innej osoby. Podobny gest przyjął się później u Greków i Rzymian, a wymiana pomalowanych jaj miała przynieść dobrobyt. Następnie rosnące w siłę chrześcijaństwo, początkowo walczące z pogańskimi zwyczajami, wchłonęło ten obyczaj w poczet własnych obrzędów. Jakikolwiek rodowód malowania jajek by nie był, warto zwrócić uwagę, że nastała z tego piękna tradycja i co roku możemy oglądać małe dzieła sztuki.
Jednak jajka pomimo święcenia triumfów w czasie świąt Wielkiej Nocy, królują również na naszych stołach na co dzień. Wbrew wielu zastrzeżeniom, jakie krążą w powszechnej opinii, wcale nie zwalniamy z tempem jedzenia i produkcji jajek. Dawniej i teraz stanowią one jeden z produktów podstawowych, które znajdą się w każdej lodówce.
3, 2, 1, 0… start!
Jajko jajku nierówne. Na rynku znaleźć możemy kilka oznaczeń produktu, które mówią nam, jakiej jakości możemy się spodziewać. I tak - „0” – są to jaja z chowu ekologicznego, czyli kury mają wolny dostęp do przestrzeni zielonej i nie podaje się im antybiotyków oraz leków wraz z pożywieniem, które też jest ekologiczne. Równie dobre są jaja z oznaczeniem „1”. Pochodzą one od kur, mających wolny dostęp do wybiegu, zatem mogą swobodnie poruszać się po terenie. Natomiast ich pokarm już nie jest tak ściśle kontrolowany i zazwyczaj nie jest ekologiczny. Zdarza się, że ptaki otrzymują różnego rodzaju antybiotyki i leki.
Inaczej jest w przypadku „2” – to oznaczenie jaj, pochodzących od kur z chowu ściółkowego. Ptaki mogą poruszać się jedynie po zamkniętej hali, po tzw. ściółce. Ten model jest bardziej humanitarny od hodowli klatkowej, czyli oznaczenia „3”. Tutaj kury zamknięte są w specjalnych klatkach i żyją głównie po to, by znosić jaja. Podaje im się stale karmę i reguluje wszystkie parametry, by jak najefektywniej zwiększyć produkcję jaj. Tego produktu należałoby się wystrzegać. Coraz częściej duże sklepy i markety wycofują te jajka ze swojej sprzedaży. Mimo wszystko najlepiej samemu sprawdzać i czytać oznaczenia, by wiedzieć, co się spożywa. A najlepiej kupować jajka wprost od znajomego rolnika. Jednak patrząc na wartości odżywcze, to które jajko jest lepsze „0” czy „3”?
- Porównując jajka z różnego rodzaju chowów nie obserwuje się znacznych różnic w wartościach odżywczych. Powszechnie uważa się, że jajka „0” lub „1” cechują się o wiele lepszym smakiem, zapachem oraz wyglądem. Osobiście sama dostrzegam tę różnicę, dlatego sięgam po jaja z chowu ekologicznego lub z wolnego wybiegu. Co więcej, chodzi tutaj też o kwestię etyczną – kury z chowu klatkowego nigdy nie widziały światła dziennego, mają sztucznie regulowany rytm dobowy, sztuczną karmę, często mają podcinane skrzydła, by mieścić się w klatkach. Widzę tu szczególną zależność: szczęśliwa kura, szczęśliwe jajko i szczęśliwi my – komentuje dla „Prestiżu” Martyna Jacko, dietetyczka i autorka bloga BeFitBeStrong.
Owalne zdrowie
Jajka, wbrew pozorom i krążącym opiniom, to idealne źródło białka, tłuszczy i witamin. Jedna sztuka to ok. 70-100 kcal, w zależności od rozmiaru. Minerały zawarte w tym produkcie pozwalają na rozwój układu nerwowego, poprawiają koncentrację oraz wzmagają pamięć. Jednak pomimo dobroczynnych wpływów, jajka uważa się za niezdrowe z powodu ukrytego w nich cholesterolu.
- Jajka już od wielu lat budzą wiele kontrowersji. Nieustannie są przedmiotem badań naukowców, gdyż nadal nie ma jasnej odpowiedzi – jak dużo możemy ich jeść i czy istotnie podnoszą cholesterol we krwi. Jednak tym, co nie budzi wątpliwości jest fakt, że są one produktem o wysokiej wartości odżywczej. Mimo wszystko za rozsądne uznaje się spożycie 7 jaj tygodniowo. Kluczowe znaczenie dla naszego zdrowia ma kwestia tego, z czym jajka podajemy oraz w jaki sposób są przygotowane. Jajko smażone na boczku podane z kiełbaskami będzie miało inny wpływ na nasze zdrowie od jajka sadzonego na wodzie, a podanego z blanszowanymi warzywami – mówi Martyna Jacko.
Jajka stanowią źródło niezbędnych aminokwasów białka wysokiej jakości, dlatego białko jaja kurzego nazywamy białkiem wzorcowym. Natomiast żółtko, które jest najbardziej kaloryczne, dostarcza wielu tłuszczy, w tym lecytynę oraz jest źródłem witamin z grupy A, D, E, K i B oraz innych składników mineralnych, takich jak luteina, żelazo czy cynk.
- Warto podkreślić, że najwięcej składników pokarmowych znajduje się w żółtku, które szczególnie spędza sen z powiek naukowców. To właśnie ono jest najbardziej kaloryczną częścią jaja, ale również bogatą w fosfolipidy i cholinę, które wpływają korzystnie na nasze zdrowie. W żółtku znajduje się też budzący wątpliwości cholesterol. W świetle aktualnych badań można wyciągnąć wniosek, że u ludzi zdrowych cholesterol pokarmowy zawarty w jajkach nie będzie mieć wpływu na zwiększenie ryzyka rozwoju chorób sercowo-naczyniowych – dodaje Jacko.
Jednak wszyscy ci, którzy nadal nie są przekonani do spożywania jajek z powodu zdrowotnych, ale także weganie, nie muszą się martwić. Jajko można bardzo łatwo zastąpić w diecie bez uszczerbku na zdrowiu i bez straty smaku potraw.
- Funkcję jajka w wypiekach można zastąpić wykorzystując banany, mus jabłkowy, masło orzechowe lub mieszankę wody ze zmielonym siemieniem lnianym lub nasionami chia. Ponadto rewelacyjną alternatywą białka jest aquafaba (woda spod ciecierzycy), która ubija się równie świetnie i może być wykorzystana do wegańskiej bezy lub musu z czekolady. By uzyskać w potrawach jajeczny smak weganie wykorzystują czarną sól (kala namak). Wystarczy tofu, kala namak i kurkuma (by uzyskać żółtawą barwę) i otrzymujemy nieodbiegającą od tradycyjnej pastę bezjajeczną – proponuje dietetyczka.
Czarna sól, płatki drożdżowe i aquafaba
Weganizm w ostatnich latach przestaje być modą, a staje się głównym stylem życia. Jednak rezygnacja z produktów odzwierzęcych często kojarzona jest również z rezygnacją ze smaków, które znane są od dzieciństwa.
Jajka na twardo i na miękko, koniecznie z majonezem, jajecznice i inne pyszności - to absolutna klasyka. Jednak czy można je godnie zastąpić? Choć wydaje się to trudne, nie jest niemożliwe, ponieważ w kuchni liczy się przede wszystkim kreatywność.
- Jednym z najbardziej popularnych przykładów na zastąpienie jajka jest tofucznica, czyli nic innego jak pokruszone, podsmażone na patelni tofu, posypane świeżym szczypiorkiem i czarną solą (sprawdzi się również na diecie ketogenicznej!). Czarna sól kala namak, w niewiarygodny wręcz sposób odwzorowuje siarkowy posmak i zapach, charakterystyczny dla jajek. Wystarczy dodać odrobinkę do naszej „bezjajecznej” potrawy i efekt murowany. Podobnie jest z płatkami drożdżowymi, które oprócz walorów smakowych są źródłem białka – mówi Maria Bednarz, pasjonatka gotowania i trenerka w Akademii Zakwasownii, rodzinnej manufaktury z Gdańska.
Smak to jedno, a wygląd imitujący prawdziwe jajko to drugie. W końcu jemy także oczami. Jednak i na to znalazł się wegański sposób.
- Ostatnio coraz popularniejsze staje się żółtko z dyni. Przygotowuje się je z dyniowego puree, z dodatkiem wcześniej wymienionych płatków drożdżowych, czarnej soli, odrobiny octu i oleju. Całość wystarczy podsmażyć. To naprawdę rewelacyjny dodatek, zwłaszcza dla fanów szakszuki, izraelskiej potrawy składającej się ze smażonych jajek i aromatycznych pomidorów. Bazę pod szakszukę można odnaleźć w zakwasowych lodówkach – dodaje Maria Bednarz.
Bezjajeczne potrawy coraz częściej pojawiają się w restauracjach. Jest to na pewno ciekawy sposób wyjścia z sytuacji, gdy brakuje nam motywacji, by szukać zamienników. Na przykład w menu gdańskiej restauracji Zakwasownia przez kilka ostatnich miesięcy znajdował się m.in. żurek z jajkiem roślinnym stworzonym na bazie pomidorów, czarnej soli i białka sojowego albo majonez z wegańskich „jajek”.
- Dla tych, którzy nie wyobrażają sobie życia bez jajka, mamy naprawdę konkretne propozycje. Wegańskie, ekologiczne majonezy Zakwasownii występują w kilku odsłonach, od klasycznej po czosnkowo-chrzanowy, mango-curry, a nawet ostry chipottle czy słodki wasabi. Moim faworytem jest zdecydowanie smak czosnkowo-chrzanowy, który rewelacyjnie sprawdza się jako baza pod sałatki. Na blogu Zakwasownii można znaleźć przepis na kuskus z kalafiora, w którym majonez ten gra pierwsze skrzypce. Zakwasowe majonezy są również bazą naszych sałatek, m.in. tradycyjnej jarzynowej (must have każdych polskich świąt!) oraz jej bardziej nonszalanckich wersji z mango oraz z jalapeno. Na pewno warto wspomnieć, że nasze majonezy roślinne są prawie o 50% mniej kaloryczne od tradycyjnych majonezów. Dla tych, którzy stęsknieni są za pastą jajeczną, mamy nic innego jak… pastę bezjajeczną! Idealną na wielkanocne śniadanie, zwłaszcza z kromką świeżego chleba i świeżym, wiosennym szczypiorkiem – zachwala Bednarz.
A co w przypadku, gdy jednak chcemy spróbować swoich sił w domu? Na to też jest sposób, liczy się jednak czas i chęci. Wszystko także zależy od celu zastosowania jajka w potrawie. Jeśli potrzebujemy majonez, wystarczy użyć wspomnianej już aquafaby, czyli zalewy z ciecierzycy.
- Jeśli zależy nam na spajaniu, np. wypieków czy ciasta naleśnikowego, warto sięgnąć po zblendowane z wodą siemię lniane, puree z bananów, pomidory z puszki lub tofu. Jeśli chodzi nam tylko o jajeczny smak, znów odwołam się do czarnej soli czy płatków drożdżowych. W bardziej zaawansowanej sztuce kulinarnej jajko, a raczej białko jajka kurzego wykorzystywane jest w procesie klaryfikacji. Jednym z przykładów jest consomme, czyli pochodzący z Francji, esencjonalny bulion warzywny, klarowany za pomocą białka i mięsa wołowego. W Zakwasownii przygotowujemy go w całkowicie wegański sposób, z obłędnym efektem – podsumowuje Maria Bednarz.