Marka, którą dzisiaj przedstawiamy to swoisty hołd dla upcyklingu. Jest nie tylko modna, ale przede wszystkim bardzo użyteczna. Code Zero udowadnia, że można dać nowe życie… starym żaglom. I to w bardzo dobrym stylu!

Marka Code Zero istnieje od 2012 roku. Za jej sukcesem stoi dwóch zdolnych ludzi – Jacek Kuciel i Marcin Matla. Obaj są związani z branżą żeglarską od lat. Jacek, od strony technicznej, będąc udziałowcem największej polskiej żaglowni Sail Service, a Marcin od strony praktycznej, traktując żagle jako sposób na spędzanie wolnego czasu.  

UNIKATOWY POMYSŁ

Gdy w głowie Jacka zrodziła się koncepcja, aby pozornie bezużytecznym żaglom dawać drugie życie, na swojej drodze spotkał Marcina. Mężczyźni od razu znaleźli nić porozumienia i zaczęli opracowywać szczegóły tego nowatorskiego i bardzo unikatowego na polskim rynku pomysłu. 

- Pracując w żaglowni miałem do dyspozycji skrawki tkanin, z których nie dało się już uszyć nowych żagli. Aby ich nie marnować, uszyłem kiedyś z nich torbę na laptopa. Produkt bardzo spodobał się w firmie. Pomyślałem, że fajnie byłoby zająć się tym na poważnie. Zaproponowałem Marcinowi udziały i tak rozpoczęła się przygoda z Code Zero – mówi Jacek Kuciel. 

Jak się okazuje, od żeglarstwa do mody droga nie jest aż tak daleka. I tak, pod okiem Jacka oraz Marcina powstały pierwsze projekty toreb szytych z materiałów, które niegdyś napędzały jednostki pływające.  

KULTURA JACHTINGU

Po dopracowaniu koncepcji oraz technologii produkcyjnej, twórcy marki po raz pierwszy zaprezentowali swoje produkty na Gdynia Design Days w 2012 roku. Okazało się, że marka wypełnia ważną lukę na rynku, więc produkty od razu spotkały się z dużym entuzjazmem potencjalnych klientów. Od tamtej pory, firma nieustannie się rozwija, a katalog produktów - stopniowo poszerza. 

Flagowymi produktami marki są duże i pakowne torby sportowe, inspirowane kulturą jachtingu. To one widniały w ofercie od samego początku i cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem. Aby sprostać oczekiwaniom klientów, do oferty dołączają stopniowo inne produkty. Zarówno męskie, jak i kobiece. Niektóre klasyczne, inne mocno zaskakujące. 

NIE TYLKO TORBY

Do toreb dołączyła m.in.: kolekcja worków żeglarskich, toreb zakupowych i plażowych, nerek, kosmetyczek, teczek na dokumenty, wielkich puf plażowych, a nawet… torebek na wino. Wszystkie te produkty łączą: solidny materiał, z którego zostały wykonane oraz styl marynistyczny. Poza klientem indywidualnym, marka Code Zero tworzy również gadżety dla agencji marketingowych. 

- Nie zakładaliśmy takiego kierunku rozwoju przy tworzeniu marki, ale postanowiliśmy otworzyć się na klientów, którzy uznali, że nasze produkty mogą być świetną alternatywą dla prezentów biznesowych. Niedługo pojawi się kolekcja plecaków miejskich. Powstaną również plecaki lotnicze. Takie, które bez problemu zmieszczą się w luku bagażowym samolotu. Będzie można nosić je zarówno na plecach, jak i ciągnąć za rączkę na kółkach – mówi Marcin Matla. 

A już w maju, produkty Code Zero będzie można zakupić nie tylko przez internet, ale również w sklepie stacjonarnym, przy ul. Bohaterów Monte Casino 10 w Sopocie.

Z SZACUNKU DO ŚRODOWISKA 

Produkty tworzone przez Code Zero są wykonane z solidnych tkanin żaglowych. Nie oznacza to bynajmniej, że są przeznaczone wyłącznie dla miłośników żeglarstwa, chociaż tych wśród klientów marki na pewno nie brakuje. Produkty marki przywołują miłe, morskie wspomnienia, ale są przede wszystkim - funkcjonalne, solidne, polskie i ekologiczne. Ta ostatnia cecha zasługuje na szczególną uwagę i szacunek. Twórcy marki za cel przyjęli bowiem recycling, nazywając go humorystycznie - re-sailcling (tłum. połączenie dwóch angielskich słów: recycling oraz sailing, co oznacza żeglarstwo). 

Każdy właściciel żagli, które nie nadają się już do pierwotnego użytku, może przesłać materiał do firmy Code Zero. O ile spełnia odpowiednie parametry i jego stan na to pozwala - żagiel zostanie przekształcony na dowolny produkt z linii marki. Czy to nie wspaniały pomysł, aby mieć przy sobie fragment tego, co stanowi naszą pasję? 

- Pomysł jest wspaniały, ale niestety, nie każdy żagiel jesteśmy w stanie przerobić na nowy produkt. Wiele zależy od stopnia jego zużycia. Wykonujemy oczywiście takie zlecenia, ale znacznie częściej wykorzystujemy całkiem nowe skrawki, które z racji swoich rozmiarów, nie przysłużyłyby się już do stworzenia żagli. Wykorzystujemy po prostu wszystkie zasoby, dbając o to, aby nawet najmniejszy kawałek się nie zmarnował – podsumowuje Jacek Kuciel.