NISMO Trip
Nissan Zama Heritage Collection
Michał Herok to odnoszący sukcesy w branży informatycznej, przedsiębiorca z Gdyni. Znany jest jednak z czegoś innego – był pierwszym i przez dłuższy czas jedynym posiadaczem wyjątkowego Nissana GT-R w wersji NISMO w tej części Europy. W połowie stycznia zrealizował swoje marzenie i na zaproszenie Nissana poleciał do Japonii. Do matecznika samochodu, który tak uwielbia i który w 2014 roku nabył w tym właśnie miejscu.
Pierwszym etapem zwiedzania była fabryka Nissana w Yokohamie, w której powstają podzespoły do tych samochodów. Tam też znajduje się mała, wydzielona część, gdzie Takumi, czyli najwyższej klasy japońscy rzemieślnicy, składają ręcznie silniki do modeli GT-R.
- Miałem okazję zobaczyć cały ten proces. Końcowym etapem jest oczywiście pierwsze, próbne odpalenie nowo powstałego silnika - opowiada Michał.
Kolejną częścią wizyty w Yokohamie było zwiedzanie słynnej Omori Factory, czyli głównej siedziby NISMO. To tam wytwarzane są tuningowe elementy do modeli z przydomkiem NISMO. Na Michale ogromne wrażenie zrobiły też nieprodukowane już modele zgromadzone w przyfabrycznej „hali garażowej”. Około 300 niezwykle rzadkich, w doskonałym stanie samochodów, za które każdy fan japońskiej motoryzacji dałby się pokroić - Nissan Zama Heritage Collection.
- Jest tam pełen przegląd sportowych, rajdowych i wyścigowych modeli, między innymi tych, na których Nissan święcił triumfy w zawodach o najwyższej randze. Nie zabrakło też przeglądu całej rodziny modeli GT-R od R32, przez R33, uwielbiane, chyba dzięki sadze Szybkich i Wściekłych - R34, aż do współczesnego R35, którego jestem szczęśliwym posiadaczem - kontynuuje Michał
Zdaniem Michała Japonia to pod względem motoryzacji zupełnie inny świat. Samochód w kraju Kwitnącej Wiśni jest luksusem, ludzie najczęściej przemieszczają się metrem. Spotkanie na ulicy luksusowych samochodów w stylu Ferrari czy Rolls-Royce nie jest wcale takie proste. Najłatwiej jest je spotkać w dzielnicach Roppongi, Ginza czy Shibuya.
- Japończycy mają też specyficzny sposób tuningowania samochodów. Często ich zawieszenie jest obniżone do absurdalnych wręcz wysokości, np. 1 cm nad ziemią (!). I co ciekawe, nie jest to problem, bo drogi w Japonii są rewelacyjnej jakości. Popularne są też negatywy kół, czyli ich wygięcie sprawiające wrażenie dużego obciążenia samochodu - opowiada Michał Herok.
Warto też dodać, że wszystkie samochody w Japonii mają ogranicznik prędkości do 180 km/h. Niezależnie więc ile mocy generuje silnik, seryjnie montuje się takie „kagańce”. Ale ponieważ Japonia to też kraj nowoczesnych technologii, kiedy np. GT-R wjedzie na tor, poprzez GPS system to rozpoznaje i umożliwia osiągnięcie większych prędkości.
Więcej informacji i zdjęć dokumentujących podróż do sportowej kolebki Nissana znajdziecie na facebookowym profilu G0 Nismo. A Michał już z ekscytacją przygląda się projektowi nowego GT-R’a R36, który ma się pojawić w 2020 roku. Wcześniej, bo pod koniec maja 2016 roku, podczas 24-godzinnego wyścigu ADAC Zurich na Nurburgringu odbędzie się natomiast premiera GT-R R35 po kolejnym liftingu w wersji na rok 2017.