Slow Food na molo
Burgery z Delmonico Cut Steakhouse
Dania z ryb bałtyckich i słodkowodnych, owoce morza, dania wegańskie i wegetariańskie, specjały kuchni pomorskiej oraz dania narodowe Grecji, Japonii, Francji, Włoch, Maroka, Tajlandii, Hiszpanii, Szwecji, Norwegii i Polski - to wszystko czekało na gości trzeciej edycji festiwalu Slow Fest Sopot. Na molo przy wspólnym długim stole wystawiało się w ciągu dwóch dni ok. 50 wystawców.
Swoje wyroby prezentowali lokalni producenci żywności naturalnej i tradycyjnej. Na festiwalu nie brakowało dań bazujących na wołowinie, jagnięcinie i wieprzowinie wyprodukowanej na Kaszubach, jak również wypieków, słodyczy i deserów zawierających w swoim składzie inny cenny kaszubski produkt jakim jest truskawka kaszubska.
Na stołach wśród wielu propozycji kulinarnych dominowały dania z ryb bałtyckich i słodkowodnych, tj. dorsz, flądra, turbot, śledź, łosoś bałtycki oraz sum, szczupak i sandacz. Firmową potrawę kurortu tzw. „sopocki śledzik” przyrządzał własnoręcznie prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Co nas urzekło najbardziej? Z pewnością propozycja sopockiej restauracji Toscana - carpaccio z łososia doprawione oliwą truflową. Inną propozycją Toscany był śledź solony z dodatkiem oliwy z oliwek, pietruszki, czosnku i papryczki peperoncino. Inny pomysł na śledzia znalazł szef kuchni restauracji White Marlin w Sopocie - wędzona ryba z dodatkiem musu jabłkowego smakowała wybornie.
Pozostając jeszcze przy rybach - warto było stać w długiej kolejce po stek z łososia z żurawiną i miodem w aromacie świeżych ziół, z kawiorem i szczawiem krwistym. To propozycja restauracji Otwarta. Z kolei restauracja Dym na Wodzie z Ustki zachwyciła łososiem bałtyckim przyprawionym kolendrą, szczypiorkiem, chilli, skórką z cytryny z tatarem z pomidora i emulsją z rukwi wodnej. Nie mogliśmy sobie też odmówić przyjemności degustacji pieczonej ikry turbota oraz pysznych burgerów ze szlachetną wołowiną wagyu serwowanych przez restaurację Delmonico Cut Steakhouse.
Podczas festiwalu nie zabrakło też zup. Naszym zdaniem najlepszą zupę rybną przygotował Krystian Szidel, szef kuchni restauracji Wave w hotelu Sheraton. Świetne wrażenie pozostawiły po sobie - zupa rakowa autorstwa Łukasza Cegłowskiego, szefa kuchni restauracji 1611 w hotelu Dwór Oliwski oraz chłodnik z buraków i truskawek z waniliową kluską z restauracji Czarny Kos.
Idea wydarzenia opiera się na szeroko pojętej edukacji kulinarnej związanej z regionem Pomorza i Morza Bałtyckiego, przypominaniem zapomnianych miejscowych tradycji kulinarnych oraz odkrywaniem starych smaków i poznawaniem nowych potraw i przepisów. Organizatorami są Wojciech Radtke, szef Slow Food Polska na Pomorzu, a także agencja Niechta Niechta oraz Akademia Kulinarna Fumenti.