Jeden z najlepszych i najbardziej lubianych polskich komentatorów sportowych. O piłce nożnej wie wszystko. Na pewno więcej niż o samochodach. Ale to właśnie o samochodach porozmawialiśmy z Mateuszem Borkiem. Pretekstem do rozmowy było związanie się popularnego dziennikarza z trójmiejskim dealerem BMW, firmą Zdunek
Jesteś wielkim fanem sportu, a że sport i motoryzacja mają ze sobą wiele wspólnego, to zapytam ile w Tobie jest miłośnika dobrych samochodów?
Muszę przyznać, że jestem fanem motoryzacji, ale nie do przesady. Nigdy nie byłem uzależniony od samochodów, nigdy też nie kręciły mnie auta znane choćby z filmów typu "Szybcy i wściekli". Nie rozkładam na czynniki pierwsze dźwięku silnika, nie spędza mi snu z powiek fakt, że auto mogłoby mieć większą moc, itp. Fanem motoryzacji stałem się dosyć późno. W dzieciństwie samochodami się nie interesowałem, w domu nie mieliśmy samochodu. Pieniądze wydawało się na książki, wakacje, wykształcenie, dobre jedzenie i na dentystę. Mama zawsze mówiła – synu na samochód możesz poczekać, a zęby masz jedne na całe życie. Ojciec przez wiele lat był dyrektorem teatru, pokładał we mnie nadzieje, że wyrosnę na dobrego muzyka lub aktora. Poszedłem nawet na egzamin do szkoły muzycznej i niestety zdałem.
Skończyłeś tą szkołę?
Tak. Uczyłem się w klasie skrzypiec. jak tak na to patrzę z perspektywy czasu, to na pewno w dużym stopniu mnie to ukształtowało. Obcowanie z literaturą, sztuką, muzyką, udział w wielu konkursach recytatorskich, wszystko to przełożyło się później na mój warsztat komentatora sportowego.
Dzisiaj o skrzypcach nie będziemy mówić, ale o motoryzacji. Pamiętasz swój pierwszy samochód?
Oczywiście, że tak. Kupiłem go po studiach. Byłem już dorosłym człowiekiem, pracowałem, mogłem zatem takie auto sobie kupić. I kupiłem. Marzyłem wtedy o VW Corrado. To był następca VW Scirocco, marzenie każdego młodego chłopaka, synonim szybkiej fury. Nie mogłem jednak sobie na niego pozwolić i kupiłem to, na co było mnie stać. Był to czarny Opel Astra 16 V. Ospoilerowałem go, miał duże koła. O wiele za duże, na każdym przejeździe tramwajowym, czy kolejowym tłukło niemiłosiernie (śmiech). Ale człowiek był młody, ważniejszy był wygląda samochodu niż komfort. Potem, im byłem starszy tym bardziej moje motoryzacyjne zainteresowania ewoluowały w kierunku samochodów bardziej komfortowych. Od 2007 roku jestem stały w uczuciach.
Które więc komfortowe auto tak ci zawróciło w głowie, że postanowiłeś być stały w uczuciach?
BMW X5. Przesiadłem się z Mercedesa C Klasy kombi. W 2007 roku kupiłem nowy model X5 z trzylitrowym silnikiem. Zawsze to auto mi się podobało, zawsze chciałem go mieć. Po trzech latach zacząłem myśleć o zmianie, ale nie mogłem znaleźć nic, co by mnie do tej zmiany mogło przekonać. Postanowiłem zatem, że nie będę zmieniał auta, tylko trochę się nim pobawię. Wymieniłem skóry z jasnych na ciemne, okleiłem go matową folią, maskę okleiłem karbonem, dzięki czemu przód stał się jeszcze bardziej agresywny, założyłem większe koła w kolorze czarnym, oczywiście ciemne szyby. Samochód zyskał mocny charakter i wyrazisty wygląd.
Diesel czy benzyna?
Zdecydowanie diesel i to nie dlatego, że za dieslem przemawia ekonomia. Kiedyś, gdy ropa kosztowała połowę tego, co benzyna można było w takich kategoriach rozpatrywać wybór samochodu. Dzisiaj liczy się to, że te silniki są bardzo nowoczesne i gwarantują świetne osiągi.
Co jest dla ciebie najważniejsze w samochodzie?
Kiedyś policzyłem, że średnio 200 dni w roku spędzam poza domem. Dlatego jestem konsumentem zorientowanym na duże samochody. Muszę mieć komfort, bezpieczeństwo i duży bagażnik. Wożę ze sobą całą garderobę, garnitury, kurtki, dresy, kilka par butów, muszę być przygotowany na każdą okazję. BMW X5 daje mi wszystko to, czego mi potrzeba.
Niedawno zacząłeś współpracę z BMW Zdunek. Promujesz firmę, samochody marki BMW i jeździsz nowym modelem X5. Jak doszło do tej współpracy?
Często pojawiają się różne propozycje. Z jednych się korzysta, z innych nie. Często są to propozycje, które nie idą w parze z duszą człowieka. Oferta złożona przez BMW Zdunek idealnie trafiła w moje przekonania. Od lat jeżdżę samochodem tej marki, jestem z nią związany, mam do niej sentyment i pełne przekonanie, że są to po prostu bardzo dobre samochody. Nie muszę zatem fałszywie uśmiechać się z plakatu i robić dobrej miny do złej gry. Mateusz Borek i BMW to pełna i szczera symbioza. Dogadaliśmy się w dwie minuty. Dostałem w użytkowanie trzylitrowego diesla o mocy 235 KM. To jest auto bardzo ekonomiczne, w mieście pali max 9,5 litra. Ma też większy bagażnik niż ten starszy model.
Zanim jednak wsiadłeś do nowego X5 jeździłeś czymś innym?
Na samochód, którym teraz jeżdżę musieliśmy trochę poczekać i w międzyczasie użytkowałem BMW 5 z silnikiem benzynowym o pojemności 2,8 l. Świetne auto, bardzo dynamiczne, dobrze trzymające się drogi. Jednak ten napęd na cztery koła powoduje, że auto ma zupełnie inną stabilność, pewnie zachowuje się na drodze. Jeśli zaś mowa o innych modelach BMW to na wakacje mam dostać cabrio. Żona nie jest szczęśliwa, ale muszę wypełnić obowiązki wynikające z kontraktu (śmiech).