Setki kilometrów łagodnego wybrzeża z widokiem na lazurową wodę, góry i mnóstwo tajemnic ukrytych w cieniu starożytnych budowli. Wszystko okraszone stoickim spokojem, winem i meze. Cypr, trzecia co do wielkości po Sycylii i Sardynii wyspa Morza Śródziemnego, potrafi uwodzić. Różnorodnością i kontrastami.
Wiele osób jeździ tu po słońce. Są i tacy, którzy na Cyprze poszukują miłości. Cóż, trudno się im dziwić, skoro właśnie tu z morskiej piany wyłoniła się Afrodyta. Od tysięcy lat wyspa żyje jej historią. Wiele miejsc jest z nią ściśle związanych, inne nazywane są na jej cześć. Jest tu plaża, na której bogini miłości stanęła tuż po wyłonieniu się z morskiej piany i łaźnia, do której prowadzała kochanków. Nie brakuje restauracji, parków wodnych, statków, łodzi i hoteli nazwanych jej imieniem. Love is in the air... - cisną się na usta słowa piosenki.
SKOK DO WODY
Co zrobić, gdy nacieszyliśmy się już historią Afrodyty, znaleźliśmy kamień w kształcie serca, który gwarantuje nam odwzajemnioną miłość i nie mamy chęci leżeć plackiem na plaży? Na szczęście Cypr oferuje dużo wakacyjnych pokus, co uznać można za wyjątkowe - przecież wakacje trwają tu cały rok. Bo czy grudzień z minimum dwudziestoma stopniami w cieniu i obecnością słońca na niebie przez 8 godzin dziennie, to ciągle zima? Naprawdę trudno w to uwierzyć. W pozostałe pory roku temperatura szybuje mocno w górę, latem (szczególnie w głębi lądu) mocno przekraczając 40 st. C. Taka pogoda aż kusi, by wyruszyć statkiem i podziwiać bajkowe klify wyspy od strony wody lub by wybrać się na połów ośmiornic.
Nie tylko temperatury, ale też odpowiednie wiatry sprawiają, że Cypr stał się mekką surferów. Dotyczy to szczególnie Limassol i okolic. Dobre warunki przyciągają w to miejsce sławy z całego świata. Dużo czasu na wodzie spędza w okolicach Limassol Zofia Klepacka, reprezentantka Polski w windsurfingu, mistrzyni i dwukrotna wicemistrzyni świata w olimpijskiej klasie RS:X, brązowa medalistka XXX letnich Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Wystarczy odrobina szczęścia, by ją spotkać i kolejna odrobina, by poinstruowała, jak odpowiednio stać na desce i próbować dorównać najlepszym.
JOGA I NURKOWANIE
W pobliżu Larnaki znajdziemy Mackenzie beach. Tu na desce z żaglem może nauczyć się pływać każdy. W centrum szkolenia windsurfingu pracują pasjonaci z całego świata, którzy już za 30 euro nauczą podstaw i pojętnym uczniom wydadzą wymagane w wielu klubach książeczki, pozwalające na przykład na wynajem sprzętu do windsurfingu. Ci, których wiatr nie porwie (dosłownie i w przenośni), znajdą ukojenie ćwicząc… jogę.
Przyznać trzeba, że widok grupy, bez problemu utrzymującej równowagę na desce, robi wrażenie. Znajdująca się tu szkoła oferuje więcej atrakcji - można nurkować obserwując zatopione dziesiątki lat temu wraki statków albo spróbować swych sił w „Stand Up Paddle” - to stosunkowo nowy sport, mający swe źródło na Hawajach. Jeśli zobaczycie na morzu, jeziorach, czy rzekach ludzi stojących na deskach i machających wiosłem, oznacza to, że spotkaliście miłośników SUP.
Kto szuka wrażeń na cypryjskich plażach, powinien odwiedzić Plażę Gubernatora. Białe jak śnieg klify kontrastują czarnym piaskiem. Trudno nie zachwycać się tym widokiem. Jeszcze więcej emocji czeka nas na rozległej plaży Lara (27 km drogi samochodem w kierunku północnym od miasta Pafos), gdzie każdego roku między połową maja a początkiem września lęgną się żółwie zielone i karetta. To piękne stworzenia o długości nawet półtora metra. W czasie ich lęgu dla turystów plaża dostępna jest wyłącznie pod okiem doświadczonego przewodnika, zimą można po niej spacerować bez ograniczeń. Żółwie są tak ważne dla wyspy, że widnieją nawet na cypryjskich banknotach. Trudno się dziwić, nawet z tych, którym uda się dostać do wody, przeżywa zaledwie 2 procent.
Z NAPĘDEM NA CZTERY KOŁA
Samochodem z jednego krańca Cypru na drugi bez problemu przejechać można w kilka godzin. Oczywiście tylko w teorii, bo trzeba by jechać niemal bez przerwy, podczas gdy trasa obfituje w atrakcje, na których odwiedzenie zabrakłoby i miesiąca. Zostańmy więc dłużej na północno - zachodnim brzegu wyspy. Tam, poza podglądaniem życia żółwi, półwysep Akamas żądnym przygody oferuje sporo adrenaliny. Przede wszystkim to idealne miejsce na szalony road trip. Jazda białymi jeepami przez stare wioski, strome pagórki, obszary dziewicze półwyspu, czy ulubione miejsca Afrodyty, to zarazem najpiękniejsza przyrodnicza wycieczka na wyspie.
Czasami podziwiać można księżycowy krajobraz tego skrawka Cypru, innym razem jaskinie morskie w zatoce koralowej. Od czasu do czasu trzeba się zatrzymać, bo dopiero gdy opada kurz podnoszący się z piaszczystej nawierzchni, odsłania się prawdziwa atrakcja tej trasy - niesamowite widoki. Odbijając w głąb półwyspu dotrzemy do długiego na trzy kilometry wąwozu Avakas. Piękne, skierowane ku sobie wapienne skały, kryją wiele tajemnic. Wąwóz mający wysokość ponad 30 metrów, z dramatycznym przewężeniem w jednym miejscu, jest dosyć ciężki do przejścia - szlak wije się wzdłuż i ponad potokiem, który kształtował to naturalne zjawisko przez tysiące lat.
SPOTKANIE Z MUFLONEM
Po śliskich kamieniach, które opływa woda z tutejszego źródła, stąpać trzeba ostrożnie. Żeby nie skręcić sobie kostki, lepiej nie wybierać się na tą wycieczkę w japonkach. Bo to, że iść warto, nie ulega wątpliwości. Botanicy wyparzą tu zagrożoną centauria akamantis – roślinę endemiczną, występującą jedynie w tym wąwozie. Ci, którzy na na roślinach się nie znają, mogą spotkać tu na przykład muflony. Między innymi z tego powodu przewodnicy zalecają, by nie spacerować z pojedynkę.
Półwysep Akamas przemierzyć można też na quadach. Tyle tylko, że po takiej podróży wychodzi się równie bardzo wytrzęsionym i, w bonusie, zakurzonym. A jeśli będziemy mieli pecha i w trasę wybierzemy się w deszczu (co na Cyprze jest wyjątkiem), otrzepać się trzeba będzie też z błota. Czy to po jeździe jeepem, czy po wyprawie na quadach, wyczerpani i wytrzęsieni podążają na obiad, by w tradycyjnej tawernie zjeść przygotowane przez miejscowe gospodynie kleftiko, czy dolmades. Sałatka wiejska, popularnie zwana u nas grecką, smakuje wyjątkowo. Ale to dopiero wstęp do prawdziwej uczty.
Z PLAŻY NA NARTY
Komu mało, ten wiedzieć powinien, że gdy w grudniu, styczniu i lutym wiatr wieje surferom w żagle, w górach Troodos można… szusować na nartach. Na zapaleńców zjeżdżających na dwóch, czy jednej desce, czekają tu pokryte białym puchem stoki. I jeśli przyjmiemy, że jesteśmy na wyspie słońca i w godzinę możemy przemieścić się na najbliższą plażę, nikomu nie będzie przeszkadzało, że nie zjeżdża po alpejskich szlakach. Tu góry są niższe. Tereny narciarskie znajdują się na północnych stokach Olimpu - najwyższego szczytu, sięgającego 1951 m n.p.m. Kto nie umie jeździć, nie powinien się martwić. Prężnie działają tu szkółki narciarskie, a przy wyciągach wypożyczyć można niezbędny sprzęt.
Stoki i orczyki noszą mitologiczne nazwy, które bez wątpliwości dodadzą wyprawie szczypty tajemniczości. Na północne zbocza cypryjskiej góry Olimp, zawozi wyciąg Hera lub Zeus, a na Sun Valley zabiera Afrodyta lub Hermesem. Po białym szaleństwie wracamy do hotelu, by następnego dnia rano w letniej koszuli, wpatrując się w lazurową wodę morza, zjeść śniadanie. Cypr to jedno z niewielu miejsc na ziemi, które daje nam takie możliwości.
WINO I MEZE
Czego chcieć więcej? Może wina? Przecież właśnie na Cyprze produkuje się najstarsze wino świata, dziś jeden z symboli wyspy, winiarska ikona i legenda. Cztery tysiące lat temu właśnie tu powstała commandaria. Do dziś wytwarzana jest według średniowiecznych receptur z winorośli porastających wzgórza wokół Limassol. Jest jeszcze meze, bez spróbowania którego Cypru nam opuszczać po prostu nie wolno. To nie danie, to cypryjski sport narodowy - tak przynajmniej uważają przyjezdni. Tak naprawdę meze jest zwyczajem – biesiadowaniem w towarzystwie rodziny i przyjaciół, podczas przeglądu miejscowych smaków.
Gdy w restauracji zamówimy meze, otrzymamy porcję przeróżnych lokalnych smakołyków: rybnych, mięsnych lub mieszanych. Dań jest kilkanaście, a w wersjach naprawdę ekstremalnych nawet kilkadziesiąt. Wszystkie są wyborne, a najlepsze pojawiają się na stole na końcu. Jeśli do nich dotrzemy, będziemy pewni, że gościnność i towarzyskość są głęboko zakorzenione w cypryjskiej tradycji. Do tego stopnia, że dbanie o gości jest tu wręcz sztuką.