O tym czy Porsche rzeczywiście się nie psuje, dlaczego wizyta w serwisie nie musi być nudna, o fantazji klientów z Rosji, oraz o tym że przygody z Porsche nie warto zaczynać mając 45 000 złotych, opowiada Jakub Jaworski, Kierownik Serwisu w Porsche Centrum Sopot.
We wszystkich statystykach dotyczących kondycji używanych samochodów, Porsche niezmiennie zajmuje wysokie lokaty jako jedna z najmniej awaryjnych marek. Teoretycznie więc serwis powinien świecić pustkami...
Pustki w serwisie to dla każdego przedstawiciela obojętnie jakiej marki czarny scenariusz, jestem jednak przekonany, że w przypadku Porsche jednak on się nie sprawdzi. Po drogach województwa pomorskiego jeździ coraz więcej samochodów z rodowodem z Zuffenhausen Stuttgartu, Lipska czy Ludwigsbura, gdzie znajdują się fabryki Porsche, na brak pracy nie możemy więc narzekać. Obsługa serwisowa to nie tylko usuwanie usterek - te rzeczywiście w przypadku Porsche to niewielki procent naszej działalności. To przede wszystkim terminowe wykonywanie przeglądów, przygotowywanie samochodu do zmieniających się pór roku, czy doposażanie go według życzenia i pomysłu klientów.
Jak często więc Porsche powinno pojawiać się w serwisie?
Standardowy interwał przeglądowy to 30 000 km lub dwa lata. Nie wyobrażam sobie jednak by nasi klienci na dwa lata mogli „zapomnieć” o serwisie i to nie tylko z tak banalnych powodów, jak chociażby sezonowa wymiana opon. Nowe modele Porsche to samochody naszpikowane elektroniką, których sterowniki co jakiś czas potrzebują upadate’u, a ten może zapewnić tylko autoryzowany serwis.
To jednak zwyczajne czynności serwisowe, z którymi ma do czynienia przedstawiciel każdej marki. Porsche to jednak wyjątkowy samochód, prawdziwie kultowy, któremu nie trzeba dorabiać legendy. Gdy do serwisu trafia taki egzemplarz, dla każdego mechanika musi być wyzwaniem...
Mówiąc „kultowy” od razu myślimy o modelu 911 i to praktycznie każdej generacji. W naszej bazie mamy zarejestrowanych w tej chwili ok. 1800 klientów. 51 proc. z nich użytkuje model Cayenne, 18 proc. to posiadacze Panamery, 7 proc. posiada Boxtera lub Caymana. Użytkownicy 911 to 23 proc. klientów i rzeczywiście ten model dostarcza nam najwięcej wyzwań. A to dlatego, że trafiają do nas egzemplarze klasyczne z lat 60. czy 70. XX wieku i nie ukrywam, że to praca właśnie z takimi pojazdami naznaczonymi historią jest dla nas prawdziwą przyjemnością. Uznany, klasyczny samochód przeważnie jest piękny, nie zawsze jednak da się nim dzisiaj jeździć, co szczerze przyznają np. posiadacze włoskich klasyków. Ich design rzuca na kolana, jednak właściwości jezdne sprawiają, że właściciele po paru przejażdżkach szybko uznają, że najlepszym miejscem dla nich jest jednak hala garażowa, a nie droga. Tymczasem Porsche 911 jest nie tylko zawsze rozpoznawalne, niezawodne, ale także potrafi zadziwić współczesnego kierowcę - i nie mówię tego tylko dlatego, że mam przyjemność pracować dla tej marki. Ostatnio jeden z posiadaczy 911 z lat 60. pokonał tym samochodem trasę z jednego końca Polski na drugi i z powrotem. Zarówno kierowca, jak i samochód byli po takiej podróży w świetnej kondycji.
Trafiają do Państwa naprawdę wyjątkowe egzemplarze Porsche?
Na naszym pomorskim rynku, klasyków jest stosunkowo niewiele. Wśród starszych modeli dominują 911 lub 944. Czasem jednak trafiają się egzemplarze 911, niekoniecznie klasyczne, które są dla nas prawdziwym wyzwaniem. Pamiętam samochód, który w ręce naszego klienta trafił nieco przypadkowo. Trudno nawet nazwać go youngtimerem, bo to typ 966 (liczbą tą w 1998 roku oznaczono zupełnie nową konstrukcję modelu 911, która zastąpiła starą, pamiętająca jeszcze lata 60. i wielokrotnie modernizowaną – red.), jednak praca przy nim sprawiła nam sporo przyjemności, bo samochód wymagał gruntownej naprawy niemal wszystkich komponentów. To niesamowite doświadczenie niemal od podstaw „budować” samochód, który po sfinalizowaniu naprawy w niczym już nie przypomina zaniedbanego i zniszczonego egzemplarza, który pierwotnie trafił do naszego serwisu. Opiekujemy się także kilkoma klasykami ze Skandynawii. Koszty obsługi takich samochodów u naszych sąsiadów zza morza są horrendalne, nawet dla tych najzamożniejszych klientów. Coraz więcej usług zleca się więc nam, z racji relatywnie niedalekiej odległości do naszego serwisu.
To jednak nie Skandynawowie dominują wśród klientów zza granicy. Mały ruch graniczny między Pomorzem a Obwodem Kaliningradzkim sprawił, że do trójmiejskiego serwisu Porsche zrobiło się naprawdę blisko. Także teraz, gdy rozmawiamy, na podnośniku obok pańskiego gabinetu znajduje się Cayenne, z rosyjską rejestracją, z liczbą 39. W Gdańsku chyba wszyscy już wiedzą, że oznacza ona właśnie Obwód Kaliningradzki.
Klientów z Kaliningradu, którzy zdecydowali się powierzyć nam swój samochód mamy coraz więcej i chyba nie muszę dodawać, że ogromnie nas cieszy stały wzrost rosyjskich użytkowników Porsche, którzy do nas przyjeżdżają. Gdy „wchodziliśmy” na rynek wschodni po „małym” otwarciu granicy, w roku 2011, odwiedzało nas przeciętnie trzech klientów z Obwodu Kaliningradzkiego w miesiącu. W roku 2012 było to już sześć do ośmiu wizyt miesięcznie. Obecnie odwiedza nas trzech, czterech klientów z Rosji tygodniowo. To wynik nie tylko tego, że do najbliższego serwisu Porsche w Moskwie jest z Kaliningradu ponad 1200 kilometrów. To także rezultat naszego bardzo dużego otwarcia na tamtejszy rynek, czy funkcjonalności naszej strony www.sopot.porsche.pl, także w języku rosyjskim. W naszym serwisie rosyjskojęzycznymi klientami opiekuje się dedykowany doradca, znający język. Potencjał tego rynku jest ogromny.
O klientach z Rosji krążą już u nas legendy...
Cały czas poznajemy się wzajemnie, a im dłużej się znamy tym więcej wali się stereotypów, które rządziły naszym sąsiedztwem, co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem. Oczywiście, klienci z Rosji znacznie różną się od tych z Polski. Nasi goście z Rosji płacą praktycznie tylko gotówką, zazwyczaj się nie targują i nie negocjują cen. Mają również fantazję. Jakiś czas temu wprost z ekspozycji do bagażnika Panamery trafił rower Porsche, kosztujący prawie 33 000 zł. Nawet nie zdążyliśmy przedstawić jego wszystkich zalet...
Czy to znaczy, że polscy klienci są np. roszczeniowi?
To złe słowo. Polskim klientom negocjacje weszły w krew, więc negocjują też w serwisie. A my musimy być elastyczni i jesteśmy. Generalnie mamy do czynienia z kilkoma typami klientów. Niektórzy cenią Porsche za jego prestiż, komfort oraz walory estetyczne. Dla innych priorytetem jest sportowe DNA naszej marki, którego najczystszą formą wyrazu są modele 911. Dla nich wizyta w serwisie to nie tylko przegląd samochodu, ale też np. zabiegi podnoszące moc, zgodne oczywiście ze specyfikacją Porsche, czy przygotowujące ich pojazd do odwiedzin na torze wyścigowym. Jeśli rozmawiam z klientem np. o słynnej północnej pętli toru Nürburgring, to na podnośniku w strefie serwisowej raczej zobaczymy 911 w wersji Turbo lub GT 3 niż SUV-a.
Porsche zawsze wzbudza ekscytację, więc o tematy do ciekawych rozmów o możliwościach tego samochodu nietrudno. Jednak wizyta w serwisie nie zawsze należy do najbardziej interesujących pozycji w codziennym rozkładzie dnia...
W segmencie premium, naszą dewizą musi być wspomniana już tutaj elastyczność. Jesteśmy w stanie dopasować się do większości oczekiwań klienta i maksymalnie odpowiedzieć na jego zapotrzebowania. Oferujemy nie tylko samochody zastępcze na czas procedur serwisowych, ale także możliwość zabrania i podstawienia samochodu we wskazane przez klienta miejsce. Oczekującym na miejscu w serwisie zapewniamy też pełne zaplecze, niezbędne do pracy.
Przygodę z Porsche możemy rozpocząć mając ok. 45 000 zł. Za tą cenę kupimy np. pierwszy model Cayenne. Gazety motoryzacyjne ostrzegają jednak, że ceny zarówno części zamiennych, jak i samego serwisu w takim przypadku są wręcz absurdalne.
Prawdę mówiąc bardzo sceptycznie podchodzę do zakupu Porsche w tak niskiej cenie. W segmencie premium obowiązują podobne reguły jak w niższych partiach motoryzacyjnego rynku i niska cena powinna być dla nas raczej sygnałem ostrzegawczym, a nie zachętą do kupna. Godny polecenia egzemplarz w dobrym stanie technicznym musi mieć swoją cenę. Autoryzowany serwis nigdy nie będzie najtańszy w porównaniu z niezależnym warsztatem, jednak także dla tych starszych pojazdów, jak chociażby Cayenne pierwszej generacji, jesteśmy w stanie przedstawić dedykowaną i konkurencyjną propozycję cenową. Nie bez znaczenia jest też nasza dogłębna znajomość marki, wyposażenie warsztatu oraz dostęp do fabrycznych informacji technicznych, czego brakuje nieautoryzowanym stacjom obsługi.
To na koniec jeszcze raz szczerze zapytamy i prosimy o szczerą odpowiedź. Zapominamy o statystykach. Co najczęściej psuje się w Porsche?
Odpowiadam szczerze. Zdarza się, że kierowcy uszkadzają swoje pojazdy, gdy możliwości samochodu wyprzedzają ich umiejętności za kierownicą. Jednak same samochody Porsche nie psują się często, czego dowodem są wspomniane na początku rankingi bezawaryjności.