Pobudka o 3 nad ranem nie nastraja mnie optymistycznie. Jest jeszcze ciemno. Jednak wyruszyć należy na długo przed tym, zanim wzejdzie słońce. To jedyna szansa, by w całej okazałości zobaczyć wulkan Bromo, najbardziej widowiskowy i najpiękniejszy ze wszystkich na indonezyjskiej Jawie.
Parking, a tak naprawdę wąska droga prowadząca do platformy, z której najlepiej widać Bromo jest już w części zapełniona. Temperatura na lekkim minusie, co w Indonezji robi wrażenie. Mimo chłodu, platforma widokowa zapełnia się w ogromnym tempie. Tłumy pojawiają się tu każdego dnia.
Kraina wulkanów
Jedna gwiazdka Michelin oznacza bardzo Nie ma się co dziwić, Gunung Bromo to legendarne wręcz miejsce wśród podróżników z całego świata. Wyposażeni w aparaty czekamy wszyscy aż z ciemności wyłoni się wulkan, najbardziej widowiskowy i najpiękniejszy ze wszystkich. Jałowe, pozbawione roślinności stożkowate wzgórza kraterów spowite są w gęstej mgle. Rysują spektakularny obraz przypominający scenerię z innej planety. W tle znaki o sobie daje dymiący Mount Semeru - najwyższa góra Jawy.
Co kilka minut wypuszcza powoli w górę pióropusz dymu. Jego wysokość dochodzi do prawie 3700 metrów nad poziomem morza, czyli całkiem sporo. Atrakcyjności i pikanterii dodaje fakt, iż przez ostatnie 200 lat wybuchał przeszło 60 razy. Najsilniejszą erupcję odnotowano w 1909 roku, pochłonęła 600 ofiar. Zdecydowana większość mieszkańców Jawy pamięta kolejny, bardzo silny wybuch, kiedy w roku 1981 zniszczonych zostało 16 wsi, zginęło łącznie 250 osób.
Zaglądając w krater
Wśród duszących oparów siarki, z maską ochronną na twarzy, na Bromo wejść można pieszo albo wjechać konno, niemal pod sam krater. Jeszcze 245 betonowych stopni i szczyt jest nasz. Z góry widać, jak ze swoich czeluści wulkan wyziewa ogromne ilości dymu. Niegroźne, jak zapewniają okoliczni przewodnicy. Po wąskiej ścieżce można obejść krawędź Bromo dookoła i zgodnie z tradycją rzucić w jego „paszczę” figurkę z kwiatów.
To miejsce zachwyca, ale i przeraża. Dość powiedzieć, że wulkanów na indonezyjskiej Jawie jest więcej niż gdziekolwiek na świecie. Mieszkańcy wyspy przyzwyczaili się do zapachu siarki i popiołów opadających z nieba. Łowią ryby w powulkanicznych jeziorach, kąpią się w geotermicznych źródłach. Czasami sprawiają radość turystom, pokazując im, jak w bulgocącej wodzie, grzanej przez czynny wulkan, ugotować jajko.



