„Boznańska i…”
Ale przede wszystkim Boznańska
„Boznańska i…”
Ale przede wszystkim Boznańska

Boznańska, Portret kobiecy, 1899
Kolekcja, którą oglądamy, powstawała właściwie od zera. Jakie były początki tego zbioru i w jakich okolicznościach trafiły do Gdańska pierwsze obrazy?
Prace te pochodzą z kolekcji dwóch Działów Muzeum Narodowego w Gdańsku: Działu Kolekcja Sztuki Nowoczesnej i Działu Fotografii (Gdańskiej Galerii Fotografii). Jeśli mówimy o malarstwie, do zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku trafiło po 1945 roku. Pierwsze obrazy były przekazami Ministerstwa Kultury i Sztuki i pochodzą z 1947 roku. Podłoże tej kolekcji było natury politycznej, chodziło o potwierdzenie wizerunku Gdańska jako miasta polskiego. Pierwsza wystawa obrazów artystów polskich odbyła się już w 1948 roku. Tą kolekcję uważamy za zamkniętą. Nie jesteśmy w stanie konkurować ze zbiorami malarstwa polskiego tego czasu, znajdującymi się w Muzeum Narodowym w Krakowie, Warszawie czy Poznaniu.
Kolekcja malarstwa polskiego XIX i trzech pierwszych dekad XX wieku, mimo że powstawała od podstaw, reprezentuje dziś większość kierunków i tendencji występujących w sztuce polskiej tamtych czasów.
Wielu widzów pamięta stałą wystawę w Pałacu Opatów, którą mogliśmy oglądać do 2016 roku. Co zaskoczy ich teraz – czy pojawiło się coś, czego dotąd w Gdańsku nie oglądaliśmy?
Większość obrazów oglądaliśmy już wcześniej na stałej ekspozycji w Pałacu Opatów. Nowością jest jednak dzieło Marii Dulębianki „Roch Zatrata” – studium portretowe postaci literackiej z utworu Marii Konopnickiej „Pan Balcer w Brazylii", namalowane ok. 1908 roku. To jedyny obraz, który po raz pierwszy pokazujemy publiczności w tym zestawieniu. Warto dodać, że w całej kolekcji reprezentowane są niestety tylko dwie artystki – Olga Boznańska i właśnie Maria Dulębianka.
Czy jest tu obraz, który potrafi całkowicie przykuć uwagę, nawet jeśli ktoś nie zna dobrze historii sztuki?
Zdecydowanie „Śmierć Leszka Białego” Jana Matejki z 1880 roku. Jan Matejko stworzył swoistą historiozofię Polski, gdzie historyczna prawda przeplata się z mitem i gloryfikacją narodu. Sztuka i ojczyzna stanowiły dla artysty wartości nadrzędne, dlatego w malarstwie odwoływał się do świadomości narodowej. Obraz przedstawia moment zabójstwa Leszka Białego (1184/85–1227), księcia krakowskiego, mazowieckiego i kujawskiego, syna Kazimierza Sprawiedliwego, podczas wiecu książąt w Gąsawie w 1227 roku. Leszek Biały, zaatakowany w łaźni przez siepaczy księcia gdańskiego Świętopełka, próbował uciec zabójcom. Nago dosiadł konia i ruszył w kierunku wsi Marcinkowo, ci jednak go dopadli i zamordowali, przeszywając włócznią. Ten właśnie moment uwiecznił na obrazie Jan Matejko. Dzieło udowadnia, że malarz był mistrzem w ukazywaniu ruchu – ugodzony włócznią książę ekspresyjnie wygina w bólu nagie ciało, a jakby na podkreślenie okrucieństwa tej zbrodni na horyzoncie wschodzi krwawe słońce. Dynamiczny, niewielkich rozmiarów obraz zadziwia intensywnością barw, dowodzi perfekcyjnego operowania przez artystę kompozycją i kolorem.
Obok dzieł Matejki zobaczymy także prace jego ucznia, Stanisława Wyspiańskiego – artysty, który z czasem sam stał się ikoną epoki.
Stanisław Wyspiański był artystą wszechstronnym: dramaturgiem, poetą, rysownikiem, malarzem, typografem, twórcą projektów witraży i polichromii, projektantem mebli. We wszystkim zachował własny styl, tworząc znakomite dzieła, w których skupiały się ideowe założenia i trendy formalne sztuki przełomu wieków. Prezentowany na wystawie „Portret pani Solskiej” z 1904 roku, wykonany pastelem, dynamiczną, melodyjną linią, zdaje się być kwintesencją osobowości znakomitej polskiej aktorki i reżyserki, żony Ludwika Solskiego. To właśnie Solska w 1901 roku zagrała nastrojową i egzaltowaną Rachelę w „Weselu” Wyspiańskiego we lwowskiej inscenizacji dramatu. Pochylona nad robótką, z rudymi, niesfornymi puklami włosów, Solska została uchwycona z niezwykłą ekspresją – to portret, który jest jednocześnie bardzo osobisty i ponadczasowo modernistyczny.
Są też bardziej kontemplacyjne obrazy.
Tak, na przykład „Morze”, obraz Władysława Ślewińskiego z 1915 roku. Powstał w małym bretońskim porcie Doëlan, gdzie Ślewiński mieszkał od 1912 roku. Artysta był jedynym Polakiem związanym ze szkołą Pont-Aven i z Paulem Gauguinem. Żaden z polskich artystów tak twórczo i tak konsekwentnie nie akcentował bezpośredniej inspiracji malarstwem Gauguina, z jego charakterystyczną tendencją do syntetyzowania kształtów, aby w sposób najprostszy podkreślić ich symboliczne znaczenia. Ślewiński po raz pierwszy zobaczył morze w Bretanii i odtąd stało się ono jego ulubionym motywem malarskim – stworzył ponad 70 widoków morskich. Ten obraz to jeden z nielicznych, na którym artysta umieścił zagubione w bezkresie cztery żaglówki. Malowany płaskimi plamami, o subtelnej kolorystyce, z lekkim konturem, prawie bez modelunku, jest przykładem przeniesienia na polski grunt francuskiego syntetyzmu szkoły z Pont-Aven.
Wystawa podkreśla dialog Boznańskiej z innymi twórcami, ale zatrzymajmy się na niej samej – co w jej malarstwie wybrzmiewa najgłośniej?
Już na początku XX wieku w Paryżu zwracano uwagę na niezwykłość jej malarstwa. „Co za artystka! Słynna Polka prześladuje nas, doprowadza nas do obsesji, oczarowuje” – pisano o Oldze Boznańskiej. Jej obrazy wymagały i wymagają od widza wrażliwości i estetycznego wyrobienia. Chętnie malowała swoje autoportrety, w których można zobaczyć różne oblicza „panny Olgi”. Nie ukrywała w nich, że jest wyniosła i oschła, choć wąskie usta i ciemne, głęboko osadzone oczy ukazywały również samotność a nawet smutek. Była artystką oddaną całym sercem sztuce i tak właśnie najchętniej się przedstawiała. Zobaczymy to na przykład w obrazie „Autoportret” z około 1930 roku.
Wystawę uzupełniają także fotografie z przełomu XIX i XX wieku. Jakie nazwiska i jakie wątki fotograficzne możemy tu zobaczyć?
Fotografie pochodzą ze zbiorów Działu Fotografii MNG. Jedna z nich (bez autora) ukazuje pracownię malarską Wincentego Wodzinowskiego – jednego z twórców nurtu chłopomanii, ucznia Matejki i późniejszego wykładowcy na Wyższych Kursach dla Kobiet im. Adama Baranieckiego w Krakowie. Prezentujemy również zdjęcia Jana Brunona Bułhaka (1876–1950), nestora polskiej fotografii i twórcy pojęcia fotografika, Stanisława Filiberta Fleury’ego (1858–1915), mistrza scen rodzajowych dokumentujących życie codzienne Wilna, oraz Tadeusza Rzący (1868–1928), pioniera fotografii kolorowej w Polsce, którego francuskie cykle świetnie korespondują z malarstwem Władysława Ślewińskiego. Te fotografie znakomicie uzupełniają prezentację malarskiej kolekcji.
Na ekspozycji pojawia się też współczesny głos – prace Katarzyny Swinarskiej. Skąd taki wybór?
Pokazujemy cztery obrazy i pracę wideo Katarzyny Swinarskiej – artystki wizualnej, której twórczość zdominowana jest przez świadomą, ekspresyjną i niezwykle realistyczną wizję kobiecego wizerunku. Jej praktyka wyrasta z feminizmu i dialogu z Wielkimi Poprzedniczkami, w tym z Olgą Boznańską. Fascynuje ją kreowanie twórczej tożsamości Boznańskiej oraz jej funkcjonowanie w ówczesnym społeczeństwie – także w kontekście trudnych relacji osobistych. Swinarska prowadzi z malarką szczery, momentami bolesny, a przede wszystkim autentyczny dialog.
Obecna ekspozycja trwa, ale wiem, że muzeum już szykuje kolejne wydarzenia. Co zobaczymy najbliżej?
Już w październiku zapraszamy na kolejną odsłonę pokazu naszych zbiorów. Tym razem będzie to prezentacja kolekcji, która powstała dzięki hojności naszego darczyńcy, czyli Basila Alkazziego. Tytuł wystawy to „Basil Alkazzi - kolekcjoner i filantrop”. Wystawie będzie towarzyszył bogaty katalog.