Festiwal Whisky 2025

Nowa przestrzeń, ta sama dusza

Edyta Steć
Przez lata Jastrzębia Góra była sercem polskiej sceny whisky – kameralną enklawą, w której pasjonaci spotykali się, by wspólnie celebrować bursztynowy trunek. W 2025 roku festiwalowa opowieść znalazła swój nowy rozdział w Sopocie. Na przestronnym Hipodromie whisky wciąż pozostała królową, ale zyskała nową, szerszą oprawę – z rumem, ginem i tequilą w orszaku oraz tysiącami uczestników wznoszących toasty pod sopockim niebem.

Przez ponad dekadę nazwa Festiwalu Whisky nierozerwalnie kojarzyła się z Jastrzębią Górą. To właśnie tam, w kameralnym nadmorskim miasteczku, wąskie uliczki i klifowe ścieżki raz do roku zamieniały się w mekkę miłośników bursztynowego trunku. Tam rodziła się atmosfera niemal rodzinnego spotkania, gdzie whisky nie tylko smakowano, ale także przeżywano – w rozmowach, opowieściach i wspólnie wznoszonych toastach. W 2025 roku historia tego wydarzenia napisała jednak nowy rozdział. Po raz pierwszy Festiwal Whisky przeniósł się z Jastrzębiej Góry do Sopotu, zajmując przestrzeń Hipodromu – miejsca, które od lat gości wielkie wydarzenia kulturalne i sportowe.

Hipodrom dał organizatorom coś, czego w Jastrzębiej Górze zaczynało brakować – przestrzeń. Nie tylko w dosłownym wymiarze, choć te liczby mówią same za siebie: ponad 12 tysięcy metrów kwadratowych, na których rozlokowało się przeszło 40 stoisk wystawców. Przestrzeń rozumiana była również jako komfort poruszania się, oddech między namiotami, swoboda, by zatrzymać się i porozmawiać, a także czas na odkrywanie kolejnych aromatów.

- Sama zmiana lokalizacji była naturalnym krokiem. Festiwal w ostatnich latach tak bardzo się rozwinął, że przestrzeń w Jastrzębiej Górze po prostu przestała wystarczać. Hipodrom w Sopocie dał nam zupełnie nowe możliwości, a „przestrzeń” była chyba najczęściej powtarzanym słowem w rozmowach zarówno z wystawcami, jak i z gośćmi. Dzięki niej mogliśmy nie tylko wygodniej rozplanować stoiska, ale także stworzyć dodatkowe strefy chilloutu, poszerzyć ofertę atrakcji przygotowanych przez wystawców oraz rozbudować strefę gastronomiczną. Wszystko to sprawiło, że Festiwal zyskał nową energię i jeszcze bardziej komfortowy charakter, nie tracąc przy tym swojego wyjątkowego klimatu – podkreśla Agata Potocka, PR manager United Beverages Group.

Karol Kacperski

W tym roku Festiwal Whisky odwiedziło 4700 unikalnych uczestników. Nie było tłoku, mimo że na stoiskach królowała światowa czołówka destylarni, a obok szkockich single maltów i irlandzkich blendów można było degustować japońskie edycje, tajwańskie ciekawostki czy mniej znane butelki z Ameryki Łacińskiej. Dla wielu gości prawdziwym zaskoczeniem okazała się nowa formuła, poszerzona o inne kategorie alkoholi premium. Rumy, giny czy tequila nie próbowały zdominować narracji, lecz dopełniały whisky, dodając całemu wydarzeniu dodatkowych akcentów.

- Festiwal Whisky w Sopocie wchodzi w nową, szerszą formułę – to odpowiedź na głosy naszych gości, którzy coraz częściej poszukują okazji do odkrywania także innych kategorii alkoholi premium. Rumy, giny czy tequila pojawiły się więc nie jako konkurencja dla whisky, ale jako dopełnienie oferty Domu Whisky i możliwość poszerzenia horyzontów smakowych. Chcemy jednak jasno podkreślić: whisky była, jest i zawsze pozostanie królową naszego Festiwalu. To ona nadaje charakter wydarzeniu i pozostaje jego osią” – tłumaczy Agata.

To poszerzenie perspektywy sprawiło, że festiwalowe doświadczenie nabrało nowego wymiaru. Podczas gdy jedni dyskutowali nad różnicami między torfowością Islay a subtelnym, kwiatowym profilem szkockiego Highlands, inni próbowali wytrawnych ginów z małych destylarni czy mocno starzonych rumów, w których kryła się historia Karaibów. Ta różnorodność wzbogacała, a nie rozmywała tożsamość wydarzenia. Whisky pozostała w centrum, ale obok niej pojawił się wachlarz smaków, który pozwalał dostrzec ją w jeszcze szerszym kontekście.

Atmosfera na Hipodromie w Sopocie była jednak nie tylko sumą alkoholi i degustacji. To również spotkania – zarówno te oficjalne, w ramach Masterclassów, jak i te spontaniczne, przy stoiskach czy w strefach chilloutu. Organizatorzy dobrze wiedzieli, że aby nowa lokalizacja nie zatraciła ducha Jastrzębiej Góry, trzeba było oprzeć się na trzech filarach.

Edyta Steć

- Naszą receptą na zachowanie unikalnego klimatu Festiwalu są trzy filary. Po pierwsze autentyczność i pasja – sercem wydarzenia wciąż pozostają spotkania z ambasadorami marek, Masterclassy i bezpośrednie rozmowy z ekspertami, którzy dzielą się swoją wiedzą i historiami zza kulis świata whisky. Po drugie klimat wspólnoty – chcemy, aby Festiwal był miejscem, gdzie uczestnicy nie tylko degustują, ale także wymieniają się doświadczeniami, nawiązują relacje i poznają innych pasjonatów. I wreszcie nowoczesna oprawa i większa skala – Sopot daje nam prestiżową lokalizację, większe zaplecze organizacyjne i zupełnie nowe możliwości, które pozwalają odpowiedzieć na rosnące zainteresowanie wydarzeniem, nie tracąc jego kameralnego ducha – podkreśla Agata.

Wieczorami festiwal nabierał jeszcze innego tempa. Scena muzyczna tętniła życiem, a w powietrzu unosiły się dźwięki Elektrycznych Gitar i Łukasza Drapały, które idealnie komponowały się z szmerem butelek i brzękiem szkła. Obok pojawiła się strefa gastronomiczna, w której można było posilić się zarówno prostymi przekąskami – frytkami belgijskimi czy bajglami – jak i bardziej wyrafinowanymi propozycjami kuchni ulicznej. Nowoczesnym elementem były opaski płatnicze, dzięki którym degustacje i zakupy odbywały się bez kolejek i zbędnych formalności. Uczestnicy otrzymywali na wejściu pakiet startowy: kieliszek degustacyjny, kupony, książeczkę festiwalową i torbę. Z kolei wystawcy zaskakiwali limitowanymi edycjami i prezentacjami, które trudno znaleźć poza festiwalem.

Podsumowując tegoroczną edycję trudno uciec od wrażenia, że Sopot tchnął w Festiwal Whisky nową energię. Przestrzeń Hipodromu, różnorodność trunków, koncerty i bogaty program sprawiły, że wydarzenie zyskało nową oprawę, nie tracąc duszy, która od lat czyni je wyjątkowym.

- Wierzymy, że ta równowaga – połączenie atmosfery Jastrzębiej Góry z potencjałem Sopotu – sprawi, że Festiwal będzie się rozwijał, zachowując duszę, która od lat go wyróżnia i czyni wyjątkowym spotkaniem pasjonatów – podsumowuje Agata.