Nie noszą fartuchów od Armaniego i nie szukają poklasku – szukają smaku. Niektórzy z nich mają kulinarną finezję we krwi, inni musieli zdobywać ją latami. Czasem zaczynali od zmywaka, czasem od niedzielnych obiadów z mamą. Dziś prowadzą kuchnie najlepszych trójmiejskich restauracji, ale zamiast laurów wolą ciszę po pierwszym kęsie. Tę, w której gość nie mówi nic, bo właśnie cofnął się pamięcią do przeszłości. Przedstawiamy ludzi, którzy nie tylko gotują. Oni serwują wspomnienia, emocje i własne historie – na talerzu.

Wchodząc do kuchni od razu czuć, że tu się coś dzieje. Nie ma blichtru ani katalogowego porządku – jest za to zapach pieczonego czosnku, ziół, masła, które właśnie zaczęło się rumienić. Gdzieś skwierczy mięso położone na ruszt, ktoś z wprawą sieka kolendrę, w powietrzu unosi się para i napięcie przed serwisem.

To właśnie w takiej prawdziwej, pracującej na pełnych obrotach kuchni – zaczyna się magia. Jeden dobrze skomponowany smak przywoła letnie wieczory nad morzem, ciasto drożdżowe z dzieciństwa albo pozwoli zrozumieliśmy, czym jest naprawdę dobre jedzenie. Bo kuchnia działa nie tylko na podniebienie, ale też na pamięć.

Za wszystkim stoją szefowie kuchni. Mistrzowie smaku, którzy nie tylko potrafią doprawić w punkt, ale też gotować z charakterem. Choć często widzi się ich wyłącznie przez pryzmat restauracji – eleganckich wnętrz, nagród, serwisów degustacyjnych – warto zajrzeć za kulisy i zapytać ich – jak się znaleźli w restauracji, co ich inspiruje, co ich wkurza, a co napędza. Bo zanim stali się szefami kuchni, byli przecież ludźmi z pasją, wątpliwościami, marzeniami i poparzonymi palcami. Czasem zaczynali od zmywaka, czasem od domowego rosołu. Każdy z nich ma swoją historię – i swój smak.

Kopicki Rafał

True Restaurant, Gdańsk

W samym sercu Gdańska, w nowoczesnych wnętrzach True Restaurant, nie chodzi tylko o estetykę. To miejsce, gdzie liczy się detal: precyzja w kompozycji, jakość produktów, szacunek do gościa. A za sterami serca lokalu stoi Rafał Kopicki – szef kuchni, który nie musi niczego udowadniać. Wystarczy, że gotuje.

– Moja filozofia to szacunek do produktu, sezonowość i smak, który zostaje w pamięci – mówi. Lubię, gdy dania mają sens i są oparte na dobrym rzemiośle – bez niepotrzebnych udziwnień.

Swoją zawodową drogę zaczynał od prostych smaków, które towarzyszyły mu w codziennym gotowaniu. Z czasem pasja przerodziła się w zawód, a doświadczenie – zdobywane cierpliwie, krok po kroku – ukształtowało go jako szefa kuchni. Przełomem okazała się praca w renomowanej szkockiej restauracji The Peat Inn. To właśnie tam z bliska zobaczył, czym jest kulinarna dyscyplina, skupienie i konsekwencja. Od tego momentu wiedział już, że jest na właściwej drodze.

– Staram się, by każde danie było moim popisowym. Nieważne, czy to ostryga, stek, czy deser – każdy talerz traktuję z równą uwagą – podkreśla, a zapytany o ulubiony składnik odpowiada krótko. – Masło.

To nie tylko składnik, ale podstawa smaku i struktury wielu dań. Dobrej jakości tłuszcz potrafi nadać potrawie głębię, elegancję i domowe ciepło. I właśnie z takich prostych rzeczy rodzą się jego kulinarne inspiracje. Nie szuka ich na siłę. Często wystarczy jeden składnik, przypadkowe spotkanie, zapach w powietrzu czy wspomnienie z podróży. Kuchnia jest dla niego żywym organizmem – zmienia się, dojrzewa, podpowiada nowe rozwiązania. Trzeba tylko umieć jej słuchać.

Kiedy nie gotuje w restauracji, chętnie spędza czas przy kuchennym stole w gronie rodziny i przyjaciół. To chwile bez presji i serwisu, za to pełne swobodnej atmosfery i dobrej energii. Właśnie w takich codziennych, nieformalnych momentach rodzą się inspiracje – smaki, które później trafiają do karty True Restaurant. Natomiast młodym kucharzom daje jedną, prostą radę: cierpliwość.

– Gotowanie to wymagająca droga, ale daje ogromną satysfakcję. Szanujcie produkt, ludzi, z którymi pracujecie, i gości, dla których gotujecie – mówi. I sam robi dokładnie to samo.

Czyżyk Bartosz

Restauracja Magiel, Gdańsk

Restauracja Magiel łączy to, co lokalne, z tym, co nowoczesne. Goście wracają tu dla aromatów, które przypominają im to, co królowało w ich domach z dzieciństwa. Szef kuchni – Bartosz Czyżyk – dba o to osobiście – bo gotowanie to dla niego coś więcej niż zawód, a kuchnia nie może niczego udawać na siłę. Tej autentyczności nauczył się podczas pomagania mamie.

– Wtedy właśnie odkryłem, że gotowanie daje radość – i że chcę związać z tym swoją przyszłość” – wspomina. – Ucząc się zawodu w szkole, dorabiałem sobie jednocześnie w restauracji hotelowej, zdobywając wiedzę i cenne doświadczenie. Po zakończeniu nauki, wyjechałem do Włoch, gdzie prawie przez 5 lat doskonaliłem swoje umiejętności. Po powrocie do kraju, pracowałem głównie hotelowych restauracjach, czym zajmuję się po dziś dzień.

To właśnie włoska szkoła kuchni – prosta, sezonowa, oparta na dobrym produkcie – stała się dla niego punktem odniesienia w dalszej pracy i inspiracji.

– Potrafię dziś łączyć to, czego nauczyłem się we Włoszech, z tym, co najlepsze w polskiej kuchni – mówi. – Bardzo inspirują mnie podróże i próbowanie smaków danego regionu. To niezwykle poszerza horyzonty i podsuwa ciekawe koncepcje, które potem wykorzystuję w swojej kuchni. Lubię też wymieniać się doświadczeniami i pomysłami z moimi znajomymi z branży, to zawsze bardzo owocne rozmowy na temat książek i jakościowych produktów.

W jego kuchni królują produkty z Pomorza: kaszubskie i żuławskie sery, miody, ryby – nie tylko morskie – oraz mięsa z lokalnych hodowli. Jak podkreśla, Nie trzeba importować składników z drugiego końca świata, żeby gotować naprawdę dobrze. Natomiast na co dzień najchętniej jada... w domu.

– Wszyscy moi bliscy są związani z gastronomią, więc to właśnie domowe posiłki są dla nas najważniejsze. Kiedy jednak chcemy skosztować czegoś poza nim, wybieramy ustronne miejsca, z dala od zgiełku miasta. Jedną z moich ulubionych restauracji, jest ta położona w Starej Kiszewie, gdzie serwują znakomitą kuchnię kaszubską. Jeśli decydujemy się na wyjście do restauracji w mieście, nasz wybór najczęściej pada na specjały kuchni włoskiej.

Młodym adeptom sztuki kulinarnej radzi, by nie bali się próbować.

– Pasja i chęć rozwoju to podstawa. Podróże, książki, próbowanie nowych smaków – wszystko to buduje warsztat. Ale najważniejsze to nie zniechęcać się. Jeśli coś sprawia ci radość, rób to – nawet jeśli początki są trudne.

Sójka Piotr

Restauracja Searcle, Courtyard by Marriott Gdynia Waterfront

Restauracja Searcle w Courtyard by Marriott Gdynia Waterfront to miejsce, które czerpie garściami z otoczenia. Morze, pole i las – to nie tylko hasło przewodnie, ale prawdziwa mapa smaków przygotowana dla gości. Nad całością czuwa Piotr Sójka, szef kuchni – doskonale wie, że smak zaczyna się od źródła – i że czasem najwięcej inspiracji przynoszą wspomnienia.

– Jako mały chłopiec podglądałem rodziców przy robieniu własnego chleba, masła, serów, przetworów i wędlin. Mieliśmy pole, ogród i zwierzęta – wszystko na własny użytek – mówi.

To właśnie te domowe obrazy, smaki dzieciństwa, do dziś są jego kulinarnym kompasem. Pierwsze zawodowe kroki stawiał dziewiętnaście lat temu w Hotelu Nadmorskim, gdzie – jak mówi – przeszedł szkołę życia. Dziewięć lat później, kiedy usłyszał, że w Gdyni powstaje Marriott, nie miał wątpliwości – to było miejsce, w którym chciał rozwijać swój kulinarny talent.” A czym się charakteryzuje? Podstawą jego gotowania jest szacunek do natury i sezonowości.

– Staram się, by każde danie było opowieścią o miejscu, w którym się znajdujemy. A to miejsce to przede wszystkim Trójmiasto – z dostępem do Bałtyku, lasów i upraw – podkreśla. – Z morza sięgam po świeżego dorsza i śledzia, z pola – po zioła, warzywa korzeniowe i pomidory w szczycie sezonu, a z lasu – po grzyby, jagody i dziczyznę.

Popisowe danie? Nie ma takiego!

– Nie zamykam się na jedno danie. Każdy gość powinien znaleźć coś, co zapamięta. Coś, co sprawi, że będzie chciał wrócić i przeżyć kolejną kulinarną przygodę – mówi i tłumaczy, że również wraca do takich miejsc. Jednym z nich jest kuchnia mamy.

Natomiast młodym, marzącym o własnym fartuchu, radzi jedno: cierpliwość, autentyczność, pokora

– Droga do dobrej kuchni nie prowadzi na skróty. Trzeba słuchać, obserwować, ciężko pracować i uczyć się – także na własnych błędach. Ale jeśli gotujecie z sercem, to goście to zobaczą. I wrócą.

Soczewka Marek

Restauracja Polskie Smaki, Sopot

Restauracja Polskie Smaki w Sheratonie to jedno z tych miejsc, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesną elegancją. Menu opiera się na sezonowych, lokalnych produktach, a filozofia kuchni buduje most między tym, co znane, a tym, co odkrywane na nowo. Szef kuchni czuwa tu nie tylko nad smakiem, ale i nad tym, żeby każde danie miało serce.

– Urodziłem się na Podlasiu, w domu, w którym mama była mistrzynią gotowania i gościnności. Pamiętam, że jako bardzo młody chłopak wziąłem do ręki „Kuchnię polską”, którą mieliśmy w domu na półce i po prostu zacząłem z niej gotować. Ta książka dzisiaj liczy sobie ponad 80 lat i chociaż kartki już trochę pożółkły, to nadal jest dla mnie nieocenionym źródłem wiedzy o polskich smakach – wspomina szef kuchni.

Ta dziecięca fascynacja przerodziła się w pasję, a potem w zawód. Od ponad 30 lat Marek Soczewka gotuje zawodowo i, jak sam przyznaje, nigdy nawet przez chwilę nie myślał, żeby robić w życiu coś innego. Jego kuchnia to ukłon w stronę natury, sezonowości i prostoty. Produkty? Tylko lokalne.

– Zawsze stawiam na świeże produkty, które pochodzą od rzemieślników i rolników z mojego otoczenia — ludzi, których traktuję jak przyjaciół. To oni dzielą się ze mną owocami swojej pracy: najzdrowszymi plonami i najwyższej jakości hodowlami. Szczególne miejsce w mojej kuchni zajmują warzywa z lokalnych upraw, ryby z pobliskich jezior i Bałtyku, a także sery, wędliny i pieczywo od rzemieślników, których znam osobiście – podkreśla.

Inspirację czerpie z codzienności i z podróży – zarówno prywatnych, jak i zawodowych. Spotkania z innymi szefami kuchni, rozmowy o jedzeniu, doświadczenia z regionów Polski i świata – to wszystko karmi wyobraźnię i wciąż motywuje do działania. A prywatnie? Lubi jeść tam, gdzie gotuje się z sercem – najlepiej z lokalnych składników, bez zbędnego popisu.

Młodym, którzy dopiero wchodzą do kuchni, radzi jedno: zaczynajcie od gotowania dla bliskich.

– To najlepsi krytycy. Jeśli gotujesz z pasji i chcesz się rozwijać – to prędzej czy później sukces przyjdzie. Gotowanie to nie zawód na chwilę. To droga, która wymaga poświęcenia, ale daje satysfakcję, jak żadna inna.