Opowieść o nadmiarze, twórczej utylizacji i historiach zaklętych w tkaninach

Julita Wójcik, Bez końca

Najnowsza wystawa Julity Wójcik w Gdańskiej Galerii Güntera Grassa to zaproszenie do wspólnej pracy warsztatowej. Uczestnicy staną się „żywą manufakturą” ręcznie wytwarzającą abstrakcyjny, wielokolorowy dywan z pozostałości różnych zbędnych tkanin.

Julita Wójcik (ur. 1971 r.) znana jest z ukazywania w swej twórczości codziennych czynności, które niosą ze sobą nowe znaczenia i prowokują do refleksji nad stereotypami i rolami społecznymi głównie kobiet.

Nobilitacja codzienności

Ta współczesna artystka, performerka i autorka akcji artystycznych wynosi to, co banalne do rangi sztuki, tak jak w przypadku słynnego „Obierania ziemniaków” w Galerii Zachęta, kiedy to ubrana w domowy fartuszek wniosła prozaiczną, domową czynność w do wzniosłego przybytku sztuki, co spotkało się z oburzeniem części odbiorców. Po zakończonej akcji na podłodze pozostał taboret, nóż i obierki, a Wójcik twierdziła, że chciała w ten sposób odczarować nieznośnie uwzniośloną pozycję artysty.

Wójcik nobilituje codzienne życie, wykorzystuje proste zajęcia, zazwyczaj przypisywane kobietom i przemienia je w działania artystyczne, prowokując, zaskakując i skłaniając do przemyśleń. Jej sztuka nie pozostawia obojętnym.

W 2012 roku to podejście przyniosło jej Paszport Polityki, a w 2013 roku nagrodę Royal Scottish Academy Award. Była także wielokrotną stypendystką m.in. Ministra Kultury, Miasta Gdańska i Marszałka Województwa Pomorskiego. Odbyła również stypendia zagraniczne w USA i Brazylii.

„Bez końca”

Najnowsza wystawa Julity Wójcik „Bez końca” w Gdańskiej Galerii Güntera Grassa na ul. Szerokiej pokazuje nietypowe podejście artystki do sztuki. Zamiast prezentować zwyczajowo gotowe dzieła, wciąga uczestników w proces kreatywny. Podczas nietypowego warsztatu Wójcik wyreżyseruje pewien układ choreograficzny z udziałem chętnych osób. Staną się one tym samym wielkogabarytowym krosnem – część z nich będzie jego osnową, inni – wątkiem, a solista lub solistka – czółenkiem przebiegającym w tę i z powrotem. W rezultacie przedmiotem wystawy będzie prezentowana akcja wykonania dywanu, na który złożą się fragmenty starych kompletów pościeli, spłowiałych zasłon, wysłużonych obrusów, ale i skrawki ubrań czy rulony niemodnych już materiałów pozyskane od różnych darczyńców.

Artystyczny recykling

Julita Wójcik wychodzi od stwierdzenia, że jako społeczeństwo bez końca konsumujemy, gromadzimy, a potem wyrzucamy rzeczy. Swoją akcją warsztatową chce dać wyraz temu nadmiarowi, a także podjąć próbę odzyskiwania tkanin i nadawania im drugiego życia poprzez twórczą utylizację. To także opowieść o ponadczasowej ludzkiej współpracy. Jej „żywa manufaktura” to cofnięcie się w czasie do dawniej stosowanej rękodzielniczej metody produkcji, ale i do wspólnotowości odczuwanej przy grupowej pracy. Z kolei wykorzystane materiały to już opowieść o historiach zaklętych w poszczególnych tkaninach, ale i o życiu jako takim, w którym te indywidualne losy splatają się ze sobą niczym w tworzonym podczas wystawy abstrakcyjnym dywanie. Efektem będzie wielobarwny kolaż wzorów i wspomnień nawiązujący do niegdyś tworzonych przez nasze babki dywaników czy narzut z tkaninowych pozostałości - by nic się nie zmarnowało. We współczesnym świecie to marnotrawstwo wynikające z nadmiaru ma inny wymiar, czemu artystka nadaje wyraz.

W hołdzie prof. Franciszkowi Duszeńko

W tym roku przypada setna rocznica urodzin profesora Franciszka Duszeńko, promotora dyplomu Julity Wójcik. Wystawa artystki to forma upamiętnienia jego twórczości. Duszeńko to jeden z najważniejszych powojennych rzeźbiarzy w Polsce, przedstawiciel polskiej szkoły sztuki monumentalnej. Znany był tworzenia swoich imponujących dzieł we współpracy z dużymi zespołami ludzi i bezpośrednio w miejscach ich docelowej lokalizacji. Przykładem może być jego praca nad Pomnikiem Ofiar Obozu Zagłady w Treblince, w którym to spędził rok. Projekt Julity Wójcik zakłada stworzenie kolorowego obiektu we współpracy z uczestnikami warsztatów w galerii. Można w tym upatrywać reinterpretację metody pracy mistrza artystki i przeniesienie jej na inną skalę i formę artystycznego wyrazu. Ten tribute oddaje ducha jego współpracy, a jednocześnie dostosowuje ją do współczesnych realiów i własnego sposobu wyrażania siebie.

Dalsze życie „Bez końca”

Nie wiadomo jeszcze, co stanie się z powstałym podczas gdańskiej wystawy dziełem. Być może trafi do dalszego przetworzenia, ale całkiem możliwe jest także jego drugie życie gdzieś lokalnie. Podobny los spotkał inne realizacje artystki jak ta z wystawy „Splendor tkaniny” – powstała w 2013 roku z Zachęcie, a ostatecznie znalazła się w Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Z kolei dywan zrealizowany w trakcie warsztatów w słynących z żywych tradycji tkackich miastach południowej Szwecji trafił do lokalnego biura regionu. Być może gdański projekt także zostanie w regionie.