Wojciech Fangor powraca do Gdańska. 30 kwietnia w Zbrojowni Sztuki otwarta zostanie wystawa „Spheres. Fangor – Heweliusz”, prezentująca obrazy z jego ostatniego cyklu „Heweliusz”. Malarz, grafik, plakacista i rzeźbiarz, twórca pierwszych environments i pionier polskiego op-artu, pozostaje artystą, którego wpływ na współczesną sztukę nie słabnie. O jego dorobku, powiązaniach z Gdańskiem i fascynacji Heweliuszem rozmawiamy z Rafałem Piotrem Solskim, CEO agencji John Weston Group, która po dziesięciu latach przywraca Fangora miastu.

Pamięta pan moment, w którym sztuka Wojciecha Fangora pojawiła się na pana drodze?

Prowadzę agencję 360° John Weston Group z Wrocławia — na co dzień jestem przede wszystkim przedsiębiorcą, ale sztuka od zawsze jest moją ogromną pasją. Pracujemy dla różnych klientów, także w Stanach Zjednoczonych, i właśnie tą drogą trafiłem do Gdańska... i do Fangora. Przyjechałem tu z projektem realizowanym wspólnie z amerykańskim producentem filmowym Billem Langworthy oraz artystką-performerką Angelą Afifi. Nasze drogi skrzyżowały się z profesorem Arkadiuszem Sylwestrowiczem z gdańskiej ASP, który zaprosił nas do swojej pracowni i domu. Tam, na ścianie, zobaczyłem obraz Fangora. To było zupełnie nieoczekiwane spotkanie — i tak zaczęła się moja własna historia z jego sztuką.

Co było dalej?

Profesor Sylwestrowicz opowiedział o swoich relacjach z Wojciechem Fangorem, co zafascynowało Amerykanów. Tak narodził się pomysł stworzenia wspólnego projektu — zwłaszcza że w 2025 roku przypada dziesiąta rocznica nadania artyście tytułu doktora honoris causa Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.

Jak to się stało, że John Weston Group został głównym patronem wystawy?

Na co dzień buduję marki i storytelling wokół nich. Zostałem poproszony o stworzenie opowieści wokół wystawy „Spheres. Fangor – Heweliusz”. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tak ją nazwiemy. Chcieliśmy połączyć dwie niezwykłe postaci: gdańskiego geniusza XVII wieku, Jana Heweliusza, z Wojciechem Fangorem oraz profesorami tutejszej ASP. Jako agencja od dawna wykorzystujemy sztukę do budowania relacji biznesowych — to naturalne przedłużenie naszych działań.

W jaki sposób tytuł wystawy, "Spheres", odnosi się do prac Fangora i Heweliusza?

Wojciecha Fangora całe życie fascynowała astronomia. Od syna otrzymał przedruk atlasu „Firmamentum Sobiescianum” — ostatniego dzieła Jana Heweliusza, zawierającego mapy gwiazdozbiorów i katalog gwiazd stałych. Wydała je wdowa po astronomie, dedykując królowi Janowi III Sobieskiemu.

Na wystawie będzie można zobaczyć egzemplarz tego dzieła.

Tak, zaprezentujemy oryginalny egzemplarz z kolekcji Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku. Zobaczymy, jak wyglądały ryciny, które zainspirowały Fangora — konstelacje opracowane przez Heweliusza, namalowane przez Andrzeja Stecha i wyryte w miedziorycie przez Karola de La Haye.

Czy właśnie tym kunsztem Heweliusz przyciągnął Fangora?

Na pewno, ale chodziło również o sam zachwyt nad obserwowaniem nieba. Heweliusz budował własne przyrządy astronomiczne, tworzył lunety i prowadził obserwacje, a Fangor — już jako dziecko — czytał książki o konstrukcji teleskopów, później w Stanach Zjednoczonych stworzył własne obserwatorium. Łączyła ich ta sama fascynacja niebem, choć każdy realizował ją na swój sposób: Heweliusz naukowo, Fangor artystycznie. Co ciekawe, obaj opisywali Słońce i Księżyc jako najpiękniejsze z planet.

Jednak cykl „Heweliusz” nie należy do najbardziej znanych w dorobku Fangora.

To prawda. Jest on głównie kojarzony z op-artu wykorzystującego iluzję optyczną w celu stworzenia wrażenia ruchu czy głębi. Fangor to także przedstawiciel Polskiej Szkoły Plakatu oraz artysta tworzący konstrukcje przestrzenne, w których sztuka przenikała rzeczywistość.

Skąd więc pomysł na te zgoła inne prace?

Tym pomysłem zaskoczył mnie profesor Sylwestrowicz. Opowiedział o ostatnim, mniej znanym cyklu Fangora i o wystawie, która odbyła się dziesięć lat temu w Sopocie. Gdy zobaczyłem intensywność kolorów, mnogość symboli i rycin, pomyślałem, że czeka nas bardzo ciekawa podróż.

Czym dzisiaj inspiruje Wojciech Fangor?

Mogę przytoczyć jego własne słowa, które idealnie to oddają: „Odkrycie, że to, co widzimy, niekoniecznie jest tym, czym jest, że są tajemne obrazy, których prawdziwą naturę możemy oglądać za pomocą specjalnej aparatury, zrobiło dla mnie głębokie wrażenie.”

Brzmi niemal jak zaproszenie na wystawę w Zbrojowni Sztuki.

Dokładnie. Liczymy, że zarówno sama wystawa, jak i wydarzenia jej towarzyszące wywołają wśród odwiedzających wiele pozytywnych i twórczych emocji. Mamy przecież do czynienia z dwoma niezwykłymi postaciami: Janem Heweliuszem i realiami XVII wieku oraz Wojciechem Fangorem, który w wieku 40 lat wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i tam z sukcesem rozwijał swoją karierę artystyczną.

W końcu niewielu artystów może pochwalić się indywidualną wystawą w Guggenheim Museum w Nowym Jorku.

Na pewno było to ogromne wyróżnienie, które umocniło jego pozycję na międzynarodowej scenie artystycznej i przyczyniło się do dalszego zainteresowania jego twórczością.

Z drugiej strony mamy Heweliusza, postać o szerokich horyzontach, która także odnajdywała się na świecie.

Dokładnie, Heweliusz również z powodzeniem rozwijał swoją karierę międzynarodową, został nawet wpisany na listę Royal Society w Londynie. Był rajcą, ławnikiem, ale i biznesmenem, który miał swoją drukarnię, browar i trzy kamienice, a nad nimi zbudował swoje obserwatorium.

A poza obserwowaniem gwiazd tworzył swoje własne przyrządy astronomiczne… Nie bez przyczyny bywa nazywany polskim Da Vincim, co podkreśla jego wszechstronność i talent, zwłaszcza w nauce i technice.

Mnie jako agencję kreatywną ciekawi ta artystyczna wizja Heweliusza, który bardzo dbał o to, żeby te wszystkie jego przyrządy były nie tylko funkcjonalne, ale i pięknie. Na przykład niektóre jego konstrukcje miały jakieś motywy kwiatowe, florystyczne. A, gdy tworzył ryciny, to zapraszał różnych świetnych artystów do współpracy. Fangor mówił, że, tworząc sztukę, nie można starać się nikomu dorównać czy przypodobać, trzeba podobać się samemu sobie. Myślę, że to też ich łączyło.

Jednocześnie połączyliście ich w tytule wystawy, które można rozumieć jako odniesienia do sfery niebieskiej, jak i do sfer sztuki czy obszarów zainteresowań, ale i do wyjścia poza pewną rzeczywistość.

Trzeba pamiętać, że wystawa dotyczy też prac profesorów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Chcieliśmy wszystkich ich połączyć hasłem autorstwa Joanny Wendorff-Østergaard: Uwolnij się od grawitacji.

Czy prace współczesnych artystów będą korespondować tematycznie z cyklem „Heweliusz”?

Tak. Każdy artysta nawiąże do tematu wystawy, interpretując go po swojemu. Zaprezentujemy prace Macieja Gorczyńskiego, Aleksandry Jadczuk, Katarzyny Józefowicz, Roberta Kaji, Jacka Staniszewskiego, Arkadiusza Sylwestrowicza, Marii Targońskiej, Marka Wrzesińskiego. Będą oni prowadzić dialog z barwnymi dziełami Fangora. Dodatkowo, poza „Firmamentum Sobiescianum”, pokażemy „Selenographia” - to miedzioryt z 1645 roku zwierający mapy Księżyca i atlas jego faz.

Jakie prace Wojciecha Fangora zobaczymy na wystawie?

Wystawa obejmie 49 prac. Chociaż punktem wyjścia jest cykl „Heweliusz”, poszerzyliśmy ekspozycję — oczywiście w ramach tematu — o abstrakcje oraz obrazy tuszem na papierze, m.in. przedstawiające zaćmienie. Dla tych, którzy znają Fangora głównie z op-artu, przygotowaliśmy także pracę z lat siedemdziesiątych, z czasów jego wystawy w Guggenheim Museum, oraz rzeźbę „Księżyc”. To wszystko nie byłoby możliwe bez wsparcia Fangor Foundation, a szczególne podziękowania należą się Piotrowi Patkowskiemu oraz Agnieszce Meyro z rodziny artysty. Wierzę, że ta wystawa będzie wydarzeniem ważnym nie tylko dla miłośników sztuki, ale i dla całego Gdańska.

W jaki sposób chcecie połączyć świat biznesu ze sztuką?

Sztuka buduje autentyczne relacje, otwierając ludzi na nowe emocje i perspektywy. Dlatego przy okazji wystawy organizujemy trzecią już edycję Business Aperitivo. Zawsze szukamy genius loci, czyli „ducha miejsca” — tym razem spotkamy się w Sali Mieszczańskiej NCK Ratusza Staromiejskiego, dzięki uprzejmości pani dyrektor Marty Szadowiak.

Na czym polega formuła Business Aperitivo?

Gośćmi spotkania będą m.in. Marek Roefler z Villa La Fleur w Konstancinie-Jeziornie i Katarzyna Białousz, którzy opowiedzą o kolekcjonerstwie. Angelika Kuźniak przybliży początki fascynacji Fangora niebem, a dr Maria Michalska z PAN opowie o Heweliuszu, natomiast dr Zbigniew Mańkowski omówi aspekt psychologiczny dzieł Fangora. Dla uczestników przygotowaliśmy też profesjonalną sesję zdjęciową na tle obrazu Fangora wykonaną przez Mateusza Brala. Po części oficjalnej przejdziemy do aperitifu i swobodnych rozmów. Naszym celem jest budowanie społeczności kolekcjonerów wokół wystaw — zapraszanie do kontaktu ze sztuką i zachęcanie do rozpoczęcia własnej przygody z kolekcjonerstwem. W Polsce brakuje takiej edukacji, a Business Aperitivo ma być właśnie przestrzenią do spotkań, rozmów i nawiązywania wartościowych relacji.

Wracając do Wojciecha Fangora, którego od dekady nie ma już z nami — jak widzi Pan przyszłość jego dorobku?

Patrząc na rosnące zainteresowanie jego wystawami, jestem przekonany, że najlepsze jeszcze przed Fangorem. Prowadząc agencję i budując marki w Polsce i za granicą, często czerpię z jego twórczości inspirację. Fascynuje mnie zwłaszcza odkrywanie mniej znanych obszarów jego sztuki — od plakatów z początków kariery po cykl „Wodzowie Indian”. Przygotowując wystawę w Gdańsku, uświadomiłem sobie, jak wiele przestrzeni w jego dorobku wciąż pozostaje nieodkrytych

.

Jakie są dalsze plany związane z wystawą „Spheres. Fangor – Heweliusz”?

Chcielibyśmy zbudować wokół niej markę i wyruszyć z nią za granicę. Naturalnym kierunkiem jest Wielka Brytania, gdzie również obecny jest wątek Heweliusza — w jednej z sal w Oksfordzie znajduje się galeria największych astronomów z portretem Heweliusza. Otrzymujemy też zapytania o wystawę na rynku polskim, ale na razie nie chciałbym zdradzać szczegółów.

Kto odpowiada za przygotowanie wystawy?

„Spheres” to projekt tworzony przez pasjonatów. Kuratorki Aleksandra Jadczuk i Agnieszka Kulazińska-Grobis oraz cały zespół gdańskiej ASP pod kierownictwem rektora prof. ASP dr hab. Adama Świerżewskiego pracują nad nim z ogromnym zaangażowaniem, często po godzinach, bo wierzą, że pokazanie tych dzieł światu ma głębokie znaczenie. Sama wystawa powstaje z inicjatywy niekomercyjnej, z potrzeby serca.

Dlaczego właśnie cykl „Heweliusz” zamyka twórczość Fangora? Co artysta chciał nim wyrazić?

Fangor sam nazywał te prace „obrazami tajemnymi”. Nie chcę interpretować ich za niego, ale myślę, że warto zwrócić uwagę na intensywność kolorów — są mocne, żywe, odważne. Nawet jeśli patrzymy tylko na warstwę barwną, to właśnie siła koloru prowadzi nas do sedna jego sztuki. I to jest prawdziwy Fangor — odważny, pełen energii, patrzący dalej niż tylko to, co oczywiste.

Rafał Piotr Solski

Założyciel i CEO agencji kreatywnej 360° John Weston Group, która od lat pomaga markom w Polsce i na świecie łączyć nowoczesne technologie, AI i storytelling w jedną spójną wizję. Współtworzył projekty dla takich marek jak PEPSI, Neuralink, BBC, InPost, Bank Millennium, Align Technology, Pelion, Lincoln Property Company, JLL, SKANSKA, VOLVO. Wierzy, że w erze algorytmów i automatyzacji prawdziwą siłą pozostaje opowieść, a przyszłość komunikacji leży w odważnym dialogu między sztuką, technologią i biznesem.