15 -lecie „Lalki” w Teatrze Muzycznym w Gdyni

Laura Borkowska

„Lalka” w reżyserii Wojciecha Kościelniaka z muzyką Piotra Dziubka uwodzi już od 15 lat widzów Teatru Muzycznego w Gdyni. Ten jubileusz był okazją do spotkania z jej artystami, a także do premiery winylowej płyty z uwielbianymi utworami ze spektaklu w nowych aranżacjach.

27 lutego 2010 w Teatrze Muzycznym w Gdyni odbyła się premiera spektaklu „Lalka”. Była to pierwsza w Polsce musicalowa wersja ponadczasowej powieści Bolesława Prusa. Ówczesny dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni, Maciej Korwin, zaufał duetowi wyjątkowych twórców – reżyserowi Wojciechowi Kościelniakowi i kompozytorowi Piotrowi Dziubka. 15 lat później „Lalka” nadal króluje w repertuarze teatru i doczekała się wiernego grona fanów. Efekt? Wyprzedawane w zawrotnym tempie bilety na każdy z jej spektakli.

Jubileuszowa płyta

Z okazji jubileuszu 15-lecia „Lalki”, Teatr Muzyczny zaprosił dziennikarzy i stałych widzów na moderowaną rozmowę z Piotrem Dziubkiem i czołowymi artystami tytułu – Renią Gosławską, Rafałem Ostrowskim, Karoliną Merdą, Katarzyną Kurdej oraz Saszą Reznikowem. Spotkanie było pretekstem do wspominania początków spektaklu, a także tego, jak obsada rozwijała się razem z nim i jego bohaterami. Z tej okazji wydano także limitowaną edycję płyty winylowej, na której znalazły się uwielbiane przez widzów utwory.

- Zadałem sobie pytanie, czy jest jakaś szansa na uwspółcześnienie tej muzyki i zobaczenie jej trochę poza światem obrazu, teatru, choreografii, scenografii, aktora, tylko światem wokalisty. Wyselekcjonowałem kilka utworów i ta zabawa była nad wyraz przyjemna. Moim marzeniem było to, żeby mieć swoją pierwszą winylową płytę – wspomina Piotr Dziubek.

Nagrania odbywały się w pokoju gościnnym Teatru Muzycznego, do którego przywiózł cały sprzęt, komputer, mikrofon. I tak nie tylko spektakl stał się kultowy, ale i jego muzyka, która została zresztą wykupiona także przez inny teatr i grana podobnie jak najlepsze broadwayowskie tytuły.

43-letnia Izabela

Renia Gosławska już od 15 lat kreuje postać Izabeli. Co ciekawe przyszła na casting z zupełnie innym wyobrażeniem o swoim udziale w „Lalce”. Przygotowała monolog fryzjera Fitulskiego, wybierając męski numer. Reżyser poprosił ją jednak o zaśpiewanie czegoś z repertuaru Izabeli i ku jej zdziwieniu właśnie tę rolę ostatecznie dostała.

- Jestem za to bardzo wdzięczna i wręcz czuję się zaszczycona, bo gdzie w teatrze muzycznym w Polsce albo na świecie można zrobić własną, ojczyźnianą literaturę i w niej dostać wielką, wybitną, książkową rolę – mówi Renia Gosławska. - Myślę, że Izabela ma spokojnie te lata, co ja czyli 43 w tym roku. 15 lat dźwigam ją sobie na ramionach, ale to bardziej ona nosi mnie. Jako aktorzy próbujemy się utożsamić z postacią, natomiast tak naprawdę wypożyczamy swoją aparycję, ciało, serce. Różne rzeczy dzieją się w naszym życiu, a nasza praca jest głównie pracą na emocjach. Cały spektakl na żywo gramy w tym duchu, w jakim jesteśmy teraz. Są choroby, są smutki, są wielkie radości i szczęścia i tak naprawdę to jest brzemię, które dźwiga z nami postać.

Nigdy nie ma dwóch takich samych „Lalek”

Także Wokulski Rafała Ostrowskiego zmieniał się razem z artystą, którego jednocześnie to jak dotąd najważniejsza rola - tym istotniejsza, że oparta na literaturze polskiej.

- Wokulski zmieniał się ze względu na to, że każdy z nas się zmienia, dojrzewamy, nabieramy wieku albo masy, albo wszystkiego razem, dobrze jeśli doświadczenia. Ten Wokulski mój jest zawsze we mnie, ze mną, a ja jestem nim. Aby postać mogła ożyć na scenie takim życiem, w którym widzowie są w stanie się odnaleźć, to my musimy ją w sobie zbudować i konsekwentnie realizować - opowiada Rafał Ostrowski.

Inna zaleta „Lalki” Teatru Muzycznego to twórcza atmosfera, która wciąż jej towarzyszy, mimo zagranych już ponad 100 spektakli. Bywa, że to wręcz konieczność zmierzenia się z niezaplanowanymi nieobecnościami muzyków, kiedy to inne instrumenty muszą przejąć na siebie ich partie. Ten spektakl cały czas żyje - artyści za kulisami rozmawiają o tym, co udało im się zagrać, gratulują sobie niezwykłych solówek, dziękują sobie za niezwykłe wykonania.

- Nigdy nie ma dwóch takich samych spektakli muzycznie. Ta muzyka za każdym razem działa inaczej i to też podkreślają muzycy, którzy zresztą uwielbiają grać „Lalkę”, choć do dla nich bardzo wymagający spektakl. Kochają go ze względu na muzykę, twórcę i kierownika muzycznego, który daje im wspaniałą swobodę i taki rodzaj wolności, za którą muzyk tęskni – tłumaczy Rafał Ostrowski.