Marka Sielava to wyjątkowa opowieść powstała z potrzeby serca, z pragnienia zachowania rodzinnych tradycji jubilerskich i miłości do Bałtyku. To historia, która zaczyna się od osobistych wspomnień i pasji, a rozwija w formie autorskiej biżuterii – pełnej nadmorskich symboli i emocji.

Fundamenty Sielavy sięgają jubilerskich tradycji rodzinnych. Twórca marki, zainspirowany talentem ojca, wybitnego jubilera, postanowił kontynuować dzieło, łącząc je z własnymi przeżyciami. Nadmorskie wspomnienia – zachody słońca za klifami Jastrzębiej Góry, dźwięk fal czy surowe piękno sztormowego morza – stały się kluczowym źródłem inspiracji. Wspólnie z żoną Agatą, która całe dzieciństwo spędziła nad wodą, postanowili przenieść te chwile na grunt artystyczny. Tak narodziła się Sielava.

- Wszystko zaczęło się od pragnienia kontynuowania dzieła mojego taty, wybitnego jubilera, którego umiejętności i pasja były dla mnie zawsze inspiracją. To właśnie on zaszczepił we mnie miłość do tworzenia rzeczy wyjątkowych – opowiada Aron Lipiński, twórca marki. - Chcieliśmy, aby nasze projekty przypominały o radości, szczęściu i beztroskich chwilach spędzonych nad morzem, a sama biżuteria była nie tylko pięknym dodatkiem, ale też symbolem tych emocji – czymś, co można zabrać zawsze ze sobą – podkreśla.

Nadmorskie symbole w biżuterii

Pierwsza kolekcja Sielavy narodziła się trzy lata temu i od samego początku miała być czymś więcej niż tylko biżuterią, miała opowiadać historie, które pachną morzem i brzmią echem fal. Nieprzypadkowo więc sercem kolekcji była Muszelka Mya – subtelny symbol wspomnień z dzieciństwa, który przenosi nas na brzeg plaży. W kolekcji znalazło się również miejsce dla Deski Surfingowej, która – jak mówi Agata – jest jej osobistym manifestem wolności. - Dorastałam z morzem i deską pod pachą. Kitesurfing to moja pasja od dziecka, więc ten projekt musiał się pojawić – przyznaje. Z kolei Fala to ukłon w stronę dzikiego i nieokiełznanego Bałtyku. To właśnie taka natura morza inspirowała do stworzenia tej dynamicznej formy.

- Uwielbiam ten widok zimą, kiedy morze pokazuje swoją potęgę. Najbardziej pamiętam sztormowy dzień, gdy fale dosłownie zapierały dech w piersiach – ten obraz musiał znaleźć swoje miejsce w naszej biżuterii – wspomina Aron.

Absolutnym hitem kolekcji okazała się Flądra, która w symboliczny sposób oddaje troskę o życie w Bałtyku. To hołd dla życia w Bałtyku, które stopniowo zanika. Nie mogło zabraknąć także akcentu w postaci Mewy śmieszki – ptaka, którego nie sposób pominąć, będąc nad morzem. To projekt pełen humoru, który świetnie oddaje dwoistość postrzegania tego ptaka. Dla mieszkańców wybrzeża mewa często bywa uciążliwa – znana jest ze swojego skrzeczenia, odważnych kradzieży jedzenia prosto z rąk i nieustannego zostawiania śladów swojej obecności. Jednak dla turystów, przyjeżdżających nad Bałtyk z całej Polski, Mewa śmieszka to kwintesencja nadmorskiego klimatu, symbol wakacyjnego relaksu i beztroski.

- Trudno wyobrazić sobie wybrzeże bez jej charakterystycznej sylwetki na tle morza – to nieodłączna część tego unikalnego krajobrazu. Spacerując po plażach Pomorza, nie sposób jej nie zauważyć, dlatego postanowiliśmy uhonorować ją w naszej biżuterii – mówi twórca Sielavy.

Ewolucja i nowoczesność

Z czasem kolekcje Sielavy zaczęły się rozwijać, a do zespołu dołączyła Żaneta – osoba pełna kreatywności i nowatorskich pomysłów. Marka zyskała nowy wymiar, eksplorując tematykę flory i fauny Bałtyku. Glony, meduzy czy ślimaczki stały się motywami nowych projektów, tworzonych z wykorzystaniem zarówno nowoczesnych technik 3D, jak i tradycyjnego modelowania w wosku.

- Łączymy innowacyjność z tradycją, tworząc unikatową biżuterię, która odzwierciedla ducha Bałtyku. Nie zatrzymujemy się na tym, co już osiągnęliśmy. Mamy głowy pełne pomysłów i ogromną chęć dalszego rozwoju. Pragniemy, aby nasza biżuteria inspirowała, przywoływała wspomnienia i towarzyszyła naszym klientom w ich codziennym życiu – opowiada Żaneta Kaczmarzyk.

Filozofia odpowiedzialności

Twórcy Sielavy od początku stawiają na połączenie artystycznej jakości z ekologiczną odpowiedzialnością, co widać w każdym detalu ich działalności. Marka tworzy biżuterię, która nie tylko zachwyca designem, ale również niesie za sobą drugie życie materiałów. Stare, zniszczone czy niechciane elementy biżuterii są przetapiane i zyskują zupełnie nową formę i unikatowe wzory.

To podejście widać także w opakowaniach, które są kwintesencją minimalizmu. Plastik? Zapomnijcie – tutaj króluje papier z recyklingu. Biżuteria trafia do klientów w bawełnianych woreczkach, które nie tylko świetnie wyglądają, ale również chronią delikatne projekty na lata. Filozofia marki to coś więcej niż modny dodatek, to historia o świadomym podejściu do natury i potrzebie zmiany w sposobie, w jaki korzystamy z zasobów.

- Nasza marka to przede wszystkim emocje. Biżuteria Sielava to wspomnienia zamknięte w formie metalu, opowieści o morskich przygodach i miłości do natury. W każdym detalu zawarte jest to, co najpiękniejsze w Pomorzu: słone powietrze, piasek pod stopami, szum fal i ciepło zachodów słońca – tłumaczy Żaneta. - Nasze projekty wyróżniają się autentycznością i jakością. To biżuteria dla tych, którzy chcą zachować kawałek Bałtyku blisko siebie, niezależnie od tego, gdzie się znajdują. Wierzymy, że nasza biżuteria niesie za sobą opowieść, którą chcemy się dzielić – podsumowuje.