Muzeum Miasta Gdyni

Wyjątkowa celebracja stulecia

Alina Żemojdzin

Gdynia, miasto zrodzone z marzeń o morzu, zbliża się do swojej setnej rocznicy, a Muzeum Miasta Gdyni już teraz szykuje coś wyjątkowego. Wystawy, warsztaty, cyfrowe kolekcje – wszystko po to, by uchwycić ducha miasta, które od stu lat zachwyca świeżością, stylem i krótką, lecz barwną historią. To będzie jubileusz w wielkim stylu!

Muzeum Miasta Gdyni od 2022 roku realizuje projekt „Muzeum od kuchni”, który pozwala zwiedzającym na głębsze poznanie muzealnych zbiorów. W jego ramach udostępniono przestrzenie magazynowe, gdzie można zobaczyć eksponaty i usłyszeć historie z nimi związane. W tym roku muzeum postanowiło jeszcze bardziej otworzyć się na publiczność, przygotowując specjalne akcje i wystawy.

„To nie jest magazyn”

Jednym z kluczowych projektów jest wystawa „To nie jest magazyn”, która prezentuje ponad 500 eksponatów na powierzchni zaledwie 200 m². Przestrzeń podzielono na siedem sekcji: rzeźba, malarstwo, grafika, tkanina, design, kunstkamera i konserwacja.

- Tytułem wystawy puszczamy oko do publiczności, ponieważ, wchodząc na ekspozycję, mamy wrażenie, że jesteśmy w wielkim magazynie, gdzie wybór prac z pozoru wyda się przypadkowy. Wystawa rządzi się jednak swoimi prawami, ma przemyślany układ, motywy, kuratorską koncepcję i wybór prac – mówi Katarzyna Gec-Leśniak, kuratorka wystawy. - Inspirowałam się formą znanych na świecie i występujących również w Polsce, magazynów studyjnych i otwartych. To wystawa, która opowiada o tym, w jaki sposób muzealnicy i konserwatorzy dbają o obiekty, jak powinno się je przechowywać oraz jakie zbiory skrywa gdyńskie muzeum.

Wystawa wykorzystuje techniczny charakter magazynu: obrazy prezentowane są na metalowych kratownicach, grafiki i matryce ukryto w szufladach, a modele rzeźb umieszczono w specjalnie wydzielonych miejscach. Ten sposób ekspozycji dopełnia czytelne oznakowanie prowadzące zwiedzających przez ten muzealny przepych. Można go poznawać na wiele sposobów, zarówno biernie, jak i aktywnie – poprzez szukanie informacji niczym prawdziwy muzealnik.

- Na wystawie umieściliśmy stare karty inwentarzowe, które zawierają szczegółowe informacje. To daje namacalne poczucie pracy muzealnika czy inwentaryzatora. A dla tych, których jeszcze bardziej ciekawią historie lub okoliczności powstania poszczególnych dzieł, dostępne są kody QR, pod którymi można przeczytać poświęcone im artykuły. Jednak najlepszą formą zwiedzania wystawy jest oprowadzanie z kuratorem lub przewodnikiem, podczas którego można dowiedzieć się dużo więcej. Powtórne, samotne przyjście na wystawę na pewno zaowocuje lepszym dostrzeżeniem kunsztu dzieł – poleca Katarzyna Gec-Leśniak.

Wśród eksponatów znajdziemy m.in. gobelin „Panorama Gdyni z Darem Pomorza” autorstwa Hanny Koralewicz czy nietypowy przedmiot z Kunstkamery – skórę z dorsza oprawioną w ramę i dedykowaną Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu przez Harcerstwo Gdańskie w 1946 roku.

Konserwacja na stulecie miasta

Muzeum intensyfikuje także działania konserwatorskie. W ramach projektu „Konserwacja muzealiów na stulecie miasta Gdyni” odnowiono 12 eksponatów związanych z historią miasta. Z założenia miały one być bramą do snucia opowieści o jego pionierskich dziejach i symbolicznym wymiarze w propagandzie dwudziestolecia, a także o burzliwych czasach powojennych wypełnionych wspomnieniami robotniczych konfliktów z władzą ludową czy też zagranicznych towarów.

Jeden z eksponatów, czepiec (złotogłów) pochodzi z połowy XIX wieku i jest jednym z najstarszych w kolekcji muzeum. Wykonany został z aksamitu, a ozdobiono go wyhaftowanymi z bawełnianych i metalowych nici motywami kwiatowymi – tulipanów i margaretek. Tzw. złotnica należała do rodziny Jana Radtkego, pierwszego polskiego sołtysa Gdyni.

Intrygujące są również asamblaże Maksymiliana Kasprowicza: „Zmagania I” i „Tryptyk gdański 80”, w których użył starych rękawic zebranych prawdopodobnie na terenie stoczni. Muzeum Miasta Gdyni posiada największą w Polsce kolekcję prac tego artysty i już planuje kolejne projekty z tym związane.

Konserwacja takich eksponatów to trudne i złożone zadanie, gdyż to stosunkowo młode zbiory, a więc mniej oczywiste pod kątem techniki wykonania.

- Przez stulecia sztuka traktowana była jak rzemiosło, a artyści - jak mniej lub bardziej biegli rzemieślnicy. Aby wykonywać swój zawód, trafiali na naukę do warsztatów i pracowni, poznawali tajniki swojej pracy, służąc pomocą swoim mistrzom, w końcu musieli zdać egzaminy cechowe, które uprawniały ich do samodzielnej działalności. Wszystkie czynności, które towarzyszyły powstawaniu dzieła były ściśle określone, zamknięte w ramach przepisów, proporcji, zasad stosowania narzędzi, pigmentów, werniksów. Dlatego w większości przypadków obiekty pochodzące sprzed XIX w. są dla konserwatora w pewien sposób przewidywalne – tłumaczy Aleksandra Sobczyk, konserwatorka. - W zależności od czasu ich powstania możemy z dużym prawdopodobieństwem określić technikę wykonania i materiały, których użyto. W razie wątpliwości pomocą służą nam badania laboratoryjne. To szczególnie istotne w przypadku malarstwa, rzeźby i architektury, gdzie często mamy do czynienia z naprawami, retuszami i przemalowaniami. Wraz z rewolucją przemysłową nadeszła także rewolucja w sztuce. Farby nie były już ucierane przez czeladników wedle ściśle określonych receptur – zostały zamknięte w tubach wyprodukowanych w fabryce. Młodzi artyści buntowali się przeciwko sztywnym, warsztatowym regułom i tworzyli, łamiąc wszelkie dotychczasowe zasady. Dla konserwatorów to ogromne wyzwanie, bo na początku pracy z obiektem nie wiadomo, czego można się spodziewać, a każdy źle użyty rozpuszczalnik czy narzędzie może zniszczyć obiekt bezpowrotnie – dodaje Aleksandra Sobczyk.

Gdyńska historia zaklęta w muzeum

Choć Muzeum Miasta Gdynia w zeszłym roku obchodziło 40-lecie istnienia, to jego zbiory były gromadzone od ponad 56 lat, początkowo w Miejskiej Bibliotece Publicznej.

- Obiekty gromadzimy w dwóch działach: historycznym (fotografie, dokumenty, przedmioty kultury materialnej) i sztuki (obrazy, rzeźbę, tkaninę artystyczną, medale). Lubię myśleć o Muzeum jako o albumie fotograficznym. Fotografie to nasz najliczniejszy zbiór - ponad 45 tysięcy ujęć pokazujących jak zmieniało się miasto, jak żyli jego mieszkańcy, to pozwala na kompleksowe badanie Gdyni – opowiada Marzena Markowska, inwentaryzator.

Są trzy drogi pozyskiwania obiektów: zakupy, dary od osób prywatnych oraz przekazy od instytucji, choć te ostatnie zdarzają się stosunkowo rzadko. Ciekawym przykładem jest „Księga Pamiątkowa Miasta Gdyni w Województwie Pomorskiem” z 1928 roku, przekazana muzeum w lutym tego roku przez prezydenta miasta. Znajdują się w niej wpisy takich osobistości jak Ignacy Mościcki, Józef Piłsudski czy Eugeniusz Kwiatkowski. Z kolei Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało do zbiorów srebrną szkatułę upamiętniająca statek MS „Chrobry” z wygrawerowanym na wieku napisem „Ochrzczony przez Ministrową Janową Starzewską 24 lutego 1939”. To cenne świadectwa historii Gdyni.

Darowizny stanowią filar kolekcji Muzeum Miasta Gdyni. Na szczęście gdynianie chętnie się nimi dzielą.

- Trafiają do nas przedmioty piękne i wartościowe, ale gwiazdami zbioru stają się te, których historię poznamy. Od zawsze ustalaliśmy proweniencję pozyskiwanych rzeczy, czyli poprzednich właścicieli, miejsce powstania, prawa autorskie, wystawy, na których dzieło było eksponowane. Ale dopiero od kilkunastu lat staramy się pozyskać historie codziennego użytkowania obiektu. Inaczej patrzysz na łóżeczko dziecięce, które jako jedyny mebel zostało uratowane z płonącego domu, albo na niepozorny segregator z czasów II wojny światowej wyniesiony z poniemieckiego baraku, który przez długie lata po wojnie służył gdyńskiej rodzinie. Takie fakty z przeszłości, bardzo emocjonalne, nadają obiektowi nowe znaczenie i kontekst, co powoduje, że lepiej rozumiemy jego miejsce w kolekcji i powód, dla którego został włączony do zbiorów muzeum – kwituje Marzena Markowska.

Więcej o tych i innych obiektach można dowiedzieć się na stronie www.gdyniawsieci.pl , jednak nic nie zastąpi osobistej wizyty w muzeum tym bardziej, że przyświeca mu szczytny cel.

- Chcemy zwrócić uwagę na potrzebę konserwacji, zachowywania naszego dziedzictwa - często tego osobistego, domowego, bo może już za moment stanowić bramę do przeszłości, którą coraz trudniej przekroczyć, bo… mało jest obiektów dających wgląd w życie codzienne gdynianek i gdynian przed laty, czy nawet przed wiekami! – deklaruje Michał Miegoń, Kierownik Działu Komunikacji i Promocji Muzeum Miasta Gdyni.