Z Sopotu do Bydgoszczy

Nieoczywiste wędrówki Popławskiego oraz państwa Żuławskich

Spotkali się w Sopocie i wspólnie pracowali przy odbudowie Gdańska. Stanisław Horno-Popławski oraz Hanna i Jacek Żuławscy - prace tych doświadczonych mistrzów, mimo jasnych, trójmiejskich konotacji, wyemigrowały w większości z wybrzeża. Ale – nie wszystko stracone. Być może na jakiś czas powrócą, i to już niedługo.

Wnuk powstańca z 1863 roku, student warszawskiej ASP, wychowanek Tadeusza Pruszkowskiego i Tadeusza Breyera. Żołnierz Września 1939 roku. Lata okupacji spędził w Oflagu II C-Woldenberg, gdzie wykonał m.in. rzeźby sakralne do kaplicy obozowej. Cztery lata po wojnie, w 1949 roku, Stanisław Horno-Popławski zatrudnił się jako wykładowca w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Sopocie (później – Gdańsku). Tam, w okresie 1949-1950 i 1956-1960, pełnił funkcję dziekana Wydziału Rzeźby. Jego monumentalne prace możemy oglądać m.in. w trójmiejskim kurorcie, Białymstoku, Słupsku, Bydgoszczy, czy Warszawie, gdzie zaprojektował pomnik Adama Mickiewicza przy wejściu głównym do Pałacu Kultury i Nauki. Najbardziej znaną rzeźbą autorstwa Horno zdaje się być znajdujące się przy latarni w Rozewiu, kameralne popiersie Stefana Żeromskiego, które jest żelaznym punktem programu zwiedzających to miejsce wycieczek. Jednym z najbardziej nieoczywistych miejsc, w których możemy zobaczyć prace artysty, jest cmentarz w Świętym Wojciechu i sopocki cmentarz komunalny.

Po wielu dyskusjach, prowadzonych na najwyższym, rządowym szczeblu, w 1947 roku postanowiono odbudować zniszczone w 80 – 95 procentach, historyczne centrum Gdańska. Obok wybitnych architektów i urbanistów, na ogromnym placu budowy stawili się też artyści Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, działającej od 1945 do 1954 w Sopocie, a potem w Gdańsku. Stanisław Horno-Popławski był w latach 1951 – 1955 głównym projektantem rzeźb przy odbudowie Głównego Miasta w Gdańsku. Rzeźby jego autorstwa znajdują się przy Długim Targu, na Bramie Zielonej i Bramie Złotej. Kamienny portret Horno widnieje na zworniku kamienicy narożnej przy ul. Pończoszników, wśród wizerunków zasłużonych dla renowacji traktu.

Za dekoracje malarskie większości kamienic ulicy Długiej i Długiego Targu, odpowiedzialni byli jego koledzy z uczelni i zarazem współzałożyciele Szkoły Sopockiej, Hanna i Jacek Żuławscy, którzy poznali się przed wojną w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych. W 1935 roku para wyjechała do Paryża, aby pobierać nauki w pracowni malarskiej Józefa Pankiewicza, czego ukoronowaniem była otwarta w 1938 roku wystawa w prestiżowej paryskiej galerii Bernheim Jeune, znanej z wystaw Bonnarda, Cezzana, van Gogha, Chagalla czy właśnie Pankiewicza. Prezentowano na niej dorobek Żuławskich i kilku innych malarzy, m. in. Krystyny Łady i Juliusza Studnickiego. Po ślubie, w 1938 roku Żuławscy wrócili do Polski. Zamieszkali w Gdyni, gdzie Hanna podjęła pracę nauczycielki rysunku w gimnazjum krawieckim, nawiązując jednocześnie kontakty ze środowiskiem artystycznym tego miasta. W 1938 małżonkowie przystąpili do gdyńskiego oddziału Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków, uczestnicząc w jego wystawach aż do wybuchu II wojny światowej. Podczas wojny, podobnie jak bardzo wielu przedstawicieli wysiedlonej z Gdyni polskiej inteligencji, Żuławscy trafili do Warszawy, a pod koniec wojny, pod Lublin, do domu pracy twórczej, w której spotkali się m. in. Józefą Wnukową. Stamtąd, jesienią 1945 roku, wraz Juliusz i Krystyną Studnickimi, Januszem Strzałeckim oraz Józefą i Marianem Wnukami powołali w Sopocie Państwowy Instytut Sztuk Plastycznych. Hanna prowadziła w Sopocie pracownię ceramiki, natomiast Jacek uczył rysunku, a następnie malarstwa architektonicznego oraz kierował pracownią dyplomową malarstwa. Oboje wielokrotnie prezentowali swoje prace w kraju i za granicą. Para w 1974 roku, po przejściu na emeryturę Jacka przeniosła się do Warszawy.

Mijały lata. Zmiana ustrojowa lat 90. sprawiła że poza nielicznymi wyjątkami, zbiorowo odsunęliśmy jako dobrą sztukę i design okresu PRL. Przyszedł czas, aby także i w tej dziedzinie, nacieszyć się zachodem. Po trzech dekadach od sławnego 4 czerwca 1989 roku okazało się, że przez pierwsze dwadzieścia lat wolnej Polski zaczęła znikać cenna spuścizna po wielu uznanych artystach.

Jednym ze środowisk, które zdały sobie sprawę, że jest to ostatni moment na jej odzyskanie, byli pomorscy miłośnicy sztuki, skupieni wokół fundacji Take Care, którzy w 2017 roku kupili kolekcję ponad 50 rzeźb z lat 30. - 90. XX wieku w kamieniu (granit, sjenit, nefryt), gipsie, glinie, odlewy z brązu, dokumentację fotograficzną i archiwaliów, autorstwa Stanisława Horno-Popławskiego. Wśród nich niezwykle cennych historycznie rzeźb powstałych w czasie pobytu artysty w niemieckim obozie jenieckim w Woldenbergu. Zbiory należały do córki artysty, pani Jolanty Ronczewskiej, która wcześniej próbowała zainteresować nimi trójmiejskie instytucje kultury.

Pierwsza prezentacja spuścizny po Horno odbyła się w 2017 roku, podczas otwarcia poświęconemu mu Bydgoskiego Centrum Sztuki. Od tego czasu zbiory prezentowane były też w Warszawie i Słupsku. Trzy lata później miłośnicy sztuki skupieni pod szyldem BCS pozyskali zespół prac Hanny i Jacka Żuławskich. Kolekcja pozyskana od krewnej artystów, Pani Ewy Żuławskiej-Bogackiej, to niemal 400 obiektów. Składają się na nią obrazy olejne, akwarele/gwasze/tempery, rysunki, grafiki i rzeźba ceramiczna. Pierwszy pokaz prac malarskich i ceramiki Hanny Żuławskiej, będących jeszcze wówczas własnością rodziny artystki, miał miejsce w Bydgoskim Centrum Sztuki w 2020 roku. Po tej wystawie otworzyła się możliwość obejrzenia całości kolekcji. Wówczas podjęto decyzję o odkupieniu zbioru, na który składają się prace obu artystów. Jego pierwszy pokaz miał miejsce w Galerii Miejskiej BWA w Bydgoszczy w 2024 roku.

Z trójmiejskiego punktu widzenia, to wielka szkoda, że tak cenna choćby przez pryzmat odbudowy Gdańska spuścizna artystyczna wyemigrowała do Bydgoszczy. Mamy jednak dobrą wiadomość. W 2025 roku w Domu Wiedemanna w Pruszczu Gdańskim pojawi się Stanisław Horno-Popławski. Jeżeli mowa już o samym trójmieście to o wystawie ze zbiorów Hanny i Jacka Żuławskich rozmawia obecnie z BCS Muzeum Miasta Gdyni - w końcu lepiej późno, niż wcale!