Jan Gumowski. Mistrz rysunku architektonicznego. Większość swojego życia był związany z Krakowem, ale w jego biografii pojawił się gdański epizod. W 1928 roku na zlecenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych przygotował serię widoków Gdańska. Do 14 lipca można je oglądać na wystawie w Muzeum Narodowym w Gdańsku (oddział Zielona Brama). Co jest szczególnego w tych pozornie zwyczajnych widokach miasta? Rozmawiamy z prof. Jackiem Friedrichem, dyrektorem Muzeum Narodowego w Gdańsku i kuratorem wystawy „Polski Gdańsk 1928. Teka graficzna Jana Gumowskiego”.

W jaki sposób rysunki Jana Gumowskiego trafiły do zbiorów Muzeum?

W 2020 skontaktował się ze mną wnuk Jana Gumowskiego, pan Marcin Borelowski i zaoferował przekazanie prac swojego dziadka do zbiorów Muzeum Narodowego w Gdańsku. Kilka prac zakupiliśmy, a większość rodzina hojnie nam ofiarowała. Stwierdziliśmy, że jest to tak ciekawy cykl, że warto z tego zrobić wystawę. Szczególnie, że sam już wcześniej zajmowałem się w swych badaniach tym, w jaki sposób sztuki piękne były włączane do działań propagandowych związanych z Wolnym Miastem Gdańskiem.

Co jest niezwykłego w tych z pozoru zwyczajnych widokach Gdańska?

W wypadku tej wystawy mówimy o dwóch zestawach dzieł: litografiach oraz rysunkach, które stanowiły pierwowzór dla tych litografii. O ile litografia to technika graficzna, można więc z jej pomocą wypuścić wiele identycznych odbitek, o tyle odręczny rysunek jest jedyny i niepowtarzalny. Z kolekcjonerskiego punktu widzenia rysunek jest więc o wiele cenniejszy.

Sama teka graficzna nie jest sensacją, była już wcześniej prezentowana publiczności. To, co jest szczególnie interesujące, to możliwość zestawienia litografii z oryginalnymi rysunkami ołówkowymi. To rzadka okazja, by niejako podpatrzeć proces powstawania dzieła sztuki, różne etapy artystycznej pracy. Porównanie rysunku z litografią ujawnia pewne drobne zmiany. Dzięki temu dostrzegamy, jak artysta próbował udoskonalić poszczególne widoki.

Z historycznego punktu widzenia bardzo ciekawe jest to, że całe to przedsięwzięcie zostało sfinansowane przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Prace wydrukowano w drukarni wojskowej, a potem rozesłano je po zagranicznych bibliotekach. Co więcej napisy są w trzech językach: polskim, francuskim i angielskim, a do tego te obcojęzyczne opisy są niekiedy mocno rozbudowane, po to, żeby zagranicznemu odbiorcy wyjaśnić, jak dany zabytek łączy się z polską historią Gdańska. Wynikało to z tego, że w toku sporu o Gdańsk zarówno strona polska, jak i niemiecka próbowała przekonać postronnych obserwatorów, że to ona ma więcej praw do miasta. W tym kontekście teka Gumowskiego miała więc poważny wymiar propagandowy.

W jaki sposób artysta zaznaczył ten wymiar polityczno-ideowo-propagandowy w swoich pracach?

Cały cykl na pierwszy rzut oka wydaje się przedstawiać po prostu przyjemne widoki miasta. W XIX wieku i w pierwszych dekadach wieku XX powstawały bardzo liczne tego rodzaju malarskie i graficzne odwzorowania Gdańska. Oczywiście głównie po stronie niemieckiej, ale nie tylko. Jednym z najwspanialszych dokonań tego rodzaju jest gdańska teka graficzna autorstwa Leona Wyczółkowskiego, przygotowana jeszcze przed I wojną światową. Ta teka pokazuje rzeczywiście przede wszystkim, a może wręcz wyłącznie, urodę miasta. Z teką Gumowskiego jest zupełnie inaczej. Ona tylko pozornie jest prostym zapisem gdańskiej architektury. Jeśli bowiem dokładnie przyjrzymy się tym widokom, to niemal wszędzie odnajdziemy znaki polskości miasta: polskie orły, wizerunki polskich królów, albo budynki przez nich fundowane czy dla nich wznoszone. Co ciekawe, Gumowski tworząc swój gdański cykl mógł korzystać ze swoistego kanonu zabytków polskich, który przedstawił jeszcze w 1912 roku Antoni Chołoniewski – autor publikacji propagujących polskość Gdańska i Pomorza.

Czy Gumowski przedstawia motywy, których z jakichś powodów nie można było powiązać z polskością?

Takim przykładem jest na pewno Żuraw, kojarzony z niemieckością Gdańska. Powstał w czasach krzyżackich, przed wcieleniem Gdańska do Polski. Był przez Niemców traktowany jako symbol niemieckiego kupiectwa w mieście. Gumowski bardzo zręcznie rozwiązuje ten problem: Żurawia widzimy w głębi, a na pierwszym planie pojawia się żaglowiec, który na dziobie ma polskiego orła. Podobnie jest wypadku Długiego Pobrzeża. Tym razem na pierwszym planie widzimy banderę Rady Portu, na której obok herbu Gdańska widnieje również polski orzeł. W całej tece jest tylko jeden widok, w którym nie odnajduję żadnego związku z Polską. To malowniczy widok ulicy Mariackiej, zwanej wówczas ulicą Panieńską.

Jaka jest wartość prac Jana Gumowskiego poza historyczną?

Niewątpliwie mają one znaczną wartość artystyczną. Bo o ile Jan Gumowski nie był artystą przełomowym czy awangardowym, który wytyczałby nowe drogi w sztuce światowej czy chociażby polskiej, to jednak był to znakomity twórca tradycyjny. Prace są bardzo ekspresyjne, co jest niewątpliwie siłą tego cyklu. Gumowski był mistrzem w przedstawianiu architektury – z artystyczną wirtuozerią ukazywał zabytki Krakowa, Lublina, Jasnej Góry, historyczne warownie i drewniane kapliczki. Nic dziwnego, że i gdański cykl jest bardzo ciekawy. Poszczególne zabytki prezentowane są widzowi w różnych ujęciach: z oddali, z bliska, czasem w całości, to znów jedynie we fragmencie, w dramatycznym skrócie czy zbliżeniu. Ta dynamika ujęć sprawia, że obszerny cykl żadną miarą nie jest monotonny. To naprawdę kawał znakomitej artystycznej roboty.

Co przy okazji tej wystawy wydarzy się w Muzeum Narodowym w Gdańsku?

Na samej wystawie pojawiają się opisy i zachęcam do ich czytania, bo za ich pomocą staramy się prowadzić odbiorcę przez tę wystawę, objaśniać, w jaki sposób artysta dążył do osiągnięcia zamierzonego celu, a więc ukazania historii Gdańska z polskiej perspektywy. Poza tym zaproponujemy naszym widzom wykłady, warsztaty, oprowadzanie po wystawie, a także wycieczkę po Gdańsku szlakiem zabytków pojawiających się w tece Jana Gumowskiego.