Trzeba mieć wielki dar plastyczny i zmysł artystyczny oraz wyobraźnię, by z ogromnej przestrzeni prawie 200 m2 stworzyć miejsce przytulne i eklektycznie. To trudna sztuka, osiągnąć wrażenie, by każdy pokój z odmiennym bytem, miał inną funkcję, a jednocześnie nawiązywał
do całej powierzchni. Mieszkanie Anny Szulc wykończone zostało bez zarzutu, nie ma w nim rzeczy zbędnych. Wszystko w umiarkowanych proporcjach i bez zadęcia.
Drewno, miękkie tkaniny i zaokrąglenia niektórych mebli nadają temu miejscu ciepła i przytulności. W jednym pokoju znajduje się skórzany brązowy fotel, w drugim czarny aksamitny, jest też siwy z drewnianymi zdobionymi oparciami. Każdy inny, ale wszystkie idealnie pasują do całego wnętrza. Można je swobodnie przestawiać między pokojami i za każdym razem idealnie wpasowują się w wystrój. Jak udała się ta trudna sztuka?
Podstawa to kolor
Baza tej przestrzeni to jednolita paleta barw od bieli, przez różne odcienie szarości, aż do czerni. Ta podstawa daje tysiące możliwości. I tak jadalnia, w której rano świeci słońce, utrzymana jest w bieli, dzięki czemu rano wszystkie meble są jeszcze bardziej rozświetlone. Po południu słońce przechodzi do pokoju dziennego zdominowanego przez szarości, a sypialnia do której wpada zachodzące słońce tonie w eleganckiej i wysublimowanej czerni. Najpiękniej wygląda w sztucznym oświetleniu, które jest dla niej przecież najwłaściwsze.
Tkaniny, dodatki, szczegóły
Choć we wnętrzu znajdziemy wiele chłodu srebrnych wykończeń, szklanych dodatków i surowych prostych mebli są one zestawione z rzeźbionymi komodami, stylizowanymi fotelami i miękkimi kanapami. Miks tworzy harmonijną, całość. Efekt tych łączeń powoduje, że pokoje są bardzo eleganckie, ale nie zimne: wrażenie jest niezwykle kojące, choć nie użylibyśmy słowa ciepłe. Wysokie, sufity i ogromne okna z drewnianymi ramami mogłyby przytłaczać, ale przestrzeń jest tak sprytnie podzielona dodatkami, fakturami oraz meblami, że mieszkanie wydaje się być mniejsze niż jest w rzeczywistości, przez to bardzo przytulne. Przyjemne w dotyku obicia, poduchy, koce, świece i wazony z kwiatami sprawiają, że jest bardzo nastrojowo o każdej porze dnia.
Plastyczne słońce
Słońce, które wędruje po wnętrzu i rozświetlając wszystkie pokoje ożywia je, każdy w odrobinę innym nastroju. Powoduje też, że mieszkanie staje się plastyczne, każde wnętrze inaczej wygląda rano inaczej wieczorem. Nigdy jednak nie jest tam mroczno, a wszystko za sprawą lamp, których też tu nie brakuje. Korytarz rozświetlony został żyrandolem ze szkieł, które odbijając światło migoczą i rozpraszają je po okolicznych ścianach. Stojące lampy i kinkiety dają przytłumione, ale ciepłe światło, które koi i opatula swoim blaskiem. W tym miejscu każdy gość od razu czuje się dobrze i szybko aklimatyzuje się. Zarówno miłośnicy ascetycznych przestrzeni jak i klasyki odnajdą tu swój własny, ulubiony kąt.