Piękna „Niepoznana”

Badania Aleksandry Szymańskiej i Mirosława Pietrzaka w Gdyni-Wzgórzu Świętego Maksymiliana w 1964 roku; ze zbiorów Muzeum Archeologicznego w Gdańsku.

Na temat XX-wiecznej historii Gdyni powiedziano i napisano już wiele. „Miasto z morza i marzeń”, „perła modernizmu”, „Gdynia obiecana” – to tylko część określeń, które w ostatnich latach na stałe wpisały się w krajobraz literackiej dyskusji o jednym z najmłodszych europejskich portów i legendzie, jaka towarzyszyła jego założeniu. Na krótko przed przypadającymi w 2026 roku setnymi urodzinami Gdyni sięgamy jednak daleko wstecz i odkrywamy nieznane dotąd pradzieje „białego miasta”. A wszystko za sprawą nowej publikacji Muzeum Miasta Gdyni i Wydawnictwa Uniwersytetu Gdańskiego – „Niepoznana. Gdynia i okolice do XII wieku” zabiera nas w długą podróż w czasie i odkrywa przed nami najstarsze tajemnice miasta.

Większość mieszkańców Gdyni, zwykle poważnie zakochanych w swoim mieście i jego blisko stuletniej historii, o tej ostatniej ma przynajmniej podstawowe pojęcie. Z zapałem dyskutujemy o ulubionych zabytkach modernistycznej architektury, jednym tchem wymieniamy nazwiska „ojców założycieli” i sięgamy do najnowszych, nagradzanych publikacji (jak choćby „Gdynia obiecana” Grzegorza Piątka) na ten temat. Rzadko jednak zapuszczamy się w historię Gdyni „głębiej” – o jej pradziejach nie wspominając. Właśnie ten odległy – i jak się okazuje – fascynujący okres odkrywają przed nami autorzy „Niepoznanej” – pierwszej monografii poświęconej najdawniejszym dziejom Gdyni i jej okolic.

Dawno, dawno temu…

Co właściwie rozumiemy pod pojęciem „pradzieje”? Jak podkreśla dr Mateusz Cwaliński z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Gdańskiego, redaktor merytoryczny „Niepoznanej”, pradzieje to termin stosowany po prostu do określenia czasów, o których wiedzę czerpiemy nie ze źródeł pisanych, lecz z tego, co nazywamy „materialnymi pozostałościami” kultury ludzkiej – a więc z zabytków archeologicznych.

- W przypadku Pomorza, a szczególnie rejonu Gdyni, baza źródeł pisanych dla okresu wczesnohistorycznego jest bardzo skromna. To spowodowało, że zdecydowaliśmy się ustalić zakres czasowy „Niepoznanej” do XII wieku. – mówi Mateusz Cwaliński. Na pytanie o powody, dla których zdecydowano się na podjęcie tak nieoczywistego z perspektywy Gdyni tematu, odpowiada: - Każde miasto, nawet tak młode jak Gdynia, ma swoją przeszłość, która sięga daleko wstecz i może być równie pasjonująca, jak jego najmłodsze dzieje.

Dr Marcin Szerle, kierownik Ośrodka Badań nad Gdynią w Muzeum Miasta Gdyni i współredaktor prowadzący serię dodaje z kolei: - Zależało nam na możliwie pełnym pokazaniu historii Gdyni i obszaru, który ona obecnie zajmuje. To podejście wymagało podjęcia tematu pradziejów, który z miastem – niesłusznie zresztą – nie był dotąd bezpośrednio łączony.

Jak podkreśla Marcin Szerle, pomysł napisania „Niepoznanej” kiełkował w głowach badaczy już od dawna, ale sam proces jej powstawania zamknięto w ciągu ostatnich 2,5 roku.

- Od 2020 roku Muzeum Miasta Gdyni kładzie większy niż we wcześniejszych latach nacisk na pracę naukową. Kilka lat temu powierzono mi zadanie stworzenia w MMG Ośrodka Badań nad Gdynią. Jednym z jego kluczowych celów stało się opracowanie założeń dwóch naukowych serii wydawniczych. Pierwsza miała odpowiadać obserwowanej od lat potrzebie kompleksowego ukazania historii Gdyni, poprzedzonego badaniami kierunkowymi i będącego udziałem grona ekspertów. To właśnie „Monografia Gdyni” zainaugurowana 6 grudnia 2023 książką „Niepoznana”. Drugą serię wydawniczą – „Gdynia w nowym świetle” – zapoczątkujemy jesienią bieżącego roku – dodaje.

Wszystkie ręce na pokład

Z perspektywy Muzeum i prac nad „Niepoznaną” kluczowe okazało się poznanie archeologa, dr. Mateusza Cwalińskiego i nawiązanie z nim współpracy. Ale „Niepoznana” to owoc wieloletniej pracy badaczy z wielu różnych ośrodków. Marcin Szerle podkreśla ich zaangażowanie w powstawania monografii: - Przez cały czas wspierały nas osoby o bogatych doświadczeniach zawodowych, niekwestionowanym dorobku, reprezentujące różne środowiska naukowe, którym nieobce było muzealnictwo i jego specyfika. Otwartość i zaangażowanie wybranych przez Muzeum badaczy sprawiło, że możemy pochwalić się Komitetem Redakcyjnym z reprezentantami kilku dziedzin, związanych z takimi instytucjami jak: Uniwersytet Gdański wraz z jego Wydawnictwem, Polska Akademia Nauk, Politechnika Gdańska, Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu czy Instytut Kaszubski.

Nowe oblicze „dzikiej” Północy

Powszechnie (i jak się okazuje – niesłusznie) uważa się, że północne obszary dzisiejszej Polski aż do wczesnego średniowiecza były obszarem niezamieszkanym i zupełnie „dzikim”. „Niepoznana” odkrywa przed czytelnikami zupełnie inny obraz tych terenów.

– To wyobrażenie dotyczące terenów dzisiejszej Gdyni z pewnością wynika ze słabego stanu badań nad pradziejami w tym regionie Polski. Pomorze nie miało „szczęścia” do badań archeologicznych. – mówi Mateusz Cwaliński z Instytutu Archeologii UG - Bogaty dorobek niemieckich i polskich badaczy z przełomu XIX i XX w. zniweczyła II wojna światowa. Poza tym, Pomorze nie jest dla archeologów terenem łatwym do badania, głównie ze względu na pofałdowanie i znaczny stopień zalesienia. Niemniej jednak, z relatywnie skromnych danych jakimi dysponujemy wyłania się obraz ciekawego obszaru, który już w III tys. p.n.e. był na pewno zasiedlony. Mieszkańcy Pomorza w tamtych czasach byli prawdziwymi pionieram, którzy z jednej strony musieli wykazywać się dużą elastycznością w zakresie gospodarki, z drugiej zaś byli bardzo kreatywni i na różne sposoby wykorzystywali zasoby naturalne tego regionu, np. bursztyn.

Łowcy, hodowcy i…skarb

Kim zatem byli najdawniejsi mieszkańcy okolic dzisiejszej Gdyni? Jak wyglądała ich codzienność i wokół jakich zjawisk się ona skupiała? Według Mateusza Cwalińskiego, w każdym okresie pradziejów można określić charakter ich codziennej egzystencji nieco inaczej.

- Pierwsi przybysze w rejonie Gdyni, którzy dotarli tu po ustąpieniu lądolodu po XII tys. p.n.e. byli łowcami – zbieraczami, których mobilny tryb życia wynikał z konieczności ciągłego poszukiwania pożywienia. Żyli w niewielkich grupach, a ich obozowiska były krótkotrwałe. Po tych przybyszach mamy najskromniejsze ślady, np. znajdywane pojedynczo fragmenty krzemiennych narzędzi. W III tysiącleciu p.n.e. osady były już bardziej stabilne, poza rybakami i myśliwymi stopniowo zaczęli pojawiać się rolnicy i hodowcy – na terenie ich osiedli znajdujemy np. rozmaite resztki pożywienia, które wiele mówią nam o gospodarce dawnych osadników.

Znaczący wzrost demograficzny miał nastąpić jednak dopiero w I tys. p.n.e. wraz z ekspansją kultury pomorskiej.

- Na terenie Gdyni są pochodzące z tamtego okresu dość liczne groby z pochówkami ciałopalnymi w popielnicach – urnach ozdobionych przedstawieniami ludzkich twarzy. – mówi Mateusz Cwaliński . - O ich symbolice nadal się dyskutuje i nie ma zgody co do tego, co miały one w rzeczywistości wyrażać. Dzięki nim wiemy jednak, że byli to ludzie religijni, przywiązujący duże znaczenie do kultywowania pamięci o przodkach.

O bogatym życiu duchowym dawnych mieszkańców dzisiejszej Gdyni świadczą m.in. odnajdywane w okolicy skarby z epoki brązu oraz żelaza. Najsłynniejszy z nich – odnaleziony kilka lat temu nad rzeką Kaczą – zawierał m.in. pozostałości biżuterii wykonanej z brązu i ślady obrzędów, w trakcie których odbywało się m.in. rytualne spalanie bursztynu.

Morze daje, morze zabiera

Kolejne rozdziały „Niepoznanej” odkrywają przed czytelnikami fascynujący obraz, i dotyczy to nie tylko samego człowieka oraz charakteru jego aktywności na terenach dzisiejszej Gdyni. Bo Gdynia to nie tylko ludzie i ich domy – to także, a może przede wszystkim - morze. Przyroda i jej cykle, specyficzna rzeźba terenu i zmieniająca się na przestrzeni dziejów linia brzegowa dyktowały osadnikom dynamicznie zmieniające się warunki egzystencji.

– Od warunków klimatycznych i dostępnych na miejscu źródeł pożywienia i surowców zależała przecież ludzka dieta i, w zasadzie, cała gospodarka. – podkreśla Mateusz Cwaliński. – Przez ostatnie kilkanaście tysięcy lat krajobraz dzisiejszej Gdyni ulegał ciągłym zmianom, pojawiały się i znikały różne gatunki roślin, wody Zatoki Gdańskiej stopniowo wdzierały się w głąb lądu, odbierając ziemie pod potencjalne i istniejące osady. Ludzkie osiedla długo były niewielkie i bardzo rozproszone, dlatego ich mieszkańcy musieli w dużej mierze być samowystarczalni. Wszystko to pokazuje, że człowiek wybierający okolice Gdyni za swoją siedzibę od zawsze musiał posiadać umiejętność adaptacji.

Nowa historia

Premiera „Niepoznanej” nie oznacza zamknięcia prac nad kompletną historią Gdyni.

– Rozmawiamy w momencie, w którym zawiązał się zespół redakcyjno-autorski tomu „Heroiczna. Gdynia w okresie II wojny światowej”, planowanego do wydania pod koniec 2025 roku. – mówi Marcin Szerle z Muzeum Miasta Gdyni. - Do realizacji w pierwszym etapie zaplanowaliśmy w sumie osiem tomów. Tak duży projekt wymaga jednak szerokich badań, prowadzonych również za granicą, powołania interdyscyplinarnych zespołów naukowych, pomyślnego współdziałania, dużych nakładów finansowych, a przede wszystkim - wielu lat pracy. Pozostaje nam wierzyć, że nie pojawią się czynniki i okoliczności, które mogłyby zaburzyć ten plan. Zainteresowanie lekturą „Niepoznanej” oraz samą inicjatywą Muzeum Miasta Gdyni nie pozwala patrzeć na tę perspektywę inaczej, jak z optymizmem – dodaje.

Wiadomość dla współczesnych

Odkryte na terenie Gdyni i jej okolic zabytki to nie tylko źródło faktów i naukowych nowinek. Na pytanie o najważniejszy element spuścizny, z którą nasi praprzodkowie zostawili nas, współczesnych mieszkańców Gdyni, badacze odpowiadają:

Mateusz Cwaliński: - Dzieje najdawniejszych osadników w rejonie Gdyni uczą nas pokory i szacunku dla środowiska naturalnego. Zatopione pozostałości osadnictwa pradziejowego możemy odczytywać jako swoiste déjà vu w kontekście dość ponurych perspektyw zalania w niedalekiej przyszłość przez Bałtyk wielu przybrzeżnych terenów w wyniku szybkiego podnoszenia się poziomu wód. Wtedy jednak człowiek nie miał w zasadzie na to wpływu. Dzisiaj to właśnie od nas zależy w największym stopniu, jak poradzimy sobie z tą sytuacją.

Marcin Szerle: - Tysiące minionych lat, zmiany środowiska naturalnego, wpływ – w dużej mierze negatywny – człowieka, zniszczenia wojenne, intensywna zabudowa, i pomimo tego wszystkiego wciąż odnajdujemy liczne ślady naszych poprzedników, a może po części i przodków… To dowód na tysiące lat balansu między przyrodą a ludźmi, który, niestety, drastycznie zaburzyliśmy w ciągu ostatnich dwustu lat. Świadomość tej utraconej równowagi powinna nam towarzyszyć, aby ślady, które po sobie zostawimy my, współcześni, było komu oglądać…