Francuzi mają powiedzenie, które mówi: dobre wino rozwesela serce człowieka. Nic dziwnego, że pod kątem spożycia wina na świecie pozostają w czołówce. Na polskich stołach wino pojawia się coraz częściej, choć wciąż przegrywa z innymi alkoholami. Dlatego daleko nam jeszcze do Francuzów czy Włochów. W Trójmieście pojawia się coraz więcej miejsc z winem. Wino pijamy nie tylko do obiadu, ale również dla smaku, bo wiemy o nim coraz więcej i wciąż chcemy się uczyć i poznawać jego walory.
Badanie przeprowadzone w latach 2022 - 2023 przez ekspertów od aplikacji Pan Paragon wskazuje, że najchętniej kupowanym przez Polaków alkoholem jest piwo, które pojawiło się na 10 proc. analizowanych paragonach. Na drugim miejscu znalazła się wódka 1,5 proc., a dopiero na trzecim wino – 1,2 proc., które o połowę wyprzedziło whiskey.
Według tego badania wino najchętniej kupują mieszkańcy województw: wielkopolskiego, dalej zachodniopomorskiego i śląskiego. Pomorskie znalazło się na ósmym miejscu.
Statystyczny Polak wypija 3,5 l wina rocznie – podaje badanie przeprowadzone przez KPMG. Ten wynik wskazuje na tendencję wzrostową w stosunku do poprzednich lat. W tym obszarze pozostajemy jednak w tyle nawet za najbliższymi sąsiadami: Czech kupuje 21 l wina, a Słowak 19l. Francuzi wciąż pozostają w czołówce wypijając 45 l wina rocznie (choć ponoć wyprzedzają ich Amerykanie). Na drugim miejscu pozostają Włochy, gdzie przeciętny obywatel wypija 40l wina rocznie.
Podróże kształcą
Jeszcze trzy dekady temu wino w Polsce mogło kojarzyć się dwojako: albo z kulturą wysoką – pijano je na wernisażach i premierach teatralnych, albo z tanimi trunkami o dźwięcznie brzmiących nazwach i niecenzurowanych etykietach. Dziś wino to trunek, który znajduje wielu amatorów, dostępny w szerokim asortymencie, kojarzony przede wszystkim ze specjalistycznymi sklepami.
Co wpłynęło na wzrost popularności wina w Polsce?
- Rozwój popularności wina w Polsce opiera się na kilku elementach. Wzrost dostępności różnorodnych win importowanych praktycznie z całego świata, rozwój kultury kulinarnej oraz zwiększone zainteresowanie winem jako elementem stylu życia są tylko kilkoma z wielu czynników. Więcej podróżujemy, obserwujemy kulturę winiarską w jej naturalnych miejscach, gdzie zakorzeniona jest od wieków. Dodatkowo, powstanie lokalnych winnic i produkcja wysokiej jakości polskich win również odegrały znaczącą rolę w rozwoju popularności picia wina w Polsce - zauważa Piotr Kamecki, sommelier i właściciel Wine Taste.
Podobnego zdania jest Michał Krypa, sommelier z wine baru Mielżyński:
- Opadnięcie żelaznej kurtyny doprowadziło do tego, że na półkach sklepowych zaczęliśmy mieć dużo większy dostęp do różnego rodzaju trunków. Do dzisiaj spotykam ludzi, którzy pamiętają czasy przed żelazną kurtyną i z łezką w oku wspominają Kadarkę czy Byczą Krew. Takie wina nie miały jednak nic wspólnego z winami jakościowymi. Kolejny czynnik, który wpłynął na większe zainteresowanie winami to otwarcie granic dające swobodę podróżowania – komentuje Michał Krypa.
Łukasz Chwojnicki z Vinissimo Restaurant& Wine Bar dodaje do tego również zmianę w podejściu do kultury stołu. - Posiłek to dziś nie tylko potrzeba fizjologiczna, ale celebracja, z rodziną przyjaciółmi i winem – komentuje Chwojnicki.
Na wino w Trójmieście
Rosnący rynek wina nie omija Trójmiasta. Wciąż pojawiają się tu nowe miejsca: winiarnie czy sklepy specjalistyczne, restauracje oferujące obszerną „piwniczkę”, prowadzące również sprzedaż win czy wine bary, choć tych jest stosunkowo najmniej. Na ten moment jest w sumie około pięćdziesięciu takich miejsc.
- Jest sporo restauracji, które traktują wino poważnie. Mają przemyślane selekcje, przeszkolony zespół i coraz częściej sommeliera. Drugą kategorią są sklepy specjalistyczne, które należą do importera, a co za tym idzie selekcja jest oparta na swoich etykietach. Mało jest projektów autorskich, ale to też pokazuje, że nie na wszystko rynek jest gotowy. To czego nam brakuje to wine bary. Spójrzmy na inne Polskie miasta: Warszawa, Kraków, Poznań – tam jest ich sporo. W całym Trójmieście jest tylko kilka takich miejsc – zauważa Łukasz Chojnicki.
- W Trójmieście otwiera się sporo nowych sklepów, jednak wiele z nich nie opiera się na własnym imporcie, przez co – mimo ciekawej oferty – może im być trudno utrzymać konkurencyjne ceny – mówi z kolei John Borrell, właściciel Wine Experess.
Według Michała Krypy z wine baru Mielżyński wszystko idzie w dobrą stronę. Rynek rośnie, konkurencja jest coraz większa, a to sprawia, że konsument ma coraz większy wybór i to nie tylko jeżeli chodzi o wybór wina, ale również wydarzenia czy degustacje związane z winem. - Dawniej trzeba było jeździć do Warszawy czy Poznania, aby wziąć udział w degustacjach. Obecnie to wszystko mamy tutaj na miejscu – dodaje Krypa.
Ile wiemy o winach?
Historia wina ma swój udokumentowany początek w Mezopotamii. Najstarsze wzmianki o nim pochodzą właśnie z tamtego regionu oraz z Gruzji, gdzie około 6 tys. lat temu uprawiano szczep o nazwie Rkatsiteli.
Dla współczesnego konesera wina ważny jest nie tylko szczep, ale również region, rocznik czy potencjał na starzenie. O winach jednak wciąż się uczymy i podchodzimy nieraz nieśmiało do tematu. Winiarnie i specjalistyczne sklepy zatrudniają sommelierów i wykwalifikowanych ekspertów, którzy chętnie dzielą się swoją wiedzą z klientami.
- Miejmy otwarty umysł i nie bójmy się zadawać pytań. Czasem mamy przekonanie, że powinniśmy znać się na wszystkim, ale nie zawsze jesteśmy w stanie. Dlatego zaufajmy osobom, które pracują i zdobywają wiedzę na temat wina, ale jednocześnie starajmy się weryfikować i zadawać pytania – zachęca Michał Krypa.
- Polscy konsumenci wina z roku na rok są bardziej świadomi i lepiej obeznani. Stają się też coraz bardziej zainteresowani próbowaniem nowych odmian winogron i stylów wina – mówi z koeli John Borrell.
I dodaje: - Naszą rolą jest nie tylko sprzedaż, ale także poszerzanie horyzontów klientów, niezmiernie cieszy nas więc rosnące zainteresowanie wiedzą o winie. Obserwujemy je zarówno podczas rozmów w sklepie, jak i poprzez rosnącą popularność organizowanych przez nas degustacji.
Co pijemy?
Jakie wina cieszą się największą popularnością w Trójmieście? Eksperci jednogłośnie mówią, że kupujemy takie wina na jakie nas stać i jakie lubimy.
- Panuje mylne przeświadczenie, że w sklepach specjalistycznych dostaniemy tylko drogie wina, co absolutnie jest nieprawdą – mówi Michał Krypa z wine baru Mielżyński.
Ceny w sklepach specjalistycznych zaczynają się od kilkudziesięciu złotych. To ceny porównywalne do tych z marketów. Jak zauważa sommelier, w sklepie z winami dostaniemy wina wyselekcjonowane przez ekspertów, znacznie lepszej jakości od tych marketowych, bo selekcje obejmują coraz nowsze regiony.
- Dawniej mogliśmy spróbować np. tylko i wyłącznie Sauvignon Blanc (SB) z Doliny Loary (Sancerre czy Pouilly-Fumé). Następnie trafiał na nasz rynek SB z Nowej Zelandii (Marlborough) i stał się trendy. Obecnie możemy wybierać pomiędzy SB z Austrii (Styria), Włoch (Friuli), Hiszpanii (Rueda), nie mówiąc już o Nowym Świecie. Mamy dużo więcej możliwości – zauważa Krypa.
Jak w każdym obszarze rynku, wśród konsumentów win pojawiają się trendy, choć wiele zależy od grona klientów. U jednych powodzeniem cieszy się włoskie Primitivo, podczas gdy u drugich odchodzi do lamusa na rzecz win lżejszych.
- Bez wątpienia obecnie trafia na nasz rynek coraz więcej win naturalnych, ekologicznych czy biodynamicznych. Jak grzyby po deszczu powstają restauracje, sklep specjalistyczne, które w swojej ofercie mają tylko i wyłącznie tego typu wina – komentuje Krypa.
Podobne spostrzeżenia Piotr Kamecki z Wine Taste:
-Obserwujemy zwiększone zainteresowanie winami organicznymi oraz naturalnymi, które są produkowane przy minimalnej ingerencji chemicznej. Klienci coraz częściej szukają win pochodzących z winnic praktykujących zrównoważoną uprawę i podejście przyjazne dla środowiska. Miłośnicy wina w Polsce piją coraz więcej win musujących na wielu poziomach cenowych oraz szampanów.
Smaki dobieramy coraz odważniej.
- Nasi klienci na ogół chętnie próbują nowości, a odmiany winorośli zupełnie nieznane wczoraj, dziś stają się hitami - jak w ostatnim czasie Pecorino z Abruzji we Włoszech, hiszpański Monastrell z Yecla czy Albariño. Co będzie następne? Może coś takiego jak endemiczne Sousao, czerwona odmiana z Portugalii, czy nietypowe interpretacje klasycznych odmian – Gamay Noir z Nowej Zelandii czy Pinot Noir z Patagonii – zauważa John Borrell z Wine Express.
O tym czy wybieramy wina białe czy czerwone zazwyczaj decyduje pora roku. Niezmiennie więcej czerwonego wina pijamy w okresie jesienno- zimowym, a białego czy musującego latem.
Skoro już mowa o winach musujących, nie sposób pominąć Prosecco, które stało się od kilku lat jednym z ulubionych win Polaków.
- Atrakcją w Prosecco jest podwyższony poziom cukru i przystępne ceny w dolnym segmencie rynku. Ale to Cava jest zwykle wybierana przez lepiej obeznanych entuzjastów win musujących, ponieważ jest bliższa szampanowi, tak w smaku, jak i w sposobie produkcji. Coraz więcej producentów Cavy przestawia się z tradycyjnych odmian hiszpańskich na Chardonnay i Pinot Noir, podstawowe szczepy w Szampanii, tendencja ta staje się więc coraz wyraźniejsza – mówi John Borrell.
A może polskie?
Coraz większe zamiłowanie do wina, sprawiło, że zaczęliśmy uprawiać winorośl w Polsce. W naszym kraju jest około 600 winnic z czego większość znajduje się w województwie małopolskim, dolnośląskim, lubuskim i na Podkarpaciu. W pomorskim jest ich zaledwie kilka.
W Trójmieście polskie wina również znajdują amatorów.
- Posiadamy wina od kilku różnych polskich producentów i sami robimy wino z winogron uprawianych w naszej winnicy na Kaszubach. Globalne ocieplenie i coraz wyższy poziom rzemiosła sprawiają, że polskie winiarnie z każdym sezonem produkują lepsze wina, rośnie więc także zainteresowanie nimi. Ale klimat Polski nadal bywa okrutny – zauważa John Borrell.
Piotr Kamecki uważa, że popularność polskich win to nie chwilowa moda, ale długotrwały trend. - Zainteresowanie polskimi winami wzrasta tak jak liczba winnic. Co rok mamy nowe wina rynku, a ich jakość rośnie wraz z poziomem wiedzy ich twórców – komentuje.
Albo bez procentów?
Coraz więcej mówi się o winach bezalkoholowych. To dobra alternatywa dla tych, co nie mogą pozwolić sobie na wypicie alkoholu. Czy wino bez procentów to nadal wino?
- Istnieje niewielkie, ale rosnące zainteresowanie winami bezalkoholowymi. Jednak dla wielu osób nadal smakują one bardziej jak sok owocowy niż jak prawdziwe wino. Ta część branży będzie się rozwijać, ale ma sporo do nadrobienia – mówi John Borrell.
- Dobre wino bezalkoholowe to odalkoholizowane wino. Jeśli dobrej jakości jest materiał bazowy to takim staje się finalny produkt. Brak alkoholu powoduje jednak, że brakuje w takim winie kręgosłupa, nie ma ono klasy najlepszych win, choć może być całkiem smaczne, szczególnie dla tych, którzy w danej chwili nie mogą spożywać alkoholu – zauważa Piotr Kamecki.
Kto pije i z kim?
- Panowie kupują i wydają więcej, ale gust Pań jest coraz mocniej zaznaczony – mówi Łukasz Chwojnicki z Vinissimo Restaurant & Wine Bar.
Wino pozostaje trunkiem towarzyskim. Z badania KMPG wynika, że wciąż najczęściej pijemy wino w towarzystwie rodziny i znajomych – tak przyznaje 48 proc. badanych. 41 proc. Przyznaje, że sięga po wino bez specjalnej okazji. Wino chętniej piją kobiety niż mężczyźni oraz osoby z wyższym wykształceniem.