Trójmiejski zespół w rajdzie Dakar Classic

Marcin Wiła

Nadchodząca edycja rajdu Dakar Classic będzie pierwszą w historii, w której oficjalnie wystartują polskie załogi, w tym także z Trójmiasta. W ramach zespołu P-Rally Tomek Staniszewski i Stanisław Postawka oraz Łukasz i Michał Zoll wystartują dwoma egzemplarzami Porsche 924 Turbo, które zostały specjalnie zmodyfikowane pod trudne warunki tych zawodów. W imprezie udział biorą pojazdy z lat 80. i 90., a formuła ograniczona jest do około 100 załóg, które będą rywalizować w Arabii Saudyjskiej od 5 do 19 stycznia.

Najtrudniejszy terenowy wyścig samochody na świecie od lat przyciąga miłośników przygód i motoryzacji. W nadchodzącej 46. edycji rajdu Dakar grono reprezentantów Polski mocno się powiększy. Obok zawodników rywalizujących w samochodach, ciężarówkach, SSV, czy na motocyklach, Polacy po raz pierwszy wystartują w kategorii Classic. Dakar Classic, nawiązujący do ducha oryginalnego Rajdu Paryż-Dakar, został zainaugurowany zaledwie trzy lata temu w Arabii Saudyjskiej. Jest to nowa kategoria, w której na słynnych rajdowych trasach ponownie ścigają się auta z początków historii tej imprezy. Nadchodząca edycja rajdu będzie pierwszą w historii, w której oficjalnie wystartują polskie załogi: Michał Horodeński i Arkadiusz Sałaciński w Toyocie Land Cruiser, Dominik Ben i Katarzyna Molicka w Suzuki Vitara oraz bracia Łukasz i Michał Zoll w Porsche 924 Turbo, do których w ramach zespołu P-Rally w drugim Porsche 924 Turbo dołączą Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawka. Co istotne, zespół P-Rally pochodzi z Trójmiasta i ma duże doświadczenie w kwestii budowy i obsługi samochodów off-road’owych. Poza własnym cyklem imprez w Polsce, związany jest z firmą 4Land, która od wielu lat zajmuje się na Pomorzu budową wyprawowych egzemplarzy Land Rover’a Defender. Teraz swoją wiedzę i doświadczenie wykorzystali, aby spełnić marzenie o udziale w legendarnym Rajdzie Dakar. Wybór padł na Porsche. Dlaczego nie Land Rover? Ponieważ do udziału w Dakar Classic regulaminowo kwalifikuje się tylko klasyczne wydanie Range Rover’a, a ten nie wpisał się w „gust” właścicieli zespołu.

- Model 911 startował już kilkanaście razy w Dakarze, dlatego zdecydowaliśmy się na 924, bo ten brał w nim udział tylko raz, w 1981 roku – opowiada Tomek Staniszewski, jeden z kierowców zespołu P-Rally. - Jak tylko dotarła do nas informacja, że ten samochód „łapie” się na regulaminowy start, to od razu pojawił się pomysł, żeby spróbować się z takim tematem zmierzyć. To było wyzwanie. Nie jest problemem zbudowanie kolejnej 911, bo było już ich tam kilka, ale 924 nie! Z tamtych lat nie zachowała się w ogóle dokumentacja techniczna samochodów, które były przygotowane na 1981 rok. Musieliśmy sobie to, co chcemy z tym samochodem zrobić, wymyśleć sami – dodaje.

Regulamin Rajdu Dakar Classic na szczęście daje twórcom samochodów dość wolną rękę jeśli chodzi o ich dostosowanie do imprezy. Załoga P-Rally podjęła jednak jedną, ważną i kluczową decyzję – „budujemy samochód w takiej technologii, w jakiej go budowano w latach 80.”.

Prezentowany egzemplarz Porsche 924 został znaleziony w Niemczech, w stanie co najwyżej dostatecznym. Mimo, że sprzedawcą była firma, która zawodowo zajmuje się przygotowywaniem aut tej marki do motorsportu, było to raczej „brzydkie kaczątko”, niż rajdowa perełka. Samochód został zakupiony w ciemno, w momencie, gdy w Europie rozpoczynała się pandemia koronawirusa. Porsche odebrano kilka miesięcy później z lekkim zaskoczeniem, co do jego stanu. Nie zraziło to jednak pomorskiej załogi i rozpoczęła ona długotrwały projekt budowy rajdówki na wyjątkowo trudny rajd.

Modyfikacjom poddano przede wszystkim zawieszenie, które jest kompletnie inne niż seryjne. Twórcy samochodu musieli uczynić ze sportowego auta, pojazd terenowy. Jednak Porsche 924 zachowało swoje nadwozie i charakterystyczny kształt. Również silnik, 2-litrowy z Turbo, w dużej mierze pozostał seryjny. Zmieniono jedynie układ paliwowy z kłopotliwego K-Jetronic na bardziej konwencjonalny i współczesny. Co ważne, samochód pozostał tylno-napędowy! Jest przy tym bardzo lekki, bo waży niespełna 1200 kilogramów, a moc silnika wynosi około 190 koni mechanicznych.

Dakar Classic 2024 rozpocznie się 5 stycznia krótkim prologiem w pobliżu północnego miasta Al-Ula. Po prologu na zawodników czeka sześć długich i bardzo trudnych etapów, w tym innowacyjny etap „48H Chrono”. Po nim zawodnicy będą mieli jeden dzień w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadzie na odpoczynek, regenerację i solidny serwis aut. Sześć kolejnych etapów poprowadzi rajd z powrotem w kierunku północnej części kraju.

- Startujemy jako dwie załogi. Ogółem czeka nas 7 891 kilometrów tras, które, jak obiecują organizatorzy, będą wymagać od ludzi i maszyn większego wysiłku, niż którekolwiek z poprzednich edycji. Zawodnicy będą musieli zmierzyć się z prologiem i 12 etapami. Po pierwszym tygodniu rajdu pojawi się także zupełnie nowa koncepcja: 48-godzinny etap, podczas którego zawodnicy rozproszeni na ośmiu biwakach zostaną pozostawieni samym sobie – opowiada Tomek Staniszewski.

Załoga nie traktuje startu jako jednorazowej przygody. Zebrane doświadczenia chcą wykorzystać w kolejnych edycjach Dakar Classic. Celem na ten rok jest po prostu ukończenie wyścigu, a w przypadku jednej załogi także powalczenie o lepsze lokaty.