Czytelniczy Gdańsk
W czasach, kiedy stale mówi się o spadku czytelnictwa w Polsce, okazuje się, że liczba czytelników jest całkiem spora, o czym możemy się przekonać patrząc na popularność jaką cieszą się festiwale literackie czy codzienne wizyty w bibliotekach albo księgarniach. Co zaskakujące gdańszczanie stawiają również na nasze rodzime utwory. Wśród nich znajdziemy nie tylko dzieła historyczne, ale także powieści, poezję czy albumy. Najczęściej z lokalnych autorów wybierani są Anna Sakowicz, Paweł Huelle, Magdalena Witkiewicz, Joanna Jax, Wojciech Chmielarz czy Krzysztof Bochus.
Na początku roku Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna w Gdańsku pokusiła się o sporządzenie Rankingu Beletrystyki Pomorskiej za rok 2022, czyli listy najchętniej wypożyczanych książek w filiach instytucji. Na spisie znalazło się prawie 490 pozycji. Pierwszą dziesiątkę zamykają takie nazwiska, jak Anna Sakowicz, Paweł Huelle, Magdalena Witkiewicz, Joanna Jax, Wojciech Chmielarz czy Krzysztof Bochus. Podczas tworzenia zestawienia brana jest tematyka utworów, a nie pochodzenie autorów, dlatego w zestawieniu mogą znaleźć się osoby, które nie pochodzą z regionu gdańskiego. Większość nazwisk również powtarza się z zeszłych edycji i święci triumfy kolejny rok wśród czytelników. Czy da się jakoś przełamać schemat i zainteresować czytelników młodymi i świeżymi nazwiskami?
Klasyka a region
Mówiąc o funkcjonowaniu literatury regionalnej, nie tylko tej, która wyszła spod ręki młodej osoby, należy mieć świadomość jej współistnienia wśród dwóch ważnych kategorii literatury: światowej i narodowej. Literatura światowa to korpus dzieł, które z racji osiągniętej i później potwierdzonej rangi stanowią powszechnie uznane dziedzictwo ludzkości; w skład owego zbioru wchodzą arcydzieła i dzieła kanoniczne, reprezentatywne dla poszczególnych kultur, języków i okresów. Natomiast literatura narodowa odnosi się do dzieł literackich danego narodu, tworzonych nie tylko przez pisarzy należących do narodu danego kraju, ale też przebywających na emigracji (stąd zdarzają się też dzieła w innym języku niż narodowy).
Jak wobec tego – mając świadomość takiej konkurencji – daje sobie radę literatura regionalna, w naszym przypadku dotycząca Pomorza? Mimo wzrostu znaczenia małych ojczyzn regionalizm pomorski w dobie współcześnie panującej globalizacji – kiedy większym zainteresowaniem od informacji na temat wydarzeń lokalnych, cieszą się treści uniwersalne dostępne na popularnych stronach i w aplikacjach internetowych – nie jest tak popularny.
- Trudno w bieżącej pracy bibliotekarskiej nie zauważyć, że literatura regionalna ma silną konkurencję, z którą – z wyjątkami – przegrywa już na starcie – mówi Iwona Joć-Adamkowicz, kierowniczka Działu Regionalnego Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku. - Współczesny polski rynek wydawniczy jest bowiem dla niej bezlitosny. Dziś sytuację pomorskiego rynku książek regionalnych możemy określić jako „bezustanny chaos”. W efekcie nie ma chyba obecnie na Pomorzu Gdańskim wydawnictwa, które zaliczyć by można do wiodących w Polsce. Istnieje kilka firm średnich i bardzo wiele tworów działających w skali mikro. Oczywiście nie oznacza to, że wydają one książki mniej interesujące. Regionalne nie znaczy bowiem gorsze – dodaje.
Współcześnie publikacje o tematyce regionalnej wydawane są w naszym województwie przez kilka typów wydawnictw, które można podzielić na: prywatne (takie jak chociażby Region, słowo/obraz terytoria, Marpress, Oficynka, Manufaktura Słów, Jasne, BIT, Novae Res, Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, Nova Era, Kreativer.pl), publiczne (głównie wydawnictwa uczelniane, muzealne, instytutów naukowych i bibliotecznych, a także teatrów, centr kultury czy szkolenia nauczycieli) i NGO, czyli organizacje pozarządowe (lokalne grupy działania, jak np. Kaszuby, Lokalna Grupa Rybacka, Zrzeszenie Kaszubko-Pomorskie, Stowarzyszenie „Żuławy Gdańskie”, Towarzystwo Miłośników Ziemi Sztumskiej itd.). Oprócz tego wydawaniem zajmują się oficyny kościelne, jak Bernardinum, samorządy czy fundacje, a czasami nawet redakcje czasopism.
W Polsce książkę każdy wydać może. Pozwoliły na to zmiany prawne, finansowe i coraz istotniejsze technologiczne. Jakie są tego skutki w przypadku wydawanej w Pomorskiem literatury regionalnej?
- Po pierwsze, o ile pod względem edytorskim tytułu regionalne nie odbiegają one od krajowej, a nawet światowej jakości, pod względem redakcyjnym nierzadko pozostawiają sporo do życzenia. Wiele z tych pozycji wydawanych jest w ramach projektów, co oznacza, że realizatorów zadania gonią terminy, brakuje więc czasu na pracę redaktora z autorem. Do tego dodać należy nierzadko słabe kompetencje lokalnych redaktorów – ocenia Iwona Joć-Adamkowicz.
Po drugie wydawanej lokalnie książce, z powodu braku szerokiej promocji i marketingu, a także tematyki często skierowanej do wąskiego grona odbiorców, prawie nie słychać poza miejscowym środowiskiem. Dodatkowo niskonakładowość, zwiększająca koszty wydania oraz niewielka liczba tytułów oferowanych przez wydawnictwo lokalne, sprawia, że brakuje funduszy na ich prezentację i dystrybucję w dużych księgarniach.
- Bardzo rzadko też udaje się obecnie wydać książkę regionalną niebeletrystyczną bez wsparcia publicznego (dotacje, granty, sponsoring). Bez niego często nie ma ona szansy na ujrzenie światła dziennego. Równie rzadko literatura regionalna jest dziś recenzowana czy w ogóle zauważana w mediach lokalnych i regionalnych – twierdzi Joć-Adamkowicz.
Gdańskie gusta biblioteczne
Według badań PISA (Programu Międzynarodowej Oceny Uczniów) i OECD (Międzynarodowej Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), aż 70% Polaków ma kłopot ze zrozumieniem tego, co czyta. Powodem jest oczywiście odejście od lektury na rzecz zapewne lakonicznych informacji tekstowych, z których korzystamy w urządzeniach elektronicznych będących w naszym posiadaniu.
- Zanim odpowiemy na pytanie, jakie preferencje czytelnicze mają mieszkańcy Gdańska (i województwa pomorskiego) korzystający ze zbiorów naszej biblioteki w kontekście gatunków i tematyki wypożyczanych książek, warto – w mojej opinii – postawić sobie pytanie: czytać cokolwiek czy nie czytać nic? Osobiście uważam, że czytanie tzw. literatury lekkiej rozwojowi umysłowemu człowieka nie zaszkodzi, ale nie czytanie w ogóle – już tak. O gustach się nie dyskutuje, co nie oznacza, że wartościowych tekstów nie należy promować – mówi Adamkowicz.
Zatem co najczęściej wybierają czytelnicy z Gdańska w filiach lokalnej instytucji?
- W ostatnich 12, 6 i 3 miesiącach przed wakacjami w naszej bibliotece najczęściej wypożyczane były… lektury. Przyznam, że moje zdziwienie na widok danych pobranych z bibliotecznego systemu katalogowego było niepomierne! Jeśli oddzielimy od całości bibliotecznego księgozbioru lektury, to… nie odkryjemy nic nowego. Wyraźnie widać, że gusta naszych czytelników nie różnią się od upodobań wypożyczających książki z innych części Polski. Sięgają oni najczęściej po literaturę kobiecą (większość czytelników to zresztą kobiety!), po kryminały i sensację. Niekoniecznie z akcją dziejącą się współcześnie. Dużą popularnością cieszą się te gatunki, kiedy ich fabuły osadzone są w przeszłości. Użytkownicy biblioteki lubią też czytać biografie znanych ludzi czy reportaże, słowem – treści „z życia wzięte”. Jedna rzecz względem danych bibliotecznych z ostatnich lat jednak się zmieniła. Przyglądając się statystykom wojewódzkiej biblioteki, z dumą zauważamy, że największą poczytnością w ostatnim okresie cieszą się autorzy polscy - przedstawia dane biblioteczne kierowniczka Działu Regionalnego.
W 2022 roku na zewnątrz wypożyczonych zostało we wszystkich gdańskich filiach wojewódzkiej biblioteki 1 186 697 tradycyjnych książek, 58 350 audiobooków i 51 224 e-booków.
Czytelnicze zakupy
Z zasobów bibliotek korzysta coraz więcej osób. Nic dziwnego, książki są coraz droższe i niewielkie księgarnie mają problem, by mimo ciekawej oferty, przyciągać nowych czytelników i czytelniczki. Różne wydarzenia literackie, jak chociażby Gdańskie Targi Książki, pozwalają kupić książkę taniej i spotkać się z ulubionym pisarzem. Wpływ na popularność czytelnictwa w Gdańsku, nie bez powodu, ma także założony przez Natalię Soszyńską Gdański Klub Książki.
- W Gdańskim Klubie Książki mamy jedno założenie: czytamy dobrą literaturę. Dobrą i dość często - mniej popularną. Nie sięgamy po hity Empiku i zapiski celebrytów. Staram się proponować książki ciekawe, czasem zapomniane, zawsze jednak intrygujące. Cieszę się, kiedy jeszcze długo po spotkaniu wymieniamy się wrażeniami, refleksjami, podsyłamy sobie teksty kultury w podobnym, co przeczytana książka, klimacie. Myślę, że to najlepszy dowód na to, że te spotkania kształtują nasze literackie preferencje i odpowiadają na potrzeby tych, którzy kochają dobrą literaturę – mówi Natalia Soszyńska.
Jednak rynek wydawniczy, jak każdy rynek podlega modom, do których muszą dostosować się księgarnie ze swoją ofertą. A co znajdziemy w lokalnych, gdańskich księgarniach?
- Czytelnicy i czytelniczki z Gdańska kupują w dużej mierze to, co jest w danym momencie popularne – mówi Viola Wojda z księgarni Firmin. - Na tę popularność mają wpływ różne czynniki: artykuły w czasopismach branżowych, wpisy na popularnych blogach, audycje radiowe, reklama w telewizji śniadaniowej, spotkanie autorskie organizowane w okolicy, najważniejsze nagrody literackie (polskie i zagraniczne), a czasem nawet informacja o śmierci znanej pisarki czy pisarza. Nasi klienci i klientki bardzo chętnie kupują to, co sami polecamy im wspólnie z koleżanką i kolegą (o czym opowiadamy na miejscu w księgarni i o czym piszemy na naszym fanpage'u na fb). Są to często pozycje zupełnie niereklamowane w sieci – dodaje.
W ofercie księgarni Firmin znajdziemy książki wydawnictw regionalnych takich jak między innymi: Marpress, słowo/obraz terytoria, Instytut Kultury Miejskiej, Tytuł, Wiatr od morza, Via oraz specjalnie wydzielone miejsce z literaturą piękną gdańskich pisarek i pisarzy (tu m.in. Barbara Piórkowska, Paweł Huelle, Stefan Chwin).
- Gdy pojawia się jakaś nowość z tego działu, zawsze spotyka się z czytelniczym zainteresowaniem. Są klienci i klientki, którzy kolekcjonują literaturę związaną z Gdańskiem. Przyjezdnym, którzy chcą się zapoznać z historią miasta, często polecamy m.in. książki wydawane przez Marpress, słowo/obraz terytoria czy Instytut Kultury Miejskiej. Poziom zainteresowania wydaje mi się stały: jedynie sezon turystyczny sprawia, że częściej niż przeciętnie sprzedajemy publikacje dotyczące miasta – mówi Viola Wojda.
Podobną sytuację można zauważyć w księgarni i wydawnictwie Marpress, które stawia na niszowe regionalne i zagraniczne tytułu.
- Ci, którzy znają naszą księgarnię wiedzą, że posiadamy w ofercie książki wydawnictw, których w większości nie znajdą na półkach dużych sieciowych księgarń – tłumaczy Fabian Cieślik. - Wyróżnia nas na osobny dział z poezją i z komiksami oraz wyselekcjonowana literatura dla dzieci i młodzieży. Nasi czytelnicy i czytelniczki, tak jak wszyscy, lubią sięgać po nowości, książki aktualnie głośne, ważne czy nagradzane, ale nie kierują się tylko datą wydania. Szukają wartościowych książek, które zostaną z nimi na dłużej. Wciąż popularniejsza jest literatura zagraniczna, ale polskie nazwiska sprzedają się coraz lepiej.
W księgarni ogromną popularnością cieszą się tytuły o tematyce gdańskiej. Coraz więcej osób chce poznać historię miasta, dlatego chętnie sięgają po książki Andrzeja Januszajtisa - najbardziej znanego badacza Gdańska. Ale hitami są także „Dwudziestolecie pomiędzy. Miniatury o wolnym Mieście Gdańsku (1920-1939)” Jana Daniluka i „Czarownice, mieszczki, pokutnice. Gdańskie szkice herstoryczne” Michała Ślubowskiego, bo pokazują miasto z nieznanej perspektywy.
A jak wygląda wybór czytelników w Tajnych Kompletach?
- Generalnie sprzedaż rozkłada się raczej proporcjonalnie pomiędzy beletrystyką, literaturą faktu, eseistyką czy literaturą dla dzieci – mówi Grzegorz Czekański. - Mamy wyselekcjonowaną ofertę książek w języku angielskim czy ukraińskim i ten dział także znajduje regularnych odbiorców. Książki o Gdańsku, Pomorzu czy książki lokalnych autorów to ta część asortymentu, której regularnie klienci szukają. Przyczyniają się do tego organizowane u nas spotkania autorskie z gdańskimi pisarzami. W Tajnych Kompletach naczelną zasadą jest staranna selekcja księgozbioru – klienci mogą więc zakładać, że nie będzie u nas książek z przypadku.
Walka z wiatrakami
Problemem, który istnieje na rynku czytelniczym od wielu lat, jest fakt, że na topce zawsze są te same znane nazwiska, co sprawia, że ma się wrażenie czytania tych samych autorów. Jednocześnie utrudnia to dotarcie młodym pokoleniom pisarzy i twórców do czytelników i zainteresowania ich swoją twórczością, która może być zgoła inna od tego, co prezentują już uznani autorzy. A niejednokrotnie takie zmiany poruszały literaturę do przodu. Jak zatem sprawić, żeby debiutanci i nieznani twórcy zaczęli być zauważani przez czytelników i wszelakie rankingi?
- To zależy, jakie rankingi popularności mamy na myśli. Wystarczy zerknąć na listę bestellerów księgarń kameralnych, aby dostrzec różnicę wobec tego, co prezentuje tzw. „topka” z empiku. Ja mam wrażenie, że powstaje coraz więcej oficyn wydawniczych zorientowanych na literaturę niszową bądź prezentujących debiutujących autorów, jak np. Cyranka, Filtry czy Książkowe Klimaty. Na gruncie lokalnym, warto przywołać choćby ofertę gdańskiego Marpressu, aby przekonać się, że ambitniejsza literatura znajduje swoich odbiorców i ten krąg się poszerza – mówi Grzegorz Czekański z Tajnych Kompletów.
Fabian Cieślik zauważa także inny problem, który sprawia, że nie wszystkie książki da się wypromować.
- Problemem jest niedobór profesjonalnych krytyków i krytyczek literackich – jest ich bardzo niewielu i nie są w stanie mówić, pisać o wszystkich tytułach wartych poznania. Ich rolę przejęli użytkownicy i użytkowniczki mediów społecznościowych. Na pewno pomogłoby, gdyby media tradycyjne więcej miejsca poświęcały literaturze i promowały czytanie jako wartościową formę spędzania czasu, pokazywały, że czytać może każdy, wszędzie i zawsze – ocenia.
Ważną kwestią, która dotyka każdego autora, jest czas życia książki na rynku. Ogólnie mówi się, że od czasu premiery jest to ok. 3-ch miesięcy, potem popularność pozycji spada. Przy dużym marketingu osób znanych i uznanych można na tym dużo zyskać, jednak debiutanci nie mają takich zasobów, które pozwoliłyby na skuteczną reklamę.
- Nowość wypiera nowość, a my jako konsumenci i konsumentki chcemy więcej i więcej tego, o czym nam się akurat opowiada, do czego się nas zachęca. Coś, co było wczoraj bestsellerem, za 3 miesiące może wylądować w dziale z przeceną. W naszej księgarni - chcąc zapewnić książkom nieco dłuższy żywot - często polecamy tytuły starsze, sprzed kilku lat, takie, które dla nas są jakoś ważne. Bo dobra literatura powinna bronić się przed upływem czasu – wspomina Viola Wojda.
Innych źródeł problemu upatruje Natalia Soszyńska, która stawia na odgórne działania, a te według niej w ostatnich latach faworyzują ciągle te same nazwiska.
- Dziś pisać chcą wszyscy, tak wielu ma wiele do powiedzenia, tak niewielu potrafi to ubrać w literaturę. Wydawnictwa dostają codziennie dziesiątki propozycji: gotowych tekstów książek, opowiadań, fragmentów. W dużej mierze to grafomania. Ci, którzy potrafią pisać, celują w konkursy i stypendia miejskie, ale i tam jest trudno się przebić. Jakby się przyjrzeć - wiecznie są tam te same nazwiska. Jest dla mnie nie do przyjęcia sytuacja, w której miasto od lat utrzymuje finansowo pisarza czy pisarkę, których utwory nie odnoszą sukcesów poza murami magistratu i miejskich rautów. To niedopuszczalne – mówi Natalia Soszyńska.
Rozwiązanie na tę sytuację ma Iwona Joć-Adamkowicz, która sugeruje, by dać trochę przestrzeni młodym w sferze publicznej kultury i sprawić, by byli zauważeni poprzez nagrody.
- Uważam, że warto zauważać debiutantów przy wręczaniu nagród literackich. Jest ich w Polsce wiele, a w naszym wojewódzkie dwie ważne – Nagroda Literacka Gdynia i Pomorska Nagroda Literacka. Nie chodzi mi od razu o nagrodę główną dla młodego pisarza, ale czemu by stworzyć w nich kategorii „Najlepszy debiut”/”Najlepszy twórca młodego pokolenia”, bo debiut może być późny w danym gatunku… – zastanawia się Adamkowicz.