Przysmaki zapełniające do pełna paterę miały pozwolić hotelowym gościom rozkoszować się widokiem wschodzącego słońca. Churchill sięgnął po delikatną filiżankę wypełnioną naparem herbaty. Nie miał czasu. Spieszył się, by bajkowy widok zatrzymać dla siebie jak najdłużej. Na Maderze, którą szczerze pokochał, malował swe obrazy.
Cała wyspa pełna jest cudów stworzonych ręką natury, a sama natura wydaje się tu być dumna ze swego dzieła. Głównie dzięki niej, podróż na Maderę jest pielgrzymką w inny wymiar. Winston Churchill, dwukrotny premier Wielkiej Brytanii, podczas swego życia stworzył ponad 500 prac, część z nich uwiecznia bajkowe dzieła sztuki stworzone na rajskiej wyspie ręką natury.
Korowód sław
Na Maderze Churchill dochodził tu do siebie po przebytym udarze. W urokliwej Câmara de Lobos, gdzie w latach 50. mieszkał, jest nawet tzw. Ławeczka Churchilla, na której z nieodłącznym cygarem w ustach przesiadywał długie godziny, skupiając się na malowaniu pięknej zatoki, kolorowych łódek rybackich, widoku na zielone tarasy, trzepoczące na wietrze palmy i błękit oceanu. Polubił też ekskluzywny, zbudowanym w 1891 roku Reid's Hotel, usadowiony na stromych klifach, w pobliżu centrum stolicy wyspy, Funchal. Dziś można zamieszkać tu w pełnym pamiątek po słynnym Brytyjczyku apartamencie, albo jego wzorem wypić herbatę z hipnotyzującym widokiem na ocean.
Kto jeszcze zachwycał się Maderą? Niewielki ląd obmywany chłodnymi wodami oceanu odkryło dla siebie wiele znanych postaci. Korowód nazwisk jest długi i imponujący. Bywał tu Krzysztof Kolumb, później królowa Adelajda, cesarzowa Sissi, Bernard Shaw, nawet Fidel Castro. Niewiele osób pamięta, że wiele lat żył tu król Polski Władysław Warneńczyk.
Po zdrowie na Maderę przyjechał też Józef Piłsudski. Rozkoszując się spokojem na przełomie 1930 i 1931 roku spędził tu długie trzy miesiące. Marszałek stał się dla mieszkańców wyspy ważny do tego stopnia, że ścianę willi Quinta Bettencourt, gdzie wówczas mieszkał, ozdobili pamiątkową tablicą, a w centrum Funchal postawili mu pomnik. Pamiętają go zresztą nie tylko z tego powodu. Podczas pobytu na wyspie marszałek obchodził imieniny - z tej okazji z Polski dotarło tu ok. 1 mln kartek pocztowych, co było wówczas rekordem portugalskiej poczty.
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…
Madera w przewodnikach turystycznych nazywana bywa atlantyckim rajem i perłą Atlantyku. To nie dziwi. Wyspa wygląda bowiem jak plan filmowy, a filmowcy chętnie to wykorzystują, szczególnie jeśli tłem filmu lub serialu mają być spektakularne widoki.
Bohaterami „Moby Dick’a” z 1956 roku, stał się nie tylko grający główną rolę Gregory Peck, ale też polujący na wieloryby miejscowi rybacy. Wielorybnictwo jest ważną częścią historii i kultury archipelagu. Polowano na nie z małych otwartych łodzi, używając ręcznych harpunów i lanc. Wielorybnictwo oficjalnie ustało w 1982 roku, a od 1987 roku wody terytorialne Madery są wyznaczonymi rezerwatami ssaków morskich. Dziś na Maderze na wieloryby i delfiny poluje się wyłącznie aparatami fotograficznymi. Okalające wyspę wody należą do najlepszych w Europie miejsc do obserwowania ssaków. By tego doświadczyć, wystarczy w porcie w Funchal zarezerwować wodną wyprawę statkiem lub katamaranem.
Maderę pokochali też polscy filmowcy. Stała się bohaterką serialu - obok Agaty Buzek, Marty Żmuda-Trzebiatowskiej, Bartosza Kasprzykowskiego - „Teraz albo nigdy” i romantycznej komedii „Miłość na wybiegu” z Karoliną Gorczycą i Marcinem Dorocińskim w rolach głównych. Branża turystyczna jest zdania, iż właśnie po emisji tych filmów wyspa stała się turystycznym przebojem wśród polskich turystów.
Teraz krajobrazy Madery stały się tłem dla nowego filmu z sagi „Gwiezdne wojny”. Wiosną zdjęcia były realizowane na północnym i południowym wybrzeżu wyspy. O Maderze będzie można więc powiedzieć: „Dawno, dawno temu w odległej galaktyce…”.
Zwalnianie tempa
Jest tu wiele rzeczy do zrobienia, miejsc do zobaczenia i powodów, dla których wizyta na Maderze jest po prostu przyjemna. Zazwyczaj podczas podróży skupiamy się na tym, by zobaczyć jak najwięcej. Madera pozwala zwolnić tempo. Jej uroda hipnotyzuje i nie ma w tym odrobiny przesady. Są tacy, którzy przyjeżdżają na wyspę, aby cieszyć się wodą i słońcem, inni wolą odludzia, wybierając je na długie wędrówki. Jedno jest pewne – ten mały klejnot rzucony na ocean stara się sprawić, aby każdy tu doświadczył jak najlepszych wrażeń, mógł kontemplować widoki przypominające obrazki z idealnie dopracowanej fototapety.
Przyglądając się mapie, na której nakreślona jest wyspa, aż trudno uwierzyć, iż zdołano tu upchać aż 3000 kilometrów szlaków turystycznych. Lewady (kanały irygacyjne) wytyczono wzdłuż drobnych strumyków i dużych wodospadów otoczonych egzotyczną roślinnością. Miejscowym zaczęły służyć już w XVI wieku do transportowania wody deszczowej z z północnych stoków gór na nasłonecznione stoki południowe, gdzie uprawia się rośliny, głównie winogrona, bananowce, trzcinę cukrową, kwiaty, warzywa. Przyszedł czas, gdy turyści uznali lewady za wielką atrakcję Madery, szybko więc ścieżki biegnące wzdłuż kanałów stały się szlakami turystycznymi o różnym poziomie trudności, umożliwiające wyjątkowe spotkanie z naturą i dające szanse odkrywania zapierających dech w piersiach krajobrazów.
Świat wokół Ronaldo
Nie brakuje głosów, iż współcześnie sława Madery rośnie wraz ze sławą Cristiano Ronaldo znanego jako CR7, piłkarza celebryty, który właśnie tu się urodził i wyrósł na najpopularniejszego Maderczyka na świecie. Pierwsze strony historii Cristiano Ronaldo, za którymi podążają miliony ludzi na całym świecie, zostały napisane na ulicach Madery. Wciąż mieszka tu jego najbliższa rodzina, a on sam często i chętnie wpada na wyspę, by spędzić nieco czasu w swej luksusowej posiadłości. Wiele się tu kręci wokół Ronaldo. W Pestana CR7 Funchal, hotelu do niego należącym, można spędzić noc, albo w umiejscowionej tu restauracji spróbować jego ulubionych smakołyków.
Śmiało też można powiedzieć, że piłkarz wita przybywających na wyspę gości. Ciekawostką jest bowiem fakt, iż po wygraniu przez Portugalię EURO 2016, władze Madery w ciągu zaledwie 2 tygodni postanowiły przemianować lotnisko z Santa Catarina na Cristiano Ronaldo Aeroporto da Madeira.
Jednak bez wątpienia najciekawszym miejscem związanym z portugalskim mistrzem sportu, jest umiejscowione w Funchal muzeum, pełne jego trofeów zdobytych w trakcie kariery. Najbardziej kultowymi pamiątkami są cztery Złote Buty i oczywiście pięciu zdobytych Złotych Piłek. Mistrz ma też swój pomnik, przed którym zawsze spotkać można wielbiących go fanów. Tylko o świcie piłkarz ma nieco spokoju od wielbicieli.
Dramatyczne lądowanie
Adrenaliny na Maderze, choć to spokojna wyspa, nikomu nie zabraknie. Już samo lądowanie tu jest absolutnie ekscytujące. Kiedy samolot dotyka krótkiego, kończącego się na specjalnych kolumnach pasa startowego, przez ciało przechodzi dreszcz. Również wylot z tego miejsca mrozi krew w żyłach, gdy oczy podróżnych skupiają się na okalających niewielkie lotnisko stromych klifach, o które z wielką mocą uderzają błękitne wody Oceanu Atlantyckiego.
Lotnisko okrzyknięto jednym z największych wyzwań dla pilotów dużych samolotów pasażerskich. Usadowienie go tuż nad oceanem, obok gór, sprawia, iż podejście do lądowania na Maderze wymaga nie tylko przyjaznych warunków pogodowych, ale w pierwszym rzędzie od pilota specjalnej licencji. Silne boczne wiatry, ptactwo zamieszkujące okolicę i krótki pas startowy sprawiają, iż History Channel uplasował lotnisko na dziewiątym miejscu najniebezpieczniejszych lotnisk na świecie.
Gdy powstało, w 1964 roku, droga startowa i pas do lądowania liczyły zaledwie 1600 m. Już wtedy trudno je było nazwać przyjaznym pilotom. W 1973 roku Caravelle linii Aviaco spadł do oceanu podczas podchodzenia do lądowania, choć prawdziwie złą sławę lotnisko zyskało po katastrofie Boeinga 727, należącego do linii TAP Portugal, do jakiej doszło tu w 1977 roku. Zginęło w niej 131 osób.
By lotnisko mogło bezpieczniej funkcjonować, sześć lat później znaczną część płyty startowej dobudowano tuż nad oceanem. Pas ułożono na 180 kolumnach, każda o średnicy 3 metrów i o wysokości kilkunastu pięter. Zapewne dzięki temu lądowanie na Maderze jest mniej dramatyczne niż jeszcze w latach 70. ubiegłego wieku. Z łatwością można się o tym przekonać. Wystarczy wskoczyć w samolot Wizz Air, by bezpośrednio z Polski dotrzeć na bajkową wyspę.