Chcemy pokazać naszym artystom i publiczności rzeźby, które mogą zachwycać, urzekać, drażnić, ale mało kogo pozostawiają obojętnym – z Eulalią Domanowską, dyrektorką Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie rozmawiamy o długo oczekiwanych wynikach międzynarodowego konkursu Baltic Horizons oraz najnowszej wystawie Sir Tony'ego Cragga, światowej sławy rzeźbiarza, którego dzieła od 28 maja możemy podziwiać w przestrzeni PGS oraz w Parku Północnym w Sopocie.

Niedawno rozstrzygnięto ogłoszony w ubiegłym roku konkurs Baltic Horizons. Sam konkurs to dla Sopotu okazja do wzbogacenia przestrzeni publicznej o ciekawą rzeźbę – uczestnicy mieli zaproponować pomysł, który tematycznie będzie nawiązywał do kwestii ochrony klimatu. Zwycięski projekt zostanie zainstalowany w sopockim parku niedaleko plaży. Jak wyglądał proces wyłaniania zwycięzcy?

Do udziału w Baltic Horizons zgłoszono 10-ciu artystów, nominowanych przez prestiżowe instytucje kultury w kilku nadbałtyckiuch krajach. Proces wyboru artystów był bardzo ciekawy - np. na Łotwie wybór był wynikiem konsultacji ze wszystkimi instytucjami zajmującymi się sztuką współczesną w Rydze, proces sam w sobie był więc bardzo demokratyczny. Łotewska reprezentacja była zresztą bardzo silna, kraj reprezentowały rozpoznawalne nazwiska, np. ĒRIKS BOŽIS czy KRIŠS SALMANIS, który współtworzył pawilon łotewski na 55. Biennale Sztuki w Wenecji. Jego praca bardzo nam się podobała, to wszechstronny artysta o szerokich horyzontach, myślący inaczej, często bardziej funkcjonalnie lub, dla odmiany, poetycko. Projekt Salmanisa był jednym z naszych faworytów.

O którym projekcie mówimy?

To postacie w futurystycznych kombinezonach, w ostrych, neonowych kolorach, umieszczone na ławkach, huśtawkach i w innych sytuacjach z codziennego życia. Połączenie tych dwóch aspektów – zwykłej codzienności i wyczuwalnego niebezpieczeństwa, daje niesamowity efekt.

Oprócz samej idei ochrony klimatu artyści musieli rozważyć także aspekt czasowy, co dla niektórych okazało się szczególnym wyzwaniem.

Zgadza się. Jednym z kryteriów oceny zgłoszonych do konkursu projektów była swego rodzaju ponadczasowość, zarówno w sensie fizycznym jak i artystycznym. Artyści musieli pomyśleć o tym, że rzeźba będzie musiała przetrwać w przestrzeni miejskiej przynejmniej 5 dekad. Dla niektórych mogło to oznaczać, że ich dzieło będzie musiało ich przeżyć – to był bardzo poruszający aspekt konkursu.

Finalnie jury zdecydowało się jednak na wybór instalacji litewskiego artysty Andriusa Labašauskasa ”Głębia Landsort”. Zwycięska koncepcja zostanie za kilka miesięcy zrealizowana w przestrzeni miejskiej Sopotu. Czym przekonał was projekt litewskiego rzeźbiarza?

Andrius to jeden z młodszych uczestników konkursu, ale ma już całkiem pokaźny dorobek artystyczny. Realizuje teraz m.in. interesujący projekt przed pałacem prezydenckim w Wilnie - to pomnik ku czci obrońców Litwy, ale rozumiany nieco inaczej. Nie będzie w nim tragicznego, martyrologicznego przesłania, krwawych ofiar, będzie za to wolność – piękna idea, ważna dla każdego z nas. To ciekawa droga myślenia. Projekt zaproponowany z kolei dla Sopotu nawiązuje do największej głębi Bałtyku, w której z racji specyficznego położenia i rzeźby dna niestety zbierają się zanieczyszczenia. Andrius chce niejako wydobyć Landsort na powierznię – zaproponował umieszczenie w sopockim parku kamiennego kręgu, kształtem nawiązującego do głębi Landsort. Obiekt będzie dodatkowo podświetlany niebieskim, czerwonym lub białym strumieniem światła, wszystko w zależności od wskaźników temperatury powietrza w regionie Zatoki Gdańskiej. Mamy nadzieję, że oszlifowane powierzchnie marmuru zachęcą przechodniów do tego, by na chwilę zwolnić tempo, usiąść i być może pogrążyć się w refleksji wokół tematu jakim są zmiany klimatyczne i ochrona bałtyckiego ekosystemu.

Istnieją prognozy naukowe, że za 50 lat poziom Bałtyku może podnieść się o około 4 m. Zarówno dla zwycięskiego projektu jak i mieszkańców Sopotu to ponura wizja...

Jeszcze przed rozpoczęciem prac nad projektami artyści spotkali się z prof. dr hab. Janem Marcinem Węsławskim, szefem sopockiego Instytutu Oceanologii PAN. To było bardzo ciekawe spotkanie, w czasie którego prof. Węsławski przedstawił artystom tę, jak pani zauważyła, rzeczywiście ponurą prognozę. Jego sposób myślenia o tym problemie jest jednak nieco inny, w pewien sposób odwraca perspektywę i przewraca nasze myślenie. Poziom wody się podniesie, Sopot być może stanie sie rozlewskiem. I co wtedy?

No właśnie, co wtedy?

Przewrotnie, to świetny scenariusz dla natury, dla której pewnie nie będzie to problem. To będzie zdecydowanie problem dla nas, ludzi. Pytanie, czy i jak poradzimy sobie z następstwami własnych działań.

Zrobiło się strasznie.

Państwowa Galeria Sztuki nie chce straszyć ludzi (śmiech), ale na pewno chcemy zachęcić do potrzebnej refleksji nad różnymi tematami, także trudnymi. I robimy to tak, jak potrafimy, za pomocą sztuki.

W planach na najbliższe miesiące kolejna ważna wystawa – „Alternatywna rzeczywistość” i Tony Cragg. Mocne nazwisko, na które w Trójmieście czekają chyba wszyscy miłośnicy współczesnej rzeźby.

Pod koniec maja otworzyliśmy wystawę jednego z najważniejszych żyjących artystów. W północnej Polsce będą w podobnym czasie 2 wystawy prac Tonego Cragga – w Toruniu i właśnie w Sopocie. Moją ambicją było to, żeby pokazać naszym artystom i publiczności rzeźby, które mogą zachwycać, urzekać, drażnić, ale mało kogo pozostawiają obojętnym. To sztuka na absolutnie światowym poziomie, wyjątkowa ze względu na koncept, formę i różnorodność zastosowanych materiałów. Tony Cragg, urodzony w Liverpoolu, studiował w Londynie, od wielu lat mieszka w Niemczech i w Szwecji – taka mieszanka daje ciekawy artystyczny efekt.

Dlaczego Cragg zdecydował się opuścić Anglię? Czy na kontynencie czekała na niego lepsza, bardziej wyrozumiała publiczność?

Anglicy są rzeczywiście zafascynowani historią. Ciężko przychodzi im akceptacja futurystytcznych form, dlatego Tony szukał dla swojej sztuki innych przestrzeni, może nieco bardziej otwartej na eksperymenty. Ale trzeba podkreślić, że brytyjska rzeźba II połowy XX wieku jest generalnie świetna – na Wyspach działało i działa nadal naprawdę wielu wybitnych artystów, których twórczość jest bardzo różnorodna, jak Anthony Gormley, Anish Kapoor, Tracey Emin, Mark Quinn czy Richard Deacon.

Czy wszystkie eksponaty tej wystawy będziemy oglądali w przestrzeniach galerii?

Nie, część rzeźb, ze względu na gabaryty została umieszczona w parku północnym przy plaży. Już na etapie instalacji wzbudzały one ogromne zainteresowanie przechodniów.

Jaki był klucz wyboru eksponatów?

Chcieliśmy zaprezentować Cragga z różnych lat i jego dzieła wykonane z różnych materiałów. Sam artysta powiedział kiedyś, że jest w stanie zrobić rzeźbę z każdego materiału – i właśnie tę różnorodność pragniemy zaprezentować w Sopocie. Tony Cragg eksperymentuje z kamieniem, metalem, żywicami, ceramiką i szkłem, co to otwiera wiele możliwości twórczych. Wcześniej używał fotografii, przedmiotów gotowych czy kawałków plastiku, tworząc jedne z pierwszych na świecie rzeźb recyklingowych.

Skąd wzięła się jego fascynacja materią i jej różnymi formami?

Kariera Tonego Cragga zaczęła się od pracy w laboratorium chemicznym, gdzie najpierw towarzyszył ojcu, poźniej przez kilka lat sam miał okazję tam pracować. Dzięki tym doświdczeniom umiejętnie wykorzystuje rozmaite właściwości fizyczne materiałów – szczególnie ciekawe efekty widać w pracach ze szkła, które samodzielnie piaskuje czy też poddaje działaniu bromku, nadając szklanej masie różne barwy. Przez ostatatnie dekady proces industrializacji spowodował standaryzację otaczającej nas rzeczywistości – on chce pokazać coś, co nie zostało stworzone przez przemysł ani przez naturę, nowe formy, nowe materie. Na parterze Państwowej Galerii Sztuki można podziwać jego rzeźby i instalacje ze szkła oraz rysunki, a w parku trzy rzeźby z brązu i jedną ze stali nierdzewnej. Dodam tylko, że wystawa Tony Cragga łączy się z następnym projektem zaplanowanym tego lata – wystawą szklanych rzeźb wybitnych artystów organizowaną we współpracy z wenecką Fundacją Adriano Berengo z Murano. Niedługo będziemy mogli podzielić się większą ilością informacji na ten temat.

Wróćmy jeszcze na chwilę do sopockiej wystawy. Kiedy przyglądamy się rzeźbom Cragga, zauważamy, że nawet te, które z założenia są statyczne, na swój sposób są jednocześnie dynamiczne, rozedrgane.

Tak, trzeba przyglądać się im z różnej perspektywy, pod rożnym kątem, dostrzegamy wtedy ich ukryte znaczenia. Tony Cragg przez wszystkie lata swojej twórczości nieustannie eksperymentował, i to jest wielka wartość jego różnorodnej, ciekawej sztuki. Są przecież artyści, którzy przez całe życie trzymają się jednej formy lub materiału, z którym nauczyli się pracować.

Czy jest szansa, że któraś z przykuwających wzrok kolumn Tonego Cragga zadomowi się u nas na stałe?

Bardzo bym chciała, żeby jakaś jego rzeźba pozostała w Sopocie po tej wystawie. Nie jestem jednak pewna, czy to się uda - to jeden z nawybitniejszych współczesnych artystów, więc problemem są finanse. Rzeźby tego artysty kosztują naprawdę pokaźne sumy. Nie sądzę, by Sopot było stać na taką inwestycję.

Może z pomocą przyszłyby państwowe fundusze?

Tutaj stawiałabym raczej na wsparcie prywatnego mecenasa, który zechciałby kupić dla Sopotu taką rzeźbę i stać się dobroczyńcą dla lokalnej społeczności i ludzi odwiedzających kurort. Czasy dla kultury mamy niezbyt łaskawe, ale dla przestrzeni naszego miasta z pewnością byłaby to bardzo ważna i niezwykle prestiżowa inwestycja.