Korokkke, bao albo ceviche – to tylko kilka z propozycji, jakie były do wyboru z dwóch dostępnych menu przygotowanych przez szefów kuchni restauracji Yatta Sushi Japanese Cuisine w Sopocie. Sami spróbowaliśmy dań spod ręki mistrzów w ramach Restaurant Week, który przebiegał pod hasłem #FoodSoundsGood.

Za nami kolejna edycja festiwalu Restaurant Week. To największe i najpopularniejsze kulinarne wydarzenie w Polsce, które co roku zrzesza najlepsze restauracje. Lokale podczas festiwalu mogą pochwalić się swoimi autorskimi pomysłami na przepyszne dania przed zgromadzonymi i zainteresowanymi gośćmi, a tych, którzy chcą próbować mistrzowskiego menu, co roku przybywa. Mimo że oferta dostępna jest wyłącznie w Krakowie, Poznaniu, Silesii, Warszawie, Wrocławiu oraz Trójmieście, to impreza coraz bardziej roztacza swoje kręgi na inne aglomeracje.

Tegoroczna edycja minęła pod hasłem #FoodSoundsGood i tak jak zapowiadali organizatorzy, można było spodziewać się symfonii smaków i dźwięków na talerzu. Od kwaśności, po słodkości, od chrupkości, po jednolite masy. My również wzięliśmy udział w wydarzeniu i udaliśmy się do jednej z trójmiejskich restauracji – Yatta Sushi Japanese Cuisine w Sopocie, ulokowanej przy ulicy Grunwaldzkiej 12/16. Na co dzień w lokalu dostaniemy różnego rodzaju rolki sushi, rameny, tatary oraz wybór ekskluzywnych naparów, takich jak matcha, herbata, ale także wyborne alkohole, jak sake.

Za festiwalowe menu odpowiadało dwóch szefów kuchni. Wegetariańską wersję ułożył Alex Supino, natomiast tę przeznaczoną dla fanów mięsnych smaków, Filip Herba. Dania, które zostały zaproponowane w karcie, na co dzień nie są dostępne w restauracji, dlatego trzeba było się spieszyć, by móc spróbować wybornych przysmaków i przekonać się o wyjątkowych umiejętnościach kucharzy.

Menu wegetariańskie

Do każdego menu przysługiwał prezent od Partnerów Festiwalu – coctail Martini Fiero & Kinley Tonic Water. Alkohol tylko dodawał animuszu na pyszne jedzenie, które podano w restauracji bardzo szybko. Na początek była mała przystawka – korokke. Na talerzu znajdowały się trzy chrupiące krokiety ziemniaczano-warzywne, pokryte kleksami spicy mayo i posypane szczypiorkiem. Początkowo danie sprawiało wrażenie mało wyrazistego, jednak z czasem pokazało swój wewnętrzny smak. Słodkawe, cebulowe i chrupkie. Do tego lekko pikantny sos, który zaostrzał apetyt na kolejny kęs.

Następna w kolejce była bułeczka bao, gotowana na parze z panierowanym boczniakiem, piklowaną kapustką, majonezem szczypiorkowym i kiełkami mung. Po mocnych krokietach ten mini japoński burger objawił się jako lekkie i delikatne danie. Połączenie słodkiej bułki i kwaskowatej surówki oraz chrupiącego boczniaka to propozycja dla tych, co lubią bezpieczne i sprawdzone smaki.

Na deser podano brownie z musem i kawałkami owoców porzeczki i cremem brulee. Chyba najsłabsza pozycja z menu. Brownie jak brownie, nijak mające się do japońskiej kuchni, jednak dobre w konsystencji i smaku z przepyszną cukrową skorupką na wierzchu. A do tego miękkie, gorące konfitury z porzeczki.

Menu mięsne

W przypadku wersji mięsnej postawiono na bardziej wyraziste smaki. Na początku przygody z kuchnią japońską zaproponowano ceviche z dorady, a do tego tsuma (sałatka) z rzodkwi arbuzowej. Surowa ryba robiła całą robotę! Świeże, doprawione, wiosenne, z lekkim morskim posmakiem. Na przystawkę było idealne, bo zdecydowanie lekkie.

Na drugie danie szef kuchni przygotował californię – krewetkę w panko obłożoną tatarem wołowym i muśniętą majonezem truflowym. To najmocniejsza pozycja z całej wizyty w Yatta Sushi. Danie wyraziste, doprawione, w którym przebijały się różne smaki – od owoców morza po smak wołowiny, a dodatek sosu sojowego bardziej podkręcał ten wytrawny smak i nadawał mu ostrości.

Na zakończenie wizyty i degustacji podano liczi w tempurze polane sosem mango-marakuja. W porównaniu do poprzedniego deseru, to danie święciło triumfy i pokazało prawdziwe smaki Japonii. Owoce liczi były petardą, i to dosłowną. Rozgryzając usmażony na głębokim oleju owoc, w buzi wybuchała bomba smaku, a spod chrupiącej skorupki wyrywała się fontanna słodkiego soku. Do tego miękkie i gorące liczi i kwaskowaty sok z mango i marakui. Marzenie!

Polecamy?

Wybierając między dwiema autorskimi propozycjami menu, zdecydowanie lepszą, bo wyrazistszą w smaku była wersja mięsna. Jednak nie znaczy to, że wersja wegetariańska była zła, ale wydaje się, że była skierowana do osób, które lubią bezpieczne i łagodne smaki. Mimo wszystko zachęcamy do przychodzenia do Yatta Sushi Restaurant i próbowania japońskich specjałów spod rąk mistrzów. A już z pewnością czekamy na to, co w przyszłym roku zaserwują nam szefowie kuchni - Alex Supino i Filip Herba.