Ola rysuje bo lubi
To mówi o niej
najwięcej. Kierowniczka, prywaciarz, sklepowa we własnym zakładzie pracy
Rysuję,
bo… lubię. To czynność, która wychodzi ze mnie jak oddychanie.
Mój
pierwszy rysunek przedstawiał… nie mam bladego pojęcia. Mało pamiętam z dzieciństwa.
Ale w podstawówce narysowałam dłoń w perspektywie i moja nauczycielka plastyki się zachwyciła, więc
zaczęłam dużo rysować .
Pobudzają moją kreatywność: dobra
energia ze świata, od moich dzieci, uśmiech ludzi dookoła. No i konkretne terminy. Jest termin, jest
wykonanie.
Artysta dojrzewa, kiedy… według mnie
artystą się bywa, a nie jest. Jako człowiek dojrzałam w wieku 40 lat. Dojrzałam, gdy od życia
dostałam niezłe manto.
Największe wyzwanie to…
wychowanie dzieci i życie w zgodzie ze sobą, a nie spełnianie cudzych oczekiwań.
Co
definiuje miasto? Ludzie i wydarzenia, w których uczestniczymy w mieście. Dobra
energia krąży, więc jak ludzie w mieście mają jej dużo, to ona tam jest.
Miasta
nie byłoby bez… ludzi.
Moje ulubione miasto to…
Gdańsk.
Za co lubisz to miasto? Mieszkałam w wielu
miejscach. Tylko w Gdańsku poczułam, że to moje miejsce na ziemi.
Miasto,
które kocha ilustrację z wzajemnością? Każde, w którym mieszkają ludzie, którzy
tworzą ilustracje. Moje ilustracje urodziły się w Warszawie, a teraz mieszkają w Gdańsku, kocham to
miasto, więc one kochają Gdańsk.