Żuraw budowlany, dźwig stoczniowy, czy słup energetyczny, który można umieścić na biurku albo stoliku nocnym… Brzmi ciekawie? Lampki inspirowane industrialnym, stoczniowym klimatem na zamówienie projektuje Szymon Kutt, pasjonat, który na co dzień jest aparatowym w gdańskiej rafinerii.

To jeden z tych przypadków, gdzie projektowanie wzięło się zwyczajnie z wielkiej fascynacji. Szymon Kutt mieszka w Nowym Porcie, więc siłą rzeczy przemysłowe krajobrazy to proza jego życia. Gdańska stocznia zawsze przewijała się gdzieś w tle, a on postanowił to wykorzystać w bardzo autorski sposób.

- Od dziecka lubiłem się bawić ogniem, a topienie metalu było wyjątkowo fajną zabawą – mówi Szymon Kutt. - Lutowanie, spawanie, bardzo mnie to kręciło. Już w liceum przetapiałem małe ludziki z ołowiu. Wtedy wszystko, co robiłem było wielkości maksymalnie 10 cm. Dopiero trzy lata temu postanowiłem zrobić coś, co faktycznie jest funkcjonalne. Postawiłem na lampki – dodaje.

Pierwszą lampką był żuraw stoczniowy KONE M12, który jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów Gdańska. Później pojawiły się kolejne w kształcie dźwigów stoczniowych i słupów energetycznych. Jednak jak twierdzi autor, w procesie twórczym ogranicza go tylko wyobraźnia. 

- Nie ma u mnie schematów, żaden projekt się nie powtórzy. Co ciekawe, nigdy nie mam pojęcia jak dana lampka finalnie będzie wyglądała. To proces twórczy, którego nie planuję. Działam tu i teraz. Pomysłów mam sporo, więc przy pracy nad konkretnym przedmiotem wdrażam te, które w danym momencie wydają mi się właściwe. Dokładnie tak jak u Stephena Kinga, który mówił, że nigdy nie wie, jak skończy się jego książka – opowiada.

Lampy, które tworzy gdańszczanin składają się w 99% z miedzi. Młody twórca ceni ją przede wszystkim za fakt, że jest to pierwiastek czysty, tzw. surowiec pierwotny. Czasami w jego pracach pojawiają się też kawałeczki mosiądzu. Natomiast podstawki są naprawdę różne – od drewnianych, po blachę stalową, kamień czy cegłę. Z racji tego, że wszystkie elementy muszą być idealnie dopasowane, proces budowy takiej lampki trwa mniej więcej trzy miesiące. Póki co, może je nabyć jedynie na indywidualne zamówienie.

- Nie chcę skończyć w ten sposób, że będę robił pięć projektów żurawia N3 pod rząd, nie o to chodzi. Realizuje się i tworzę przedmiot z duszą. Mówimy tutaj o 100% handmade, więc nie chcę się zamykać w jakiś konkretnych ramach. Chcę robić swoje, ponieważ dla mnie to po prostu forma relaksu. Natomiast na zamówienie jestem w stanie zrobić wszystko, ale na swoich zasadach – podsumowuje
Szymon Kutt.