Pisali o nich poeci, w tym Adam Mickiewicz. Obrazy malował Wojciech Kossak. Spędzali przy nich wieczory marynarze i robotnicy, a dyskusje toczyli urzędnicy. Pito je przy każdej okazji w każdej ze sfer, nie wyłączając śniadań. Goldwasser i Machandel – oto dwie słynne gdańskie wódki, wielkie dziedzictwo kulturowe Pomorza.

O wódce Goldwasser słyszał chyba każdy. To bodajże najsłynniejszy gdański trunek, który w dosłownym tłumaczeniu znaczy Złota woda. Nazwa wzięła się z płatków złota, które znajdują się w alkoholu. Ten likier ziołowo korzenny produkowany był w Gdańsku wg receptury Ambrożego Vermollena, XVI wiecznego holenderskiego emigranta. W 1598 Vermollen uzyskał gdańskie obywatelstwo i założył fabrykę likierów, której jak na produkcje alkoholi przystało – nadał nazwę „Łosoś” (Der Lachs).

Oryginalna receptura zawierała dwadzieścia ziół i przypraw – rozmaryn, jałowiec, goździki, cynamon, lawendę, anyż, kardamon, kurkumę, kolendrę, macierzankę. Przywieziony z Niderlandów alkohol szybko stał się popularny, najpierw w samym Gdańsku, by szybko robić karierę poza jego granicami. Już w 1767 roku trafił na dwór carycy Katarzyny Wielkiej, która jako rodowita szczecinianka, zapewne znała go jeszcze
z młodzieńczych lat.

Od Chłopów do Pana Tadeusza

Goldwasser pity był przy różnych okazjach, zarówno oficjalnych, jak i serwowano go jako poczęstunek dla gości. Z racji ziołowego składu niektórym mógł się kojarzyć z medykamentem. Wielu na pewno trwale zapisał w się pamięci. Francuski poseł Charles Ogier, żyjący na przełomie XVI i XVII wieku przebywał w Gdańsku w sprawie pertraktacji pokojowych pomiędzy Polską, a Szwecją. Ogier wspominał, że dość często serowano mu gdańską wódkę: „…cztery albo pięć razy w ciągu pół godziny, jakbym był chory” –  zdziwiony poseł opisywał polskie zwyczaje. Tutaj trzeba dodać, że w tamtych czasach nie lano „czterdziestek” (40 cl) - które są gastronomicznym wynalazkiem ostatnich dekad - ale większe pojemności. 

 

O Goldwasserze pisał m.in. Adam Mickiewicz:

„Sędzia otworzył puzderko zamczyste

W którym rzędami flaszek białe sterczą głowy

Wybiera z nich największy kufel kryształowy

(Dostał go Sędzia w darze od księdza Robaka)

Wódka to gdańska, napój miły dla Polaka.

„Niech żyje! – krzyknął Sędzia, w górę wznosząc flaszę – Miasto Gdańsk! niegdyś nasze, będzie znowu nasze!”

I lał srebrzysty likwor w kolej, aż na końcu

Złoto zaczęło kapać i błyskać na słońcu”

 

 – tak pisał z czułością o złotej wódce nasz narodowy wieszcz w IV księdze Pana Tadeusza.

Gdańska wódka pojawiła się też w „Chłopach” Władysława Reymonta, a opijano nim zaręczyny Boryny i Jagny. Goldwassera stale miał przy sobie Wojciech Kossak. Kto nie zna jego wspaniałych obrazów, galopujących i stających dęba koni, a na nich oszalałych jeźdźców? Wreszcie kto porwałby się na namalowanie obrazu o długości 150 m, a tyle ma przecież Panorama Racławicka.

Po Vermollenie fabrykę likierów przejęli jego potomkowie, a siedzibą firmy stała się gospoda Pod Łososiem przy ul. Szerokiej. Tam też w czasie pobytu w Gdańsku wiersz „Przygoda” napisał Julian Tuwim. 

 

„Złotą, wieczorną wódką

Pijany, niepijany, 

Płynę wolno, cichutko, 

Śmiesznie z domu wywiany” 

- brzmi jedna ze zwrotek.

 

Goldwasser doczekał się też legend o genezie swojego powstania. Jedna z nich (a są ich różne wersje) głosi, że gdańszczanie tak zapychali złotymi monetami fontannę Neptuna, że uszlachetniona woda zamieniła się w wódkę. Dzieła dopełnił Neptun z fontanny zamieniając monety w płatki złota. Trzeba przyznać, że wizja, iż z fontanny miałaby nieprzerwanie lecieć złota wódka
jest intrygująca.

Goldwassery do wyboru

Po drugiej wojnie światowej słynny likier opuścił Gdańsk. Wódkę o takiej nazwie produkował najpierw Polmos w Starogardzie Gdańskim, a potem w Poznaniu. W 2009 produkcję jednak zakończono.

Obecnie nazwę Goldwasser zawiera kilka alkoholi. Niemiecka firma Toorank dystrybuuje w Polsce Original Danziger Goldwasser. Wg niej właścicielem oryginalnej receptury jest graf von Hardenbergm właściciel fabryki likierów w Niemczech. Właśnie ten trunek produkowany w Norten – Hardenberg sprzedaje Toorank. Producentem Goldwasser – nazywając ją ambrosją – jest też Komers ze Straszyna pod Gdańskiem. Najefektowniejszy Goldwasser – jeżeli chodzi o wygląd - można kupić w restauracji Goldwasser przy Długim Pobrzeżu w Gdańsku. Do wyboru jest wódka w ozdobnej butelce albo cały zestaw – butelka z dwoma klasycznymi kieliszkami. Można też kupić same kieliszki. 

Ze śliwką albo z kufla

Nie tylko z Goldwassera słynie Gdańsk. Nie mniej sławnym trunkiem był niegdyś Machandel. To jałowcówka produkowana od 1776 do 1945 roku w Nowym Dworze Gdańskim przez rodzinę Stobbe. Była popularna była wśród marynarzy, urzędników, robotników portowych. Pili ją Kaszubi. Do jej picia stworzono specjalny rytuał z użyciem wykałaczki i śliwki. Do kieliszka wsadzano śliwkę, zalewano wódką i nabijano śliwkę na wykałaczkę. Następnie śliwkę zjadano, a pestka musiała trafić pod policzek. Po wypiciu kieliszka pestkę trzeba było do niego wypluć, a wykałaczkę złamać (jako symbol złamanego masztu) i umieścić w kieliszku. Wg licznych źródeł lokalnie Machandel – był nawet popularniejszy od Goldwassera, stanowił wręcz codzienną wódkę w Gdańsku i na Żuławach. Na wsiach pito go nawet z kufla, gdzie stworzono inny rytuał. Do kufla wlewano pół litra Machandla i mieszkano z cukrem. Potem mężczyźni kolejno popijali z niego trunek. Ten, który wypił przedostatni łyk musiał zapłacić kolejkę.

W styczniu 1945 rodzina Stobbe uciekła z Nowego Dworu i schroniła się w Sopocie. Tutaj też przywieziono spore zapasy Machandla. Kiedy w lutym weszli Rosjanie to Stobbe został wywieziony do Rosji, Machandla wypito, a zakłady w Nowym Dworze Gdańskim zniszczono. Po II w.ś. Machandel zniknął z Polski. Skojarzenia były złe. Krzyż na butelce, dostawy do Wehrmachtu i Kriegsmarine oraz portret Adolfa Hitlera w gdańskiej probierni zrobiły swoje. Stobbe wrócił jednak po latach do Niemiec i wznowił produkcję. Obecnie Machandel produkowany jest w Niemczech jako Stobbes Machandel i można go wypić w kilku gdańskich lokalach. 

 

Nad Motławą położony 

Gdańsk rozkwita niby kwiat, 

A Machandel ze śliweczką 

Pije tutaj każdy chwat. 

Jakże czysta to nalewka 

Którą trzyma Twoja dłoń, 

Od Machandla dwóch kropelek 

Nie rozpali Ci się skroń. 

Weź śliweczkę między zęby, 

Język niech ją zręcznie pchnie, 

Tak by pestki kształt okrągły 

Pod policzkiem znalazł się. 

Teraz możesz wypić do dna 

Machandelek jako trza, 

Sznaps Stoego, iskra bogów 

Wielką sławę w świecie ma. 

Pestka niechaj sobie brzdęknie 

Na kielicha pustym dnie, 

A do końca ceremonii 

Jeszcze masz czynności dwie. 

Ponad pestką, co w kielichu, 

Jak tradycja mówi nam, 

Podnieś zbędną wykałaczkę 

I przed swoim nosem złam. 

Po złamaniu złóż przy pestce, 

Dając zakończenia znak, 

Bo gdańszczanie swój Machandel 

Tu od wieków piją tak. *

 

* Reklamowy wierszyk Machandla przetłumaczony z niemieckiego przez prof. Janusza Januszatisa.
Za Gazetą Wyborczą.