Oryginalne mieszkania, niedostępne na co dzień fragmenty miejsc użyteczności publicznej jak biblioteka, kościół, czy też chłodnie Dalmoru – podziwiali uczestnicy 5. edycji Gdynia Open House.
W tym roku organizatorzy festiwalu zaplanowali wejście do ponad 60 miejsc. Idea była taka sama jak co roku – zajrzeć do niedostępnych na co dzień miejsc ciekawych miejsc w Gdyni. Najwięcej z nich stanowiły prywatne mieszkania. Było więc mieszkanie Pauliny wychodzące na Bank Polski, a które jej rodzina zamieszkuje od 1945 roku. W tym samym popularnym „Bankowcu” od 4 lat mieszkają też Joanna i Michał. Pieczołowicie odnowiona stolarka drzwiowa, wypielęgnowane ceramiczne kafle na balkonie czy wreszcie decyzja o zachowaniu oryginalnego, przedwojennego układu pomieszczeń zdradzają żywioną przez właścicieli fascynację modernistyczną architekturą. Warto dodać, że Zespół Mieszkaniowy BGK przy ul. 3 maja w którym znajdują się obydwa mieszkania powstał w latach 1935 – 39 i stanowi dzisiaj sztandarowy przykład opływowej odmiany modernizmu.
Największym zainteresowaniem cieszyło się mieszkanie Katarzyny Stefanii Józefowicz, uznanej graficzki, która ma na koncie wiele wystaw – w Polsce i zagranicą. Właścicielka poddasza przy ul. Świętopełka opowiadała nie tylko o remoncie, ale i historii tego miejsca.
Uczestnicy Gdynia Open House zajrzeli też m.in. do chłodni Dalmoru, czy też podziemi Biblioteki Gdynia, które skrywają ogromne magazyny dawnej Restauracji Bałtyckiej, obecnie wykorzystywane jako archiwum. Tajemnicze tunele i korytarze skrywające najstarsze gdyńskie książki, windy dawnej kuchni przywróciły atmosferę dawnej Gdyni.