Pamiętacie kultową „piątkę” BMW oznaczoną jako E34, symbol lat 90? Wygodna i dość spora limuzyna zapełniała polskie drogi niczym symbol sukcesu. Kto by wtedy pomyślał, że trzy dekady później jej mniejsza siostra, czyli najnowsza „trójka” osiągnie jej rozmiary. O ile już jej nie przerosła.

Jeżdżąc modelem serii 3, siódmej już z kolei generacji oznaczonej jako G20, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że bawarski producent do każdej z nich dyskretnie dodaje kilka cm. Zupełnie inaczej niż w silnikach, gdzie panuje trend tzw. downsizingu.

Rozrost nowej trójki widać już gołym okiem. Masywna przednia maska, wąskie przednie światła, duży grill – jednym zdaniem nieznacznie mniejsza kopia piątki. Wymiary potwierdzają wizualną ocenę. Nowa trójka – jak oceniają sami jej producenci – osiągnęła doskonałość w swojej klasie. Długość 4709 mm, szerokość 1827 i wysokość 1442 mm. To więcej niż trójka poprzedniej generacji (4624 mm, 1811 mm, 1429 mm), a tym samym wszystkich poprzednich. Ba, trójka rośnie jak na drożdżach. Trudno dzisiaj sobie to wyobrazić, ale jej pierwsza generacja miała zaledwie 4355 mm długości i 1610 mm szerokości. To aż 354 mm różnicy od najnowszej! 

Ale na tym nie koniec porównań. Wspomniana na początku kultowa piątka E34 z 1987 roku była co prawda dłuższa o 11 mm od trójki, ale za to węższa o 76 mm. Można więc ocenić, że nowa trójka jest już od niej większa. A na sto procent - od pierwszych dwóch generacji piątki. Jeżeli projektanci BWM utrzymają swoje tempo powiększania to nie wykluczone, że kolejna generacja trójki dojdzie do wielkości pierwszej… siódemki. Szerokością już ją przeskoczyła (o 27 mm), a do długości brakuje niewiele, bo… 151 mm. 

Tyle matematyki, niemniej trzeba przyznać, że twarde liczby robią wrażenie, a co najważniejsze w pełni odzwierciedlają wielkość nowego modelu. Osoby siedzące z tyłu nie muszą narzekać na brak miejsca na nogi, nawet jeżeli za kierownicą siedzi wyższy kierowca. Nowa trójka to wygodne auto dla pięciu osób. Do dalekich podróży zachęca też spory bagażnik.

O właściwościach jezdnych BMW napisano już potężną literaturę. Nie bez powodu to jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza marka na świecie w tej dziedzinie. Prowadzenie, zestrojenie skrzyni biegów, układu kierowniczego, zawieszenia i motoru – było i jest dalej potężnym atutem BMW. Nie inaczej jest w testowanym modelu 320d x Drive, wersja M Sport. To oznacza dodatkowo usztywnione nadwozie, dzięki czemu jazda na zakrętach przypomina pokonywanie toru gokartem. 

Siłą rzeczy są i minusy. Idealna przyczepność uzyskana dzięki odpowiedniej sztywności zmniejsza komfort. Jeżeli więc cenicie przede wszystkim wygodną i miękką jazdę – lepiej wybrać model ze zwykłym zawieszeniem. Z kolei dla częstych użytkowników ulicy Sopockiej łączącej Gdynię z Sopotem to doskonałe rozwiązanie.

Dwulitrowa jednostka wysokoprężna o mocy 190 KM i momencie obrotowym 400 Nm doskonale pasuje do gabarytów i masy nowej trójki. Do wyboru mamy trzy tryby automatycznej skrzyni biegów – eco pro, comfort i sport. Na tym ostatnim silnik trzymany jest na wyższych obrotach, przez co auto staje się zdecydowanie agresywniejsze.

Testowany model posiada wszystkie udogodnienia łącznie z wyświetlaczem head up. Nawigacja z reguły widoczna na ekranach umieszczonych centralnie – tutaj jest w dwóch miejscach – na wspomnianym ekranie, a także tuż przed oczami kierowcy, pomiędzy wskazówkami prędkości i obrotów. Początkowo obawiałem się chaosu na tablicy rozdzielczej, ale po szybkim przyzwyczajeniu okazuje się, że to całkiem wygodne rozwiązanie. Można się o tym przekonać wybierając się do salonów BMW Zdunek i zapisując się na jazdę testową. 

 

BMW 320 d xDrive Limousine

Model: M Sport

Poj. Silnika: 1995 ccm

Moc: 140 kW (190 KM)

Moment obrotowy: 400 Nm

Przyśpieszenie 0 – 100 km/h: 6,8 s.

Masa własna pojazdu: 1450 kg

Średnie spalanie: 4,7 l/100km

Cena testowanego modelu: 260 tys. zł brutto