Obsadzone winoroślą wzgórza Lavaux piętrzą się po horyzont, niemal zasłaniając wolne od chmur niebo. Kiedy patrzę w dół, widzę błękitne wody jeziora, na których leniwie bujają się białe żaglówki. Widok przypomina pocztówkę wysyłaną najbliższym z najpiękniejszych na świecie miejsc.

Powodów, by wyruszyć do Szwajcarii, nigdy nie brakuje. Jedni tu jadą, by zachwycać się strzelistymi szczytami Alp, inni pragną rozkoszować się oryginalnymi smakami serów i czekolady, jeszcze inni poszukują kosztujących krocie zegarków. Ja postanowiłam sprawdzić, jak smakują niemal niedostępne w Polsce szwajcarskie wina, wytwarzane na wpisanych na listę UNESCO malowniczych polach winorośli regionu Lavaux w kantonie Vaud. Win, które kochali mieszkający w pobliżu Charlie Chaplin i Freddie Mercury.

Tysiącletni krajobraz

Wylądowałam w Zurichu, by wsiąść do pociągu, i po kilku przesiadkach, sprawnie dotrzeć do słynącej z produkcji wina wioski Epesses, wpisanej na listę szwajcarskich obiektów dziedzictwa kulturowego. Z tego miejsca mogłam dokładnie obserwować ciągnące się po horyzont tarasy winnic Lavaux i Jezioro Genewskie błękitnie bardziej niż oczy Paula Newmana. Nie wszyscy mieszkańcy kantonu Vaud akceptują tę nazwę, nazywając "swoje" wody Jeziorem Lemańskim. Na spacer po wzgórzach regionu Lavaux, zarezerwować trzeba sporo czasu, choć ich pełna eksploatacja wydaje się niemożliwością. Tarasy winnic jednego z najpiękniejszych regionów Szwajcarii, zajmują powierzchnię ponad 300 h, rozciągając się na długości około 30 km wzdłuż południowych północnych brzegów Jeziora Genewskiego, od Chateau de Chillon do wschodnich obrzeży Lozanny, pokrywając niższe zbocza wzniesień pomiędzy wioskami a jeziorem. Niezwykłą przygodą jest zanurzenie się w ten żywy krajobraz kulturowy i odkrywanie tysiącletniej historii miejsca, które zadziwia nawet koneserów i stałych bywalców winnic rozsianych po całym świecie. Spacer specjalnie wytyczonym szlakiem o długości blisko 12 km., daje szansę na bliższe poznanie tego miejsca.

Harmonia z naturą na miarę Unesco

Pory roku sprawiają, że winnice Lavaux co rusz toną w innej palecie barw. Widok krzewów porastających zbocza wzniesień jest bajkowy, a historia tego miejsca długa i niezwykle ciekawa. Odnaleziono tu ślady rzymskich dróg i istnieją pewne dowody na to, że winorośl uprawiana była na tym obszarze właśnie w czasach rzymskich. Jednak ślady obecnych tarasów winnych sięgają XI wieku, kiedy ów teren kontrolowały klasztory benedyktynów i cystersów. Właśnie ci ostatni w XII wieku zbudowali kilometry murów i tarasów, które są starannie pielęgnowane przez dzisiejszych winiarzy. Rzemieślnicy ci produkują doskonałe wina, będące wybitnym przykładem wielowiekowej interakcji między człowiekiem a otaczającym go środowiskiem. Są też przykładem wypracowanej jakości produktu powstałego z lokalnych zasobów. Ta harmonia z naturą czarowała turystów i inspirowała artystów. W 2007 roku Unesco zadecydowało o wpisaniu na listę dziedzictwa kulturowego terenu rozciągającego się od Lutry do Vevey, kształtowanego ludzką ręką od XI wieku. Objęty patronatem teren to w sumie 10 tys. pnących się tarasów, przeplatanych ścieżkami pomiędzy uprawami winorośli i usianych wioskami winiarskimi. To teren, który zachował swoją autentyczność i integralność, oferując dziedzictwo architektoniczne charakteryzujące się wyjątkowym bogactwem i różnorodnością.

Alpejską magia winnic

Pomiędzy winnicami Lavaux wciąż znaleźć można kameralne domy winiarzy, w większości pochodzące z XVII-XIX wieku, zachęcające do wakacyjnych pobytów wśród malowniczych krajobrazów. Spędzić w nich można kilka tygodni, weekend, albo kilka godzin. Właśnie na takie chwile wytchnienia wpadał tu od czasu do czasu Charlie Chaplin. Nie miał daleko, jego dom usytuowany był w pobliskim Vevey, w którym spędził ostatnie 25 lat swojego życia. Winiarze z Lavaux chętnie gościli komika, traktując go nie jak gościa, a swojego. Niezwykła panorama i tutejsza atmosfera przyciągały zdecydowanie więcej wielkich nazwisk. Pobliskie Montreux, schowane w osłoniętej zatoce Jeziora Genewskiego, przez wiele lat będące domem Freddiego Mercury'ego, wciąż skrywa w sobie alpejską magię. Czuć tu atmosferę stworzoną przez wszystkich bywających tu artystów: Arethę Franklin, Ellę Fitzgerald, BB Kinga, Raya Charlesa. Przyjeżdżali nie tylko na słynny Festiwal Jazzowy, ale też prywatnie, by z kieliszkiem miejscowego wina w dłoni, wśród cyprysów i palm, rozkoszować się tutejszym łagodnym klimatem. Smaki pasjonatów Wytwarzany wśród malowniczych pól winorośli od wieków produkt, to wysoko cenione wino, które zawsze było ważne dla tutejszej gospodarki. Przybywających tu smakoszy zachwyca degustacja Chasselas, Pinot Noir i innych odmian winogron certyfikowanych przez trzy marki AOC (Appellations d'Origine Contrôlées): Lavaux, Dézaley i Calamin. Gospodarz miejsca, w którym się zatrzymałam, otwiera butelkę, której napis na etykiecie i delikatny rysunek winnych wzgórz, informują jasno, że wytworzono je właśnie tutaj, w Epesses. - Wykonano je w 100 procentach z winogron odmiany Chasselas, które rosły tutaj, na specjalnej glebie, mieszaninie żwiru i gliny - tłumaczy winiarz. - Jasnożółty kolor jest tym co widzisz, ale zaraz poczujesz owocowe aromaty i zapach kwiatów lipy. To potężny atak smaku na podniebieniu - opowiada jednym tchem. Słuchając mojego gospodarza, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niewielu dziś takich pasjonatów. Jako laik wiem na pewno, że wino idealnie dopasowane jest do podanych posiłków i nastroju, do szerokiej gamy przystawek, do dań z sera i ryb z jeziora, któremu wciąż się przyglądamy.