Ogarna, Chlebnicka, Piwna, Świętego Ducha, Świętojańska - wyobraźcie sobie, że na każdej z tych słynnych gdańskich ulic kiedyś działały dziesiątki browarni. W XIII wieku Miasto Neptuna tętniło życiem pełnym zapachu warzonego piwa. Oprócz tego, że raczyło podniebienia, było podstawowym elementem diety, a także… środkiem płatniczym. Produkowało go wielu, a piło jeszcze więcej: od polskich królów po dzieci. To z Gdańska pochodzi owiane tajemnicą, wyjątkowe piwo jopejskie. Dziś pozostałości po potędze złotego trunku kultywowane są przez nielicznych, jednak z ogromną pasją.
W jednej z gdańskich kamienic panuje półmrok. Na górnej kondygnacji budynku kilka osób krząta się omijając porozstawiane gęsto drewniane kadzie pełne wilgoci, w których kiełkuje jęczmień. Ten tutaj jest już gotowy, żeby go zmielić. Dwóch rosłych mężczyzn przekłada go na wielkie tace, na jakich ma zostać wysuszony. Inni w tym czasie zbierają wcześniejsze zboże i wkładają go pod żarna. Dopiero wtedy proszek zostanie zalany wodą, doprawiony innymi składnikami i powoli gotowany aż do uzyskania brzeczki. Jest gorąco i parno. W wielkim kotle kolejni pracownicy, ocierając co chwilę czoło, zbierają to, co unosi się na wierzchu płynu i przekładają do dębowych beczek. Te zostają z trudem przeniesione do piwnicy, gdzie w kilku rzędach stoją i czekają na proces fermentacji. W przestrzeni unosi się charakterystyczny zapach piwa… Czas na leżakowanie. Za kilka tygodni napój będzie gotowy do spożycia.
Potęga na skalę Europy
Historia Gdańska i Pomorza nierozerwalnie związana jest z historią browarnictwa. Może zacznijmy od tego, że gdyby nie piwo, to najprawdopodobniej Jan Heweliusz nigdy nie przeprowadziłby swoich badań astronomicznych. Gdyby tego było mało, zaprzysięgłymi piwoszami byli polscy królowie Władysław Jagiełło i Jan Sobieski.
W XIII wieku gdańscy browarnicy stanowili jeden z najważniejszych zawodów, a zapotrzebowanie na ten trunek było tak wielkie, że z niemal połowa z ponad tysiąca działających w Gdańsku rzemieślników zajmowała się warzeniem piwa. W stosunkowo krótkim czasie stali się prężnie działającą grupą społeczną. W 1363 roku założyli pierwszą browarniczą organizację cechową, która miała nie tylko dbać o cechowe interesy, ale też pilnować jakości warzonego piwa, a rok później ufundowali w kościele Mariackim ołtarz pw. św. Mikołaja, którego obrali sobie zresztą na patrona. Z tego też względu każdego roku na dwa miesiące przed dniem św. Mikołaja (6 grudnia) rozpoczynano proces warzenia specjalnego piwa Mikołajowego, które przeznaczano na cele dobroczynne.
Jopenbier
W Gdańsku warzono alkohol jedyny w swoim rodzaju, niespotykany nigdzie indziej. Takim białym krukiem było z pewnością piwo jopejskie (Jopenbier), które eksportowano zresztą do wielu krajów Europy. Co ciekawe, to właśnie dla ułatwienia prac przy załadunku na statki beczek z piwem zbudowano słynnego gdańskiego Żurawia. Najszlachetniejsze gdańskie piwo produkowane było od 1449 roku, i w zasadzie nie miało zbyt wiele wspólnego z tym, co pijemy dziś. Miało ok. 12 % alkoholu, było niemal czarne, a jego konsystencja przypominała gęsty syrop - nie bez powodu, ponieważ ten pożywny i bogaty w smaku specjał był ówcześnie bardzo ceniony za swoje właściwości lecznicze. Jego nazwa najprawdopodobniej wywodzi się od charakterystycznego drewnianego czerpaka, tzw. jopy, za pomocą którego zalewano słód wrzątkiem. Piwo jopejskie traktowano jako dubeltowe, a to znaczy, że do jego produkcji używano kilkukrotnie więcej słodu jęczmiennego i cztery razy więcej chmielu, niż do standardowych piw.
- Za ojca piwa jopejskiego uznaje się Jana Heweliusza naszego astronoma, który to właśnie z piwowarstwa finansował badania w dziedzinie astronomii. Nie wszyscy wiedzą, ale posiadał on kilkanaście browarów, z których część odziedziczył, a część w posagu wnosiły mu kolejne żony. To właśnie na dachu jednego ze swoich browarów wybudował swoje słynne obserwatorium astronomiczne - opowiada Arkadiusz Wenta.
Oryginalna receptura przepadła, choć wciąż jest cień szansy, by dowiedzieć się jak smakowało i jak wyglądało w rzeczywistości piwo jopejskie.
- Decyzja o podjęciu warzenia tego historycznego trunku została podjęta na podstawie efektów jakie uzyskałem w dziale AleLaboratorium, czyli miejscu, w którym przeprowadzamy testy większości piw produkowanych w naszym browarze oraz chęci podzielenia się z piwoszami naszym osiągnięciem. Już wkrótce premierowo dobrze wyleżakowane piwo jopejskie będziemy polewać w naszych lokalach prosto z drewnianej dębowej beczki, tak jak to miało miejsce w średniowieczu, natomiast do sklepów trafi w pięknej czarnej i smukłej butelce o pojemności 250 ml - mówi z dumą Arkadiusz Wenta.