Należy rozróżnić serię przewodników kulinarnych (czerwonych) - opisujących hotele i restauracje - od turystycznych (zielonych) skupiających się na miastach, regionach i państwach pod kątem ich atrakcyjności. W obydwu obiekty poddawane są 3-stopniowej skali ocen i rekomendacji. A, skoro o tym mowa, sam system jest prosty: trzy gwiazdki oznaczają - zobacz koniecznie, dwie – warto odwiedzić, a jedna – godne uwagi. W ten sposób czytelnik orientuje się w tzw. „must see” miejscach, czyli obowiązkowych, priorytetowych punktach i tych do przetestowania w drugiej lub trzeciej kolejności.

W przypadku przewodników kulinarnych tak naprawdę wszystkie dostrzeżone restauracje są warte uwagi – i te gwiazdkowe, i te, które otrzymały rekomendacje. Jedna gwiazdka to kuchnia o wielkiej finezji - warta wysiłku, dwie gwiazdki, czyli wyjątkowa kuchnia - warta zboczenia z trasy, a trzy gwiazdki to już niepowtarzalna kuchnia - warta samej podróży. Do tego dochodzą podstawowe rekomendacje doceniające poziom danych miejsc, specjalne wyróżnienia Bib Gourmand za stosunek jakości do ceny, a od 2020 roku także Zielone Gwiazdki za działanie na rzecz zrównoważonego rozwoju.

Kryteria oceny są jasne i takie same dla wszystkich restauracji: jakość produktów, składników; mistrzostwo gotowania i harmonia smaków, osobowość szefa kuchni wyrażona na talerzu, stosunek jakości do ceny i spójność wszystkich tych kryteriów podczas różnych wizyt. Rekomendacje i nagrody przyznawane są na rok i co roku ponownie oceniane przez inspektorów na podstawie anonimowych i niezależnych doświadczeń przy stole. Samo wnętrze restauracji, jej wystrój podobno nie mają wpływu na ocenę, chodzi o samo jedzenie. Z drugiej strony inspektorzy, podróżując po świecie, odwiedzają także różne miejsca noclegowe i je oceniają. Trudno więc uwierzyć, że aspekty wizualne i estetyczne się dla nich nie liczą.

Co ważne decyzje podejmowane są kolegialnie – restauracje odwiedzają różne osoby, które potem omawiają swoje selekcje na specjalnych spotkaniach, w których uczestniczy Międzynarodowy Dyrektor Przewodników Michelin, lokalny redaktor i wszyscy inspektorzy biorący udział w dokonywaniu wyboru. Gwiazdki przyznawane są jednomyślnie, a w przypadku różnicy zdań organizuje się koleje wizyty, aż do osiągnięcia konsensusu.

Praca inspektora

Praca inspektora przewodnika Michelin brzmi jak marzenie: podróże po świecie, odwiedzanie najlepszych restauracji, dobre jedzenie i picie, a wszystko na koszt firmy. A do tego prowadzenie niejako sekretnego życia jak tajny agent, udający kogoś innego, wtapiający się w tłum. Inspektor normalnie dokonuje rezerwacji – pod przybranym nazwiskiem – zamawia, je, pije i płaci rachunek w całości jak inni. Nie notuje swoich wrażeń w notesie podczas posiłku, po prostu spędza czas przy stole jak zwykły klient. Jada w przeróżnych miejscach: restauracjach niezależnych bądź hotelowych, kameralnych bistrach, pubach, a nawet w miejskich jadłodajniach i na straganach z ulicznym jedzeniem. Takich anonimowych posiłków może być nawet ponad 250 rocznie.

To jednak praca nie dla każdego. Wymagana jest wiedza specjalistyczna, co najmniej 10 lat doświadczenia w branży restauracyjnej i hotelarskiej, jak również wyrafinowane podniebienie, otwartość na kuchnie świata, rozległa wiedza na temat produktów, kulinariów i kultur, a przede wszystkim obiektywizm, tj. umiejętność odłożenia na bok osobistych upodobań. Inspektorowi nie może też brakować ciekawości świata, pasji do jedzenia i zamiłowania do podróży – w końcu wypełniają mu większość czasu. Do jego zadań należy zarówno upewnianie się, że wyróżnione wcześniej miejsca nadal trzymają odpowiedni poziom, jak i znajdowanie nowych lokali wartych polecenia.

Podobno najlepszy czas w życiu inspektora to jego początki – przez kilka czy kilkanaście miesięcy przebywa on pod opieką kolegów z różnych krajów, którzy go szkolą poprzez praktykę. Musi wyrobić sobie odpowiednie podniebienie, poznać różne rodzaje kuchni i nauczyć się właściwie oceniać dania zgodnie ze wspomnianymi pięcioma kryteriami Michelin. Codzienność w pracy inspektora to ocena dwóch posiłków dziennie – obiadu i kolacji, a także badanie rynku i lokalnej sceny kulinarnej. Swoje wnioski omawia potem z innymi członkami zespołu. Działa sam, ale nie znaczy to izolacji. Współpraca między inspektorami i redaktorami jest bardzo ważna.

Aplikacje na to stanowisko można wysyłać niezależnie, niektórym właśnie w ten sposób udaje się spełnić marzenia zawodowe. Inna droga to, śledzenie strony Michelin i wywieszanych tam ofert. Aktualnie poszukiwany jest na przykład inspektor restauracji z siedzibą w Nowym Jorku, który będzie działał w Ameryce Północnej. W pracę wpisano „do trzech tygodni podróży miesięcznie i co najmniej 275 posiłków kontrolnych rocznie”.

Ciąg dalszy w artykule:

https://prestiztrojmiasto.pl/biznes/11/trendy-analizy-raporty/pot-prot-got-sot

Michelin w Polsce

Pierwszą gwiazdkę w Polsce przyznano w 2013 roku Atelier Amaro w Warszawie prowadzonemu przez szefa kuchni, Wojciecha Modest Amaro. W 2016 roku kolejną gwiazdkę otrzymała restauracja Senses zlokalizowana także w stolicy, a działająca pod Andreą Camastra. 2020 rok przyniósł gwiazdkę dla lokalu Bottiglieria 1881 w Krakowie, któremu przewodzi Przemysław Klima, ale i zamknięcie Senses w związku z pandemią. Rok później zresztą to samo stało się z Atelier Amaro. Do 2023 roku sytuacja utrzymywała się bez zmian, aż do 1-gwiazdkowego zestawienia doszły restauracja Nuta w Warszawie oraz Muga w Poznaniu, z kolei Bottiglieria 1881 awansowała do dwóch gwiazdek i, jak się okazało, utrzymała je także i w tym roku. 2024 przyniósł zresztą więcej niespodzianek: pojedyncze gwiazdki dla restauracji Rozbrat 20 w Warszawie, Giewont w Kościelisku oraz Arco w Gdańsku. To także pierwszy rok, kiedy Pomorze wkroczyło do tego prestiżowego rankingu.

Kulinarny Oskar, gastronomiczny Mont Everest, czy przekleństwo

Trzeba też mieć świadomość, że będzie się niejako decydować o czyjejś przyszłości, ba, w skrajnych przypadkach nawet o czyimś być albo nie być. Nie bez powodu gwiazdki Michelin nazywa się kulinarnymi Oskarami bądź gastronomicznym Mont Everestem – symbolem spełnienia, docenienia, dumy, do którego można się przyzwyczaić i nadmiernie go łaknąć. Historia zna takich szefów kuchni, którzy zbyt wielką wagę przykładali do tego wyróżnienia, a nawet przepłacili to życiem jak niezwykle utalentowany i będący u szczytu popularności Bernard Loiseau z Francji. W 2003 roku świat obiegła informacja o jego samobójczej śmierci, podobno ze strachu przed utratą trzeciej gwiazdki. Inna wersja możliwych powodów tej tragicznej decyzji to długi i malejąca liczba gości w restauracji. Podobne dramatyczne rozwiązanie obrał inny francuski kucharz - Benoit Violier, który zastrzelił się w 2016 roku, mając 44 lata, na dzień przed tym, jak Michelin utrzymał trzy gwiazdki dla jego restauracji.

Niezależnie od tych skrajnych historii dla większości szefów kuchni dostrzeżenie przez przewodnik to spełnienie najskrytszych marzeń i udowodnienie, że lata ciężkiej pracy i poświęceń mają sens. Z kolei regionom, w których działają, Michelin przynosi światowy potencjał turystyczny i destynacyjną renomę.

- Wyróżnione i rekomendowane miejsca przykują uwagę miłośników kulinariów na najwyższym światowym poziomie, jesteśmy jednak przekonani, że otworzy to również szanse dla pozostałych konceptów gastronomicznych, które dzięki tym odznaczonym zyskają na rozgłosie i popularności naszego regionu – mówi Łukasz Magrian, Dyrektor Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej (PROT). - Szczególnie dla gości zagranicznych to wyraźny sygnał, że jakość i standard naszej oferty są na międzynarodowym poziomie, a dobra kuchnia może być kolejnym pretekstem do podjęcia decyzji o przyjeździe właśnie do Polski.