TRÓJMIEJSCA to stały cykl magazynu Prestiż. Przepytujemy znanych i lubianych mieszkańców siostrzanych miast, gdzie spędzają leniwe niedziele. W którym lokalu piją poranną kawę i gdzie najczęściej można ich spotkać. Razem z naszymi rozmówcami odbywamy inspirującą podróż śladami ich ulubionych miejsc, tych z przeszłości i teraźniejszości. Tym razem rozmawiamy ze Stefanem Chwinem, powieściopisarzem, który zdradza nam, za co kocha Gdynię, dlaczego nie lubi miejsca, w którym mieszka, wspomina magiczną Oliwę i wraca pamięcią do miejsc, których już nie ma. 

 

Lubię sobie od czasu do czasu wypić dobrą kawę w miłym towarzystwie mojej żony, Krystyny. Na przykład w kawiarni Delfin przy parku Oliwskim, bo tam znajdują się przedmioty z mojego dzieciństwa, które nadają dobry styl temu wnętrzu. Parę kroków od kawiarni Delfin było stare, poniemieckie kino Delfin, do którego chodziłem z rodziną i kolegami. Teraz w kawiarni stoją dobrze zachowany projektor filmowy i obite czerwonym materiałem fotele, przeniesione z kina, którego już nie ma. 

Stara Oliwa to miejsce mojej młodości i dzieciństwa. Urodziłem się przy ulicy Poznańskiej, na granicy Oliwy i Przymorza. Do Katedry Oliwskiej szło się stamtąd dwadzieścia minut. Najpierw wykafelkowanym tunelem przez stary dworzec w Oliwie, potem przez Park Oliwski do samej ulicy Cystersów. Na Przymorzu nie było jeszcze kościoła, więc co niedzielę koło dziesiątej wszyscyśmy uroczyście kroczyli z sąsiadami w stronę Katedry.

Trójmiasto ma niepowtarzalną barwę. Każde miejsce jest inne. W architekturze Sopotu cieszy mnie dziewiętnastowieczna dbałość o szczegóły i poszanowanie tradycji. Bliskie mojemu sercu jest Orłowo. Chodziłem tam do szkoły plastycznej, której budynek stoi do dzisiaj nad samym morzem, obok rybackiego domku, w którym Stefan Żeromski napisał „Wiatr od morza”. Zajęcia z malarstwa odbywały się w półkolistej, przeszklonej sali, gdzie przed wojną mieściła się dobra restauracja. Na lekcjach widzieliśmy z okna Zatokę Gdańskąorłowskie molo. Na wagary uciekaliśmy na skarpę orłowską. To zresztą była wyjątkowa szkoła. Część zajęć odbywało się w plenerze. Rozkładaliśmy sztalugi i malowaliśmy morze, słuchając przy tym opowieści naszych nauczycieli – artystów, w sporej części pochodzących z Wilna. 

Bardzo też lubię Gdynię. To miasto wyjątkowe w europejskiej skali, bo można tu zobaczyć, jak wyglądała nowoczesna architektura lat trzydziestych. Wojna zniszczyła tutaj niewiele. Wjeżdżając do Gdyni ulicą 10-tego Lutego i Świętojańską, można się poczuć jak w Polsce za czasów Ordonki i Józefa Piłsudskiego. Architektura charakterystyczna dla tamtego czasu jest bardzo dobrze zachowana. 

W mojej młodości nie było żadnych pubów, ani w Trójmieście, ani w Polsce. Królowały bary mlecznerestauracje. Piło się kefir, kawę mleczną, oranżadę, kompot, sok z ogórków, kwas chlebowy albo zimną wódkę i klarowany sok z jabłek „Płynny Owoc”. Lubiłem oliwski Bar Biały Zdrój, znajdujący się blisko pętli w Oliwie w starej, przedwojennej kamienicy. To był inny świat niż dzisiaj. Zniknęły budki z piwem, gdzie gromadzili się po pracy stoczniowcy, tramwajarze i podejrzane typy w czapkach leninówkach. W Oliwie były tylko dwie restauracje - KameleonOliwska, obie przy ulicy Armii Czerwonej, obecnie Opata Rybińskiego. Znałem te miejsca, ale nie byłem tam częstym gościem.

Bardzo źle czuję się na Zaspie, Żabiance i Przymorzu. Sam mieszkam w części Gdańska, za którą nie przepadam, na Morenie, wzgórzu, które przekracza sto metrów, w bloku o dziesięciu kondygnacjach. Mamy mieszkanie na najwyższym, dziesiątym piętrze. Spoglądając z mojej pracowni przez okno, po lewej stronie widzę orłowską skarpę, molo w Orłowie, wieżę kościoła ewangelickiego w Sopocie i prawie całe Przymorze. Patrząc w prawo, Nowy Port, Westerplatte, Port PółnocnyGdańsk. Każdy mój dzień rozpoczynam od spojrzenia na morze, które ciemnieje na horyzoncie. Ilekroć jestem poza Trójmiastem, cierpię, kiedy za oknem nie widzę gdańskiej zatoki i północnego nieba. 

 

STEFAN CHWIN 

Profesor zwyczajny na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Gdańskiego, polski powieściopisarz, krytyk literacki, eseista, historyk literatury, grafik, od urodzenia mieszkaniec Gdańska. Jako naukowiec zajmuje się badaniami nad kulturą epoki romantyzmu i romantycznymi inspiracjami w literaturze nowoczesnej. Jest autorem opracowań historyczno-literackich, powieści i esejów autobiograficznych. Za jego najwybitniejsze dzieło uważa się powieść „Hanemann” o losach mieszkańców Gdańska, wyróżnioną m.in. Paszportem Polityki i przetłumaczoną na kilkanaście języków. Stefan Chwin jest laureatem wielu nagród krajowych i zagranicznych, zarówno za twórczość naukową (m. in. Nagroda im. Heweliusza, indywidualna Nagroda Ministra Edukacji), jak i literacką (m. in. jednego z najważniejszych niemieckich wyróżnień literackich, nagrody im. Andreasa Gryphiusa, nagrody im. Ericha Brosta, Nagrody im. Samuela Bogumiła Lindego, Nagrody Literackiej Gdynia. Nagrodzony Medalem Gloria Artis oraz Złotym Krzyżem Zasługi. Ostatnio nakładem wydawnictwa Tytuł ukazała się najnowsza książka Stefana Chwina „Opowiadania dla Krystyny”.