Jest w Trójmieście miejsce, gdzie oprócz dobrego męskiego cięcia, czeka na was cały szereg doświadczeń niekoniecznie związanych z fryzjerstwem. Salon Fryzur Męskich – to tutaj spotka się fryzjerski kusznt z nutą bumelanckiej nonszalancji! O tym dlaczego nie są typowymi barberami, czego z pewnością u nich nie spotkamy oraz o tym jak ważna jest odpowiednia atmosfera, rozmawiamy z Mateuszem Banaszek, właścicielem gdyńskiego i gdańskiego SFM.

Przedstawiać was nie trzeba, jesteście chyba pionierami na trójmiejskim rynku, jeżeli chodzi o barberów? 

Pierwszy salon na  ul. Łąkowej powstał już 7 lat temu. Salonów fryzjerstwa męskiego, co prawda było już wtedy dosyć sporo. Wolimy określenie „nowej fali” fryzjerów męskich. Wydaje nam się, że byliśmy jednymi z pierwszych, jednak samo określenie „barber” nie jest dla nas - zbytnio go nie lubimy.

No właśnie, dlaczego „Salon Fryzur Męskich”? Jako jedni z nielicznych na rynku nie macie w nazwie słowa „barber”. 

Zaczynaliśmy, kiedy „barber shop’ow” w Polsce jeszcze nie było. Zajmowałem się fryzjerstwem męskim. W zasadzie to jest to samo, tylko nazwa angielska, więc po co utrudniać sobie życie. Dla mnie najważniejszy był naturalny, pozytywny klimat w salonie, uśmiechnięte twarze, dobra muzyka i dobre strzyżenie. Obserwowałem jak robią to w Holandii, Angli czy w USA. Nie potrzebowałem „barber shopu”, on stworzył się naturalnie. Używanie nazwy „barber shop” jest dla mnie czymś sztucznym, prostym chwytem marketingowym.

To kim jesteście? Jak się definiujecie?

Definicja jest prosta, jesteśmy fryzjerami męskimi i chcemy to robić najlepiej jak tylko potrafimy, codziennie podnosząc sobie poprzeczkę wyżej. To nasza pasja, a zarazem wyzwanie. Stale się rozwijamy i poprawiamy swój warsztat, uczestnicząc w szkoleniach, czy gościnnych występach w całej Europie. 

Co twoim zdaniem wyróżnia dobrego fryzjera? 

Chyba świadczy o tym liczba klientów, jeżeli ich nie brakuje, to można uznać to za sukces. Strzyżenie jest najważniejsze, ale liczy się jeszcze podejście do klienta, zrozumienie jego potrzeb, elastyczność i dobra rada.

Czego na pewno nie spotkamy w SFM? 

Smutnego fryzjera, złego strzyżenia i nijakiego podejścia do klienta.

Czy faktycznie tak jest, że do SFM facet przychodzi nie tylko po to, żeby ogarnąć swoją fryzurę czy zarost, ale przy okazji może się zrelaksować w typowo męskim klimacie... 

Najważniejsza jest dobra fryzura, jednak dbamy też o to, żeby nie musiał się sztucznie uśmiechać czy czuć jakiegokolwiek skrępowania. Przychodząc do nas ma jak w banku, że usłyszy zaraz jakiś dobry kawał albo historię, której nie opowie później raczej przy rodzinnym obiedzie. Jak trzeba uraczymy go też odpowiednim trunkiem (śmiech).

No właśnie, oprócz techniki i umiejętności ważna jest atmosfera. Wyróżniacie się. Słyszymy o akcjach z lokalnym AleBrowarem, sobotnich walk-inach, akcjach charytatywnych czy wieczorach z Jamesonem. Jednym słowem - pomysłów wam nie brakuje. 

Staramy się działać zarówno lokalnie, jak i z większymi markami. Wszystko to po, by umilić i urozmaicić czas naszym klientom, którzy szukają okazji, by wpaść do nas częściej niż raz w miesiącu na strzyżenie! Pomysłów nie brakuje i na pewno ich nie zabraknie, tym bardziej, że już niedługo pojawią się nowe możliwości do ich realizacji... Stay tuned!

 

Salon fryzur męskich

Gdańsk | ul. Łąkowa 35/38

Gdynia | ul. Jana Kilińskiego 10

https://www.facebook.com/SalonFryzurMeskich

https://www.instagram.com/salonfryzurmeskich