TRÓJMIEJSCA to stały cykl magazynu Prestiż, w którym znani i lubiani opowiadają o swoich ulubionych trójmiejskich miejscówkach. Ulubione restauracje czy lodziarnie? Najlepsze miejsca na kawę i spacer? Miejsca, które przywołują wspomnienia... o tym wszystkim rozmawiamy z ciekawymi mieszkańcami Trójmiasta. Tym razem o miejscach, w których można się zrelaksować oraz o najlepszej chińskiej kuchni opowiada Oskar Kaszyński, właściciel studia filmowego „Studio Panika” oraz reżyser kina niezależnego.
Chociaż Trójmiasto to dla mnie jeden twór, którego staram się nie rozdzielać, Gdynia, w której się urodziłem, zawsze będzie mi najbliższa. Gdy byłem mały, mieszkaliśmy w centrum. Blisko kortów tenisowych była lodziarnia Mariola, która jest w tym miejscu chyba do dziś. Chodziliśmy tam z rodziną na lody. Ulicę Świętojańską czy Miejską Halę Targową przeszedłem tysiące razy, wzdłuż i wszerz. To były lata 80.
Ukończyłem Szkołę Podstawową nr 18 w Gdyni. Później, uczęszczałem do społecznego liceum o profilu artystycznym przy ulicy Pomorskiej. To właśnie tam odkryłem pasję do filmowania. Razem z przyjaciółmi dokumentowaliśmy szkolne imprezy. Zamiast bawić się z rówieśnikami, wymyślaliśmy krótkie scenki i śmieszne skecze, które z biegiem czasu stawały się coraz dłuższe. Całość montowaliśmy za pomocą dwóch magnetowidów, ręcznie kopiując wybrane fragmenty. Na studiach zrobiłem swój pierwszy film pełnometrażowy Segment 76.
Na co dzień unikam tłumów. Wybieram restauracje na uboczu. Lubię restaurację chińską Szanghai przy ulicy gen. Józefa Bema. Od wielu lat prowadzi ją pan Su Ying, który rewelacyjnie gotuje. Nie unikam mięsa, ale bardzo polubiłem kuchnię wegetariańską. Przy ulicy Wojska Polskiego w Gdyni jest restauracja Falla, w której chętnie zamawiam hummusy i falafele. Kilka lat temu zaprzyjaźniłem się z food truckiem Carmnik. Uważam, że mają najlepsze burgery.
Uwielbiam gotować, i to na poziomie gastronomicznym. Moi znajomi śmieją się, że powinienem prowadzić restaurację, zamiast studia filmowego (śmiech). W Piroman Steak House podają doskonałe steki, z możliwością kupna dobrego mięsa. Zakupy robię na Placu Górnośląskim w Orłowie. To przepiękny rynek. Można się tam poczuć się jak na planie filmu Amelia. Mam swój ulubiony sklepik w Gdyni Dąbrowie. Nazywa się Jedynka. To był chyba pierwszy sklep z żywnością ekologiczną w Trójmieście, zanim to hasło stało się modne. Kupujemy tam warzywa, sery, ryby.
Dzisiaj, na lody chodzimy do Bacio Di Caffe w Sopocie. To przytulne miejsce, prowadzone przez przemiłych właścicieli. Wieczorami lubimy z żoną odprężyć się na gdańskiej 100czni. Ten gwar jest pozytywny, dobrze się tam czujemy. Często odwiedzamy również ul. Wajdeloty we Wrzeszczu. Lubimy zjeść w Avocado vegan bistro, a później idziemy na Lody u Kwaśniaka. Kawę kupuję w gdyńskiej Kofeinie przy ul. Abrahama. Jestem kawoszem. Rano, żeby trafić w drzwi wyjściowe, muszę wypić dwie kawy. Dopiero wtedy wyostrza mi się wzrok.
Gdy umawiam się na spotkania biznesowe na mieście, wybieram centrum handlowe Galeria Klif, a w nim Lilli’s Coffee Cake Friends albo Como Ristorante. Na randkę z moją żoną chodzimy np. do restauracji Malika w Gdyni. Zamawiamy zapiekane bataty albo ośmiornicę. Do tego wino. Mieszkamy kawałek za Gdynią. Mamy 3 minuty do morza. Kiedy mamy rano czas, bierzemy kawę i idziemy na pustą plażę. Lubimy chodzić na spacery po Monciaku. Tam się poznaliśmy i tam wzięliśmy ślub. Sopot omijamy szerokim łukiem tylko w sezonie.
Mamy dwóch synów, starszy ma 16 lat, a młodszy 13. Wszyscy jesteśmy bardzo muzyczni, lubimy koncerty. Chodzimy razem na koncerty do klubu Atlantic, albo do Blues Club Gdynia. Unikam tłumów, ale Open’er Festival co roku obowiązkowo. Kochamy kino, ale staramy się nie odwiedzać multipleksów. Za dużo ludzi, za dużo popcornu. Wybieramy albo Gdyńskie Centrum Filmowe, albo Studio Panika. Mamy swoje własne kameralne kino, w którym oglądamy filmy na DVD albo na Netflix’ie. Moje ulubione filmy wszechczasów to Pulp Fiction oraz Trainspotting.
Jest jeszcze jedno miejsce, które od niedawna pochłania mój czas – strzelnica MoST w Gdyni przy ulicy Chwaszczyńskiej. Niedawno zrobiłem uprawnienia, mam licencję strzelecką, w ramach relaksu chodzimy czasem postrzelać.
Najlepsze miejsce w Trójmieście? Marina w Gdyni. Kojarzy mi się z dzieciństwem. Bardzo lubię tam chodzić. W dobra pogodę unosi się w powietrzu specyficzny zapach – słone, morskie, bursztynowe powietrze. Wokół znajdują się liczne jachtkluby, więc czuć zapach drewna oraz farby. Siadam na falochronie, zamykam oczy i mam wrażenie, że jestem w jakiejś starej rybackiej wiosce…