TRÓJMIEJSCA to stały cykl magazynu Prestiż, w którym znani i lubiani opowiadają o swoich ulubionych miejscówkach, głównie tych trójmiejskich, ale nie tylko. Ulubione restauracje, puby i kluby? Najlepsze miejsca na spotkanie biznesowe, czy plotki z koleżanką przy kawie. Miejsca, które przywołują wspomnienia... o tym wszystkim rozmawiamy z ciekawymi mieszkańcami Trójmiasta. Tym razem o miejscach, do których wraca z sentymentem oraz o tym, gdzie najchętniej zaszywa się by odpocząć, opowiada Artur Siódmiak.
Urodziłem się w Wągrowcu, ale z Gdańskiem, który jest mi ogromnie bliski jestem związany od 1996 roku. Tu trafiłem na drugi rok Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Z kilkoma fajnymi ludźmi zasiliłem szeregi młodego Wybrzeża Gdańsk. Studia, szczególnie nad morzem to niezapomniany czas i przyznaję, że nie zmieściłem się w ramowych 4 latach, ale śmiało mogę to przypisać trudom treningów. To był okres reprezentacji Polski, wyjazdowych debiutów, więc doby na wszystko było faktycznie mało.
Kocham morze i plażowy piasek. Od maja do października jestem zaangażowany w projekt PGE Stadionu Letniego w Gdańsku. Mam ciekawą pracę – na plaży i w pięknych warunkach przyrody. Zdarza się, że trud pracy rekompensuje mi cudowny obrazek wschodu słońca widziany z plaży lub z tarasu Moloteki, która znajduje się przy molo w Brzeźnie.
Traktuję Trójmiasto, jako jedność. Zupełnie nie dzielę na Gdynię, Sopot i Gdańsk. Bardzo lubię Starówkę. Moja Starówka to okres poza sezonem, bo nie lubię tłoku. Jednym z moich ulubionych miejsc jest Motława, jej nabrzeża. Ma wyjątkowy klimat, szczególnie jesienią. To samo w Sopocie. Jestem na tak, gdy po turystach zostają wspomnienia. Gdynia to bardzo ładne miasto. Standardowo trafiam na Skwer Kościuszki, bo najwyraźniej mój odpoczynek kręci się wokół morza.
Jak chyba każdy facet nie lubię robić zakupów. Zło konieczne w postaci spożywki najczęściej w Galerii Morena, a ciuchy sportowe kupuję w Sklepie Koszykarza w Manhattanie. Moje sportowe miejsce to Tiger Gym, gdzie staram się sumiennie dbać o formę. Jestem wielkim fanem roweru. Zdarza się, że to mój środek transportu do pracy. Staram się niezależnie od pogody pokonywać około 15 kilometrów. Doskonałe trasy są w lesie w Matemblewie i gdyńskim Orłowie, pełen spokój i czysta natura.
Jestem domatorem, który nie chwaląc się, dobrze gotuje, dlatego lubię gościć znajomych i rodzinę w domowym zaciszu. W kuchni jestem w stanie zrobić wszystko oprócz ciast, więc jestem doskonałym materiałem na męża! Jeśli już jem na mieście, to najchętniej w restauracji La Cantina we Wrzeszczu, La Vita w Sopocie, czy Thai Thai w Sopocie – świetna azjatycka kuchnia. Żurek i schabowy zawsze w Swojskim Smaku, a na wypad na drinka najczęściej wybieram Irish Pub przy Złotej Bramie lub Spatif w Sopocie.
Teatry, galerie i muzea to niestety straszny deficyt. Ubolewam, że wciąż nie zwiedziłem Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Koniecznie też muszę odwiedzić Teatr Muzyczny w Gdyni. Czas wolny to rzecz mocno reglamentowana. Nie mam go za wiele i jeśli jest okazja, staram się wykorzystywać do maksimum. Zimą porzucam Trójmiasto wyjeżdżając na snowboard, często w Polsce. Co roku bywam w Szklarskiej Porębie i w Zakopanem, jak na prawdziwego chłopaka znad morza przystało.
Uwielbiam las i jestem grzybiarzem. W tym roku byłem i udało mi się zebrać takie zapasy kurek, że będę je w stanie podawać na wiele sposobów! Przyrządzone, w słoiczkach, ukoronowane zupą z kurek. Chciałbym lepiej poznać Kaszuby. To dla mnie fascynujący kawałek świata pod względem etnicznym i historycznym.
Ostatnio trafiłem do Łapalic, które szczycą się podupadającym, zapuszczonym zamkiem. Podobnie ciekawy jest dworek w Chynowie, to koło Gniewina. Nie ograniczam się do Trójmiasta, bo to co je otacza jest wspaniałe.
Moim azylem jest działka z domkiem na Kaszubach. Nie wędkuję, ale staram się, gdy tylko mam możliwość obcować z naturą. Zaszyć się na kilka dni, bez telewizji i internetu. Na działce nie mam zasięgu i to najlepszy reset. Jeśli mam wolną chwilę, po prostu odpoczywam – z okna mojego gdańskiego mieszkania czuć serce miasta, które stało się dla mnie domem.