TRÓJMIEJSCA to nowy cykl magazynu Prestiż, w którym znani i lubiani opowiadają o swoich ulubionych miejscówkach, głównie tych trójmiejskich, ale nie tylko. Ulubione restauracje, puby i kluby? Najlepsze miejsca na spotkanie biznesowe czy plotki z koleżanką przy kawie. Miejsca, które przywołują wspomnienia... o to wszystko naszych rozmówców pyta Marta Jaszczerska. Tym razem o urokach pracy i mieszkania w Trójmieście, opowiada Anna Rogowska, brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich w skoku o tyczce.
Odkąd jestem na sportowej emeryturze, coraz więcej czasu spędzamy z mężem w Trójmieście. Zgodnie stwierdzamy, że jest to nasze miejsce i chcielibyśmy osiąść tu na stałe. Mieszkam w Gdyni Orłowie. Jest to świetnie usytuowane miejsce, blisko morza i lasu, co daje dużo możliwości do aktywnego odpoczynku.
Kiedyś bardzo dużo czasu spędzałam na sopockim stadionie lekkoatletycznym trenując na lekkoatletycznej bieżni. Dzisiaj, pomimo zakończonej kariery wciąż aktywnie spędzam czas. Zaczęłam biegać, przygotowuję się do maratonów i z przyjemnością wykorzystuję naturalne warunki środowiska, które daje nam Trójmiasto.
Na nowo odkryłam na przykład Trójmiejski Park Krajobrazowy, po którym fantastycznie się biega, zwłaszcza latem, gdy jest szczególnie upalnie, a korony drzew osłaniają przed słońcem. Również poza sezonem, gdy w Trójmieście jest mniej turystów, można pozwolić sobie na swobodne bieganie alejkami, czy brzegiem morza.
Ogromnej dawki ruchu dostarcza mi także nasz pies, który potrzebuje się wybiegać. Odkąd jestem właścicielką czworonoga, zaczęłam doceniam fakt, że w Orłowie powstała plaża dla psów. Zupełnie inaczej zaczęliśmy z mężem również postrzegać restauracje. Doceniamy miejsca takie jak Czerwony Piec w Gdyni, czy Pobite Gary w Gdańsku Żabiance, gdzie jesteśmy mile widziani z naszym czworonożnym przyjacielem.
Oczywiście do restauracji chodzimy z mężem również bez psa. Ostatnio odkryliśmy w Gdańsku Pana Balerona, lokal gdzie można zjeść smaczne kanapki z wołowiną. Jeśli ktoś lubi bardziej pikantne smaki, to można poprosić o sos mango z chilli, który właściciel robi na miejscu, na specjalne zamówienie. Ostrzegam, bez szklaneczki wody się nie obędzie.
Natomiast na moje ulubione danie, którego nienawidziłam w dzieciństwie, a które odkryłam na nowo, czyli szczawiową z makrelą chodzimy do sopockiego Bulaja. Pyszne jedzenie i lokalizacja niemal na samej plaży. To też sprawia, że często wybieramy to miejsce na randki. Kolacja przy świecach z widokiem na morze jest niezwykle romantyczna.
Na rewelacyjną pizzę jeździmy do wspomnianego wcześniej Czerwonego Pieca, gdzie zawsze wybieram moją ulubioną pizzę z gruszką, mozzarellą i gorgonzolą. Gdy spotykamy się z przyjaciółmi, to po wizycie w Czerwonym Piecu, odwiedzamy także lokal za ścianą, czyli Ale Browar, gdzie można usiąść, porozmawiać i napić się bardzo dobrego piwa.
Sezon wakacyjny zawsze staramy się spędzić w Trójmieście. Doszliśmy do wniosku, że nie sensu jechać gdzieś indziej, aby poleżeć na plaży, gdy wszystko to mamy w Sopocie. Staramy się sezon letni wykorzystać jak najlepiej. A możliwości jest wiele, jak choćby letnie koncerty, spektakle na plaży Sceny Letniej Teatru Miejskiego w Gdyni, czy seanse filmowe Orange Kina Letniego na molo w Sopocie.
Ciekawie wieczór można spędzić również w jednym z lokali na Monciaku. My zazwyczaj odwiedzamy Śliwkę w Kompot czy Monte Vino, gdzie wracamy, bo wiemy, że czeka nas dobre jedzenie i miła obsługa. Z olbrzymim sentymentem powracam zawsze na sopocką plażę. Miałam możliwość jeżdżenia po całym świecie i zobaczenia wyjątkowych miejsc, ale sopocka plaża jest jedną z najpiękniejszych w Europie, a Trójmiasto jest idealnym miejscem do mieszkania, pracy i odpoczynku. Nie wyobrażam sobie, abym mogłabym mieszkać, gdzieś indziej.