TRÓJMIEJSCA to nowy cykl magazynu Prestiż, w którym znani i lubiani opowiadają o swoich ulubionych miejscówkach, głównie tych trójmiejskich, ale nie tylko. Ulubione restauracje, puby i kluby? Najlepsze miejsca na spotkanie biznesowe czy plotki z koleżanką przy kawie. Miejsca, które przywołują wspomnienia... o to wszystko naszych rozmówców pyta Marta Jaszczerska. Tym razem o miejscach, do których powraca z sentymentem oraz o tym dlaczego Trójmiasto jest wyjątkowe, opowiada Tomek Janiak, jeden z najlepszych polskich kitesurferów.
Z racji wykonywanego zawodu sporo podróżuję po świecie i przyznaję, że Trójmiasto jest jednym z najbardziej niezwykłych miejsc do mieszkania. A to ze względu na szerokie spektrum rzeczy, które można tutaj robić. Mamy morze, w okolicach znajdują się też jeziora i niesamowite tereny do uprawiania różnych sportów.
Gdy wieje można pływać na kitesurfingu i windsurfingu, gdy pojawia się fala, można surfować lub pływać na SUPie. Sprzyjające miejsca do tych aktywności znajdują się w obrębie 60 km, od Sopotu po Rewę, aż do Półwyspu Helskiego. Dzięki temu, że niedawno został otwarty tunel pod Martwą Wisłą, bardzo skrócił się czas dojazdu w okolice Stogów i Górek Zachodnich, gdzie również jest fajna fala do uprawiania kite’a czy surfingu.
Trójmiasto to także świetne tereny dla rowerzystów. W trójmiejskich lasach, usypanych jest sporo tras, m.in., tzw. single tracków, gdzie często odbywają się zawody zjazdowe. Czasami wybieram się do Lasu Oliwskiego na przejażdżki z moim synem, który jest zapalonym „downhill’owcem”. Jeżeli starcza czasu, jeżdżę również na longboardzie, rolkach, gram w tenisa w Sopockim Klubie Tenisowym, gdzie w zasadzie wychowałem się i reprezentowałem klub jako zawodnik, później trener.
Tak jak wspomniałem moje życie związane jest z pływaniem, każdą wolną chwilę staram się spędzać więc na wodzie lub plaży. Z przyjaciółmi czy znajomymi, którzy również mają podobne zainteresowania spotykamy się na plażach Sopotu i Półwyspu Helskiego. Relaks to dla mnie również długie jesienne spacery z dziewczyną i psem po trójmiejskich plażach.
Mam to szczęście, że moja praca jest moją pasją, a pasja z kolei jest dla mnie relaksem, więc odpoczywam pływając, ale też ucząc innych jako trener w Sopockim Klubie Żeglarskim, z którym związany jestem od 25 lat. Jest to miejsce, do którego niezależnie od pory roku przyjeżdżam z sentymentem, chociażby tylko po to aby posiedzieć na plaży przed klubem czy podłubać przy sprzęcie.
Ponieważ nie samym pływaniem człowiek żyje, nie uciekam od życia towarzyskiego, które również ściśle związane jest z Sopotem. Najczęściej spędzam czas oraz spotykam się ze znajomymi w kameralnej, klimatycznej knajpce Kava, znajdującej się na sopockim Monciaku. Oprócz przepysznego jedzenia, jest sposobność obejrzenia transmisji z różnego rodzaju wydarzeń sportowych na dużych ekranach, jest to również znakomity punkt na tzw. „before”, aby później ruszyć, jak to określamy „w kurort”.
Na szlaku odwiedzam m.in. Tapas de Rucola z przemiłą obsługą za barem, klub Soho z legendarnym selekcjonerem Szczypkiem i fajną muzyką, zaglądam również do Spatifu, Trzech Sióstr, Fidela. W sezonie letnim uwielbiam przesiadywać w ogródku znajdującym się naprzeciwko hotelu Grand (wejście nr 21), gdzie serwują przepyszne jedzenie. Jeżeli zdarzy mi się wybrać do Gdańska to najczęściej na koncerty do klubów Parlament lub Stary Maneż.
Również zimą, a szczególnie w okresie świątecznym Trójmiasto, to miejsce w którym warto spędzić czas. Można wybrać się na narty czy snowboard na Łysą Górę, do wspomnianego lasu na biegówki, ale także ulec magii świąt. Kilka dni temu byliśmy na Jarmarku Świątecznym w Gdańsku i porównując tę imprezę do lat poprzednich, widać dużą zmianę in plus. Jest to znakomite miejsce do tego, aby poczuć ciepłą, radosną i świąteczną atmosferę, a także odkryć choć trochę zimowego Gdańska. Moje serce należy do Sopotu, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak ostatnimi czasy rozwija się Gdańsk, z przyjemnością będę obserwował ten rozwój.